Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blokada linii pracowniczej Mahle

łukasz cichy
Blokada linii pracowniczej Mahle/ Zdjęcie ilustracyjne
Blokada linii pracowniczej Mahle/ Zdjęcie ilustracyjne piotr hukalo
Przewoźnik nadal nie otrzymał zgody na powstanie linii pracowniczej Mahle. Dlaczego? Po artykule w "Życiu Krotoszyna" pt. „Problem z dojazdami pracowników” nr 9/74 dotyczącego uruchomienia linii pracowniczej firmy Mahle do redakcji gazety zgłosił się Maciej Ratajczak, przewodniczący Związku Zawodowego Metalowcy w Krotoszynie.

Jego zdaniem, pracownicy i zarząd Mahle zwrócili się do  Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego w Krotoszynie o uruchomienie linii pracowniczej i gdy ci nie byli zainteresowani poszukali innego przewoźnika. Takim okazała się firma Turizo z Suchego Lasu (pow. poznański). Przedsiębiorstwo to uruchomiło linię próbną. By jednak linia mogła funkcjonować musi być zatwierdzona lista przystanków, a taką zgodę wydaje Wydział Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa oraz utworzona formalnie linia, a na tę z kolei zgodę wyraża Wydział Promocji i Współpracy. Przewodniczący związku zawodowego wraz z przedstawicielami Mahle opracował listę i plan przejazdu autobusu i skierował dokumenty do Urzędu Miejskiego.

W niedługim czasie dostał od MZK propozycję na utworzenie takiej linii, a zakład zaoferował mu dokładnie taką samą listę przystanków z tymi samymi godzinami przejazdu jakie złożyli on i firma Turizo do Urzędu (za wyjątkiem trzech miejsc postojowych, gdzie nie ma przystanków oraz przystanku na ul. Ostrowskiej, który został zgłoszony na końcu procedury). Jego zdaniem, dokumenty z urzędu wyciekły.

- Ale co się dziwić skoro burmistrz jest przedstawicielem MZK - mówi Maciej Ratajczak.

Według niego u burmistrza interweniował Andreas Kosicki, prezes Mahle. - Powiedział wprost, że Mahle tyle pieniędzy daje gminie, a ta teraz kłody pod nogi nam rzuca - dodaje Ratajczak.

Skontaktowaliśmy się z przewoźnikiem, który prowadzi próbny kurs do końca marca. - Na dzień dzisiejszy mamy zgodę na zatrzymywanie się na  części przystanków. Gmina nie chce się zgodzić na miejsca gdzie teoretycznie nie ma przystanków - poinformował nas Patryk Olejniczak, prezes Turi-zo. W trakcie istnienia próbnej linii ktoś wysłał pismo o kontrolę z Inspekcji Transportu Drogowego i zdaniem Macieja Ratajczaka, miał to zrobić zarząd MZK. - Inspektorzy jechali za  nami i mieli okazję widzieć te przystanki. Nie mieli żadnych zastrzeżeń, ale podkreślili, że zgoda na nie to tylko dobra wola urzędu - dodał Olejniczak. By linia została uruchomiona musi być zaakceptowana lista z  przystankami. - Co z tego, że ktoś ma dojeżdżać, a będzie musiał kilometr iść na przystanek. Nie ma w tym żadnego komfortu. Byłem w urzędzie i spotkałem się z arogancją. Nie byłem już tam więcej tylko wysłałem wniosek o brakujący przystanek na ul. Ostrowskiej - kończy Patryk Olejniczak.  

Inną wersję wydarzeń przedstawia Wiesław Gałęski, prezes MZK w Krotoszynie. - Był w  MZK? (Ratajczak - przyp. red.) Przed tym 15 lutego? I z kim rozmawiał niech poda? Bo ze mną, ani z panią wiceprezes nie rozmawiał. Dyspozytorów przepytałem - też nie. Może z jakimś stróżem rozmawiał? - ironizuje prezes MZK. Na ponowne pytanie czy nikt nie składał wcześniej ofert dodał, że nie.

Zobacz też: Krotoszyn: Łatwiejszy dojazd do pracy

Co do informacji o przystankach zawartych w ofercie złożonej przez MZK 19 lutego na ręce zarządu i do wiadomości Macieja Ratajczaka Wiesław Gałęski mówi. - Żeby wyliczyć to i skalkulować to musiałem za tym autobusem przejechać i sprawdzić, którędy on jeździ. Inaczej żadnej kalkulacji zrobić nie mogliśmy, ponieważ nie mielibyśmy danych wyjściowych, kilometrów, czasów przejazdów- komentuje. Na zapytanie czy dokumenty mogły  wyciec prezes dodał. -Ja nie muszę się do takich metod posuwać. Mam wiedzę praktyczną i nie muszę tego robić - dodał. Zapytaliśmy również prezesa kto zgłosił kontrolę Inspekcji Transportu Drogowego na nowego przewoźnika i dowiedzieliśmy się, że to on osobiście. - Po piśmie związków zgłosiłem fakt naruszenia przepisów. W obronie naszej spółki i interesów tej spółki, ponieważ dziki przewoźnik nie ponosi pewnych kosztów i wtedy ta konkurencyjność jest skrzywiona - kończy Gałęski. Jego zdaniem, przewoźnik nie powinien kursować do czasu, aż nie uzyska formalnie pozwolenia na  powstanie linii.

Zapytaliśmy na koniec burmistrza Krotoszyna Franciszka Marszałka jak ocenia całą sprawę. -Linia może powstać, tylko przewoźnik chce się zatrzymywać w miejscach gdzie nie ma przystanków. To jest banalne nieporozumienie, doszukiwanie się drugiego dna w całej sprawie, a sprawa jest bardzo prosta. My nie blokujemy. Pozwolenia na przystanki dostał, tak jak wszyscy dostają, bo nikogo nie blokujemy. Natomiast przewoźnik nie dostanie zgody na zatrzymywanie się w miejscach, gdzie przystanków nie ma bo takowej zgody prawnie wydać nie możemy. Jeżeli uporządkuje dokumenty i złoży je w urzędzie to mu zgodę wydamy - spuentował sprawę Franciszek Marszałek.

STREFA BIZNESU NA FACEBOOKU. POLUB NAS!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski