Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alimenty to nie prezenty. Nie istnieje pojęcie "byłe dziecko"

Anna Jarmuż
Problem nieściągalności alimentów był tematem ostatniej Manify. 8 marca kobiety wyszły na ulice z hasłem "Dość przekrętów w sprawie alimentów"
Problem nieściągalności alimentów był tematem ostatniej Manify. 8 marca kobiety wyszły na ulice z hasłem "Dość przekrętów w sprawie alimentów" Waldemar Wylegalski
Alimentów nie płaci co czwarty Polak. Ich dług to ponad 7 miliardów złotych i około milion pokrzywdzonych dzieci. O zmiany w prawie walczy Stowarzyszenie "Dla naszych dzieci".

Okrągły milion - według oficjalnych danych tyle dzieci nie otrzymuje zasądzonych alimentów. Nie płaci co czwarty Polak - w 95 proc. są to ojcowie. Według danych Krajowego Rejestru Długów zobowiązanie tych osób wynosi... ponad 7 miliardów złotych (dane tylko z 2/3 gmin). Ściągalność długów jest karygodnie niska, to zaledwie 7,9 proc.

Kobieta, która nie otrzymuje od ojca dziecka pieniędzy, może zwrócić się o pomoc do Funduszu Alimentacyjnego. To rodzaj pożyczki, udzielanej przez państwo dzieciom, których ojcowie nie płacą. Z funduszu korzysta ćwierć miliona matek. Liczby te nie oddają jednak rzeczywistej skali problemu. Nie wszystkie kobiety zwracają się o pomoc, wielu - z punktu widzenia prawa - się ona nie należy.

- Próg dochodowy uprawniający do korzystania z funduszu to 725 zł. Oznacza to, że samotna matka z jedynym dzieckiem, która zarabia 1500 zł, nie otrzyma pieniędzy - mówi Katarzyna Stadnik, wiceprezeska Stowarzyszenia „Dla Naszych Dzieci”. - Kiedy zwracamy na to uwagę, słyszymy często, że próg w przypadku pomocy społecznej jest podobny. Ale to nie to samo. Ojciec powinien płacić na dziecko bez względu na to, jak radzi sobie jego matka.

Kwota, jaka może zostać przyznana rodzicowi z funduszu, to maksymalnie 500 zł. Zwykle wysokość przyznanych alimentów wynosi jednak dużo mniej - 200-300 zł.

Alimenty to nie prezenty

Tak niewiele trzeba, by dać dzieciom gwiazdkę z nieba. Podaruj im swój podpis - apelują członkowie Stowarzyszenia „Dla naszych dzieci”. Na początku grudnia, w związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia, rozpoczęli akcję „Alimenty to nie prezenty”. Jej celem są zmiany w prawie umożliwiające skuteczne egzekwowanie alimentów oraz zniesienie kryterium dochodowego do uzyskania pieniędzy z Funduszu Alimentacyjnego. Obecnie trwa zbieranie podpisów. Petycja do 16 grudnia ma trafić na ręce premier Beata Szydło.

- Nie może być tak, że ojciec od czasu do czasu przyniesie dziecku cukierki i sądzi, że nic już więcej robić nie musi - podkreśla Katarzyna Stadnik.

To zdarza się często. Jak wspomina Agnieszka Plucińska - dzisiaj studentka prawa, w domu, w którym mieszkała wraz z matką, ojciec bywał bardzo rzadko. Rodzice rozwiedli się, gdy miała trzy lata.

- W moich wspomnieniach ten człowiek pojawia się zaledwie kilka razy. Kiedy byłam jeszcze w podstawówce, dał mi książkę - „Encyklopedia gimnazjalisty”. Raz, na gwiazdkę, dostałam też od niego łańcuszek i kolczyki. Alimentów jednak nigdy nie płacił - mówi poznańska studentka.

Obchodzenie prawa

Stowarzyszenie „Dla naszych dzieci” działa od listopada 2014 roku.

- To wtedy spotkałyśmy się na portalu społecznościowym - mówi Katarzyna Stadnik. - Stowarzyszenie zakładałam wraz z innymi mamami, które na drodze egzekwowania prawomocnych wyroków, wydanych w imieniu Rzeczypospolitej, napotkały na mur fikcji prawnej panującej w naszym kraju. Chcemy pomóc wszystkim rodzicom, którzy borykają się z tymi samymi trudnościami.

Częstym problemem w sprawach o alimenty jest ściąganie od rodzica zaległych należności.

- Prowadzimy rocznie 600 tysięcy takich spraw, co roku wpływa 60 tysięcy nowych - informuje Michał Lewandowski, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej.

Zdarza się, że dłużnik przychodzi do komornika z obecną partnerką, matką lub pracodawcą. Ten ostatni potrafi otwarcie powiedzieć do swojego pracownika: nie martw się, nic ci nie zabiorą, część pensji będziesz dostawał pod stołem. Szefowie, rodzina, przyjaciele to często grupa wspierająca dłużnika.

- Zdarza się, że gdy komornik zajmuje pensję dłużnika, maleje wysokość jego wynagrodzenia. Nagle okazuje się, że sportowy samochód, którym mężczyzna jeździ należy do... jego wiekowej matki. Został na nią przepisany kilka tygodni wcześniej. To wszystko uniemożliwia działanie egzekucyjne - tłumaczy Michał Lewandowski.

Problemem jest bowiem nadal społeczne przyzwolenie na tego typu działania.

- Gdyby koledzy nie klepali ojca dziecka po plecach, mówiąc jesteś super, udało ci się wykiwać tę... - tutaj pojawiają się zwykle wulgarne epitety - wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej - mówi Katarzyna Stadnik. - Matki dzieci pracują często na półtora do dwóch etatów, by jakoś związać koniec z końcem. Nie chcą pozwolić na to, by czegokolwiek dziecku zabrakło - dodaje działaczka Stowarzyszenia „Dla naszych dzieci”. Sama ma dwie córki, a jej były partner dług. Należność za niezapłacone alimenty w jego przypadku sięga już ponad 45 tys. zł.

Ze zmianą nastawienia społecznego w stosunku do niepłacenia alimentów, walczą zarówno komornicy, jak i członkowie stowarzyszeń, działających na rzecz kobiet.

Jak tłumaczy Marek Grzelak, rzecznik Izby Komorniczej w Poznaniu, z danych wynika, że problem dotyczy około miliona dzieci. Jest jednak znacznie szerszy. Nie wszystkie kobiety decydują się walczyć o swoje prawa.

- Niestety wielu rodziców, a mówiąc bardziej precyzyjnie - wiele matek, bo ponad 95 procent to kobiety, waha się, czy złożyć wniosek o egzekucję, wychodząc z założenia, że może jednak były partner zmieni swoje podejście - wyjaśnia Marek Grzelak. - Myślę, że warto się zastanowić przede wszystkim nad dobrem dziecka, które - przypominam - jest w tej sprawie wierzycielem. Matka jest jego przedstawicielem ustawowym i w pewnym sensie ma obowiązek dbać o realizację wyroku sądu.

Rodzic myśli, że jest zdany na łaskę lub niełaskę dłużnika. Tak nie jest. Niepłacenie alimentów to przestępstwo i klasyczny przykład przemocy ekonomicznej. Poszerzeniu wiedzy na ten temat miały służyć warsztaty „Nieali-mentacja to przemoc. Poznaj swoje prawa”, które obyły się w Izbie Komorniczej w Poznaniu, w ramach międzynarodowej akcji „16 dni przeciwko przemocy wobec kobiet” oraz inicjatywy „Nie odrzucaj swojego dziecka. Płać alimenty”.

-To nie pierwsza taka akcja i na pewno nie ostatnia - zapowiada Marek Grzelak.

Pewnych rzeczy nie da się przeliczyć na pieniądze

Jest jednak wielu mężczyzn, którzy płacenie alimentów uważają za swoją rodzicielską powinność.

- Faceta nie poznaje się po tym, czy nosi spodnie, ale po tym, jak zachowuje się w określonych sytuacjach - stwierdza Wiktor Marszałek z Poznania, który brał udział w marcowej Manifie „Dość przekrętów w sprawie alimentów”. - Pewnych rzeczy nie da się przeliczyć na pieniądze. Od kobiety można odejść, lecz od syna lub córki nigdy. Nie ma takiego pojęcia, jak byłe dziecko. Czasem między kobietą a mężczyzną się nie układa. Nie może to jednak rzutować na relacje z dzieckiem.

Jak podkreśla sam, nie tylko płaci alimenty na syna, ale też aktywnie uczestniczy w jego życiu.

- Czuję się za niego odpowiedzialny - wyjaśnia Wiktor Marszałek. - Jak powiedział Władysław Bartoszewski, warto być przyzwoitym. Na łożu śmierci laurkę wystawi mi właśnie własne dziecko. Chciałbym uniknąć sytuacji, jaka spotkała mojego znajomego. Jego ojciec nie brał udziału w wychowaniu syna. Dziś, jako dziadek, nie zna nawet własnego wnuka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski