18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Finanse Poznania, czyli obecnej kamaryli już dziękujemy

Tadeusz Dziuba, Szymon Szynkowski vel Sęk
Tadeusz Dziuba
Tadeusz Dziuba archiwum
Poznańska wspólnota samorządowa stoi u progu uchwalania budżetu na kolejny rok. Ta wspólnota to my, mieszkańcy Poznania, w imieniu których działają władze miasta, czyli Rada Miasta i prezydent. Budżety w kolejnych latach to plany finansowe wydatków i dochodów, które w zasadniczym stopniu decydują o tym, czy - przykładowo - będzie odpowiednio dofinansowana oświata, czy będzie rozwijał się transport publiczny, ile za bilety zapłacą poznaniacy, czy będą place zabaw dla dzieci oraz miejsca spacerowe i parki, czy rozwijać się będą instytucje kultury itd. Jednym słowem, kolejne roczne budżety to sprawa więcej niż poważna. Byłoby dobrze, gdyby jakaś znacząca część poznaniaków więcej niż poważnie się nimi interesowała. Niestety, tak nie jest. Dlatego, póki co, rok w rok odbywa się swoista farsa.

Prezydent przedstawia projekt budżetu, a radni - w większości nierzetelnie, bo dla pozoru, a w mniejszości rzetelnie, lecz bezskutecznie - debatują kilka tygodni nad tym projektem po to, by go uchwalić większością głosów omal bez zmian. Omal, bo radni podobno mocarstwowej poznańskiej PO, którzy stanowią większość Rady Miasta, muszą mieć pretekst do prężenia muskułów. Wprowadzają więc do projektu mikroskopijną korektą na poziomie 0,5 proc. wydatków budżetowych (bywa, że w sprawach, które i tak później nie są realizowane) i na tym budują propagandowe miraże na użytek zagonionych różnymi troskami wyborców.

Przyjrzyjmy się głównym skutkom tej farsy, czyli budżetowej twórczości prezydenta miasta i jego kamaryli spod znaku większości.

Od 2004 r. rosły dochody bieżące naszej wspólnoty samorządowej (tzn. dochody niepochodzące ze sprzedaży majątku miasta), a w ślad za tym zwiększano wydatki bieżące (niezwiązane z inwestycjami). Jednak z wyprzedzeniem wiadomo było, że od 2009 r. nastąpi stagnacja dochodów bieżących, czyli podstawowego składnika dochodów. Mimo to wydatków bieżących nie przyhamowano. Tempo ich wzrostu nawet zwiększyło się w 2009 r. Jednocześnie rozpędzony został front inwestycyjny, co było niezbędne choćby ze względu na możliwość korzystania z funduszy europejskich.

Zadłużano więc naszą wspólnotę w większym stopniu niż do tamtej pory. Od 2009 r. dług poznańskiej wspólnoty samorządowej poszybował w górę: zwiększył się ponad trzy i pół raza. Ponieważ zaś we właściwym czasie nie wszczęto procesu efektywnej racjonalizacji wydatków, to dziś - dla ratowania swoich wspólnotowych finansów - poznaniacy stoją przed perspektywą o wiele bardziej bolesnego ograniczenia usług publicznych finansowanych z budżetu i o wiele bardziej dotkliwych podwyżek opłat za różne usługi świadczone przez jednostki komunalne.

To jeszcze pół biedy. Znacznie gorzej, że finansując różne przedsięwzięcia i zadłużając się ponad dzisiejsze możliwości, władze Poznania nie rozwiązały żadnego (!) z głównych problemów miasta. Tylko przykładowo: Poznań nie ma w praktyce komunikacji aglomeracyjnej, nie zagospodarowano takich atrakcji jak brzegi Warty i zespół unikalnego budownictwa militarnego z XIX w., nie urządzono w przemyślany sposób terenów rekreacyjnych i wypoczynkowych, szkolnictwo powszechne jest ledwo przeciętne, nie stworzono też infrastruktury instytucji przeznaczonych dla pożytecznego spędzania czasu przez dzieci i młodzież, a poznaniacy nie doczekali się efektywnego programu budownictwa komunalnego.

Inaczej mówiąc, wydano masę pieniędzy publicznych, a życie w mieście jest mało atrakcyjne. Te i inne czynniki nie tylko nie zachęcają do osiedlania się tu, lecz wprost przeciwnie: zachęcają do przeprowadzki w bardziej atrakcyjne miejsca poznańskiej aglomeracji (a powiat, czyli wianuszek gmin okalających Poznań, rozwija się w sposób o wiele bardziej zrównoważony i bardziej przyjazny dla mieszkańców).

To zaś oznacza stagnację (może regres) w dochodach bieżących, czyli pogłębienie trudności finansowych Poznania. Zadłużono więc naszą wspólnotę nie tylko ponad dzisiejsze, ale i przyszłe możliwości.

Gdyby prezydentowi i większości w Radzie Miasta starczyło wyobraźni oraz wiedzy, gdyby myśleli w kategoriach wspólnotowych, a nie prywatnych, finansowe problemy wiązałyby się dziś z mniej dotkliwymi skutkami krótko- i długofalowymi.
A skutki długoterminowe będą niebagatelne.

Skrótowo rzecz ujmując, według prognozy sporządzonej na podstawie danych przedstawionych przez prezydenta, przewiduje się radykalne zdławienie poziomu inwestycji i zmniejszenie wydatków bieżących - a więc regres rozwoju Poznania - co najmniej do 2020 r. I to przy nierealistycznym założeniu, że po 2013 r. nasza wspólnota samorządowa nie będzie się już zadłużała.

Ta telegraficznie nakreślona perspektywa nie obejmuje oczywiście wszystkich przygnębiających elementów sytuacji, w jakiej znaleźli się poznaniacy, których większość zawierzyła utracjuszom myślących o sobie, a nie o naszej wspólnocie.

Tylko sygnalnie dodać warto choć jedno.
Władze Poznania jak dotąd nic nie zrobiły, by zdusić zjawisko wszechobecnego kumoterstwa, które w przypadku inwestycji zwiększa ich koszty, zmniejsza ich rozmiary lub obniża ich jakość. W socjologii i ekonomii nazywa się to podatkiem korupcyjnym, który obciąża fundusze wspólnotowe.

Z góry można przewidzieć, że prezydent i jego kamaryla jako winnych takiej sytuacji wskazywać będą wszystkich świętych tureckich. Ale to właśnie prezydent i większość w radzie są odpowiedzialni za politykę finansową w danych realiach. To oni są odpowiedzialni - na przykład - za to, że:
proponuje się na 2013 r. podwyżkę opłat za żłobki i przedszkola, aby pozyskać do budżetu dodatkowe 1,5 mln zł, choć wcześniej przeznaczono 25 mln zł (prawie siedemnaście razy więcej) na gastronomiczne kioski stadionowe;
proponuje się likwidację programu nauki pływania dla dzieci, zmniejszając wydatki budżetowe o ok. 1 mln zł, a wcześniej lekką ręką wydano 2 mln zł na bezproduktywną propagandę Poznania w dwóch zagranicznych stacjach telewizyjnych;
proponuje się zmniejszenie o 0,6 mln zł nakładów na realizację prac badawczych i programu "Akademicki Poznań", a jednocześnie w tzw. gabinecie prezydenta pracuje 25 osób, co pociąga za sobą wydatki 1,5 ml zł (czyli dwa i pół razy większe);
nasza wspólnota samorządowa stoi wobec konieczności zapłacenia odszkodowań liczonych w setki miliony złotych, co jest oczywistym następstwem błędnej, a raczej kumoterskiej polityki urbanistycznej miasta i (celowo) błędnej polityki gospodarowania nieruchomościami.

Zapewne prędzej czy później poznańscy wyborcy zorientują się, że dali się oszukać. Od czegóż jednak są techniki manipulacji, wykorzystujące niedoinformowanie i ten prosty fakt, że zagonieni obywatele, przygięci różnorakimi kłopotami, nie mają czasu, by zastanawiać się nad przyszłymi skutkami dzisiejszych decyzji.

Do tej pory wystarczyło pozorowanie liczenia się z radnymi (zresztą za zgodą większości z nich), pozostawiając im decyzje na poziomie 0,5% wydatków budżetowych.

Teraz trzeba zrobić krok dalej, rzucając - w istocie pozbawione treści - hasło: "budżet partycypacyjny" i pozostawiając mieszkańcom miasta decyzje o wydatkowaniu ich pieniędzy na poziomie 0,3% wydatków budżetowych. Te igrzyska mają przysłonić nędzę skrzeczącej rzeczywistości.

Dziś ta władza nie ma szansy podjąć próby realizacji jakiegokolwiek sensownego programu ratunkowego dla miasta. Nie korzystała przez ostatnie lata z naszych rad i nie słuchała zgłaszanych przez nas ostrzeżeń. Dziś sytuacja jest dużo trudniejsza niż choćby jeszcze rok czy dwa lata temu.

Jedynym skutecznym sposobem dającym szanse wyjścia z impasu jest powierzenie władzy samorządowej w Poznaniu ludziom uczciwym i mającym wolę służenia poznańskiej wspólnocie. Wspólnocie, w której najważniejsi dla decydentów muszą wreszcie stać się mieszkańcy, a nie grupy uprzywilejowanych wybrańców, cieszące się szczególną atencją władz miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski