Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fundacja Tara potrzebuje pomocy

SAGA
W fundacji Tara konie czują się szczęśliwe.
W fundacji Tara konie czują się szczęśliwe.
Fundacja Tara ratowała konie. Doprowadzała do porządku te, odebrane bezlitosnym właścicielom, którzy je bili, głodzili, trzymali w koszmarnych warunkach, czasem odkupywała. Teraz sama potrzebuje pomocy. Fundacja wzięła kredyt na remont dachów, do końca listopada musi oddać bankowi 200 tys. zł. Ma tylko 12,5 tys. zł i ponad sto koni pod opieką (i jeszcze sto innych zwierząt).

Czytaj także:
Tara - dom szczęśliwych koni

Mrok. Ciemna grzywa rozwiana na wietrze. Błyszczące oczy. Przyjacielski, ufny koń. Ale nie zawsze taki był... Urodził się w 2007 roku. Przez trzy lata żył w gospodarstwie na peryferiach Poznania. Nie miał nawet imienia. Stał w ciemnej komórce, przykuty do ściany nie mającym nawet metra łańcuchem. Nigdy nie oglądał światła dziennego. nigdy nie wychodził na podwórko. Do czasu, aż Tara go wykupiła.

Koń zyskał imię, w klinice we Wrocławiu wyleczono go, wykastrowano, zaszczepiono. To właśnie tam z dzikiego, gryzącego konia zmienił się w przyjazne, ufające ludziom stworzenie. W styczniu ubiegłego roku Mrok dostał duży boks, wyściełany słomą, siano. Wtedy też po raz pierwszy w życiu galopował. Przez ostatnie miesiące zmienił się nie do poznania.

- Każdy z naszych koni to inna historia. Niewesoła, czasem dramatyczna, ale ze szczęśliwym zakończeniem - mówi Scarlett Szyłogalis, prezes fundacji. - Z tego samego gospodarstwa, w którym był Mrok, mamy jeszcze cztery inne konie.

Ani Mrok, ani inne zwierzęta, nie mogą nawet przeczuwać, że ich los znów może się zmienić. Po tym, jak w 2009 roku przez okolice Piskorzyny (w województwie dolnośląskim, tuż za granicą Wielkopolski) przeszedł huragan, trzeba było wziąć kredyt na naprawę dachów. Teraz nie ma z czego go spłacać.

- Na pierwszą zimę dachy przykryliśmy folią budowlaną, później jednak okazało się, że to nie jest wystarczające zabezpieczenie - tłumaczy Scarlett Szyłogalis. - Wzięliśmy kredyt pod zastaw kilku budynków w schronisku dla koni, nie sądziliśmy, że wpadniemy w takie tarapaty.

Skąd te kłopoty finansowe? Chodzi przede wszystkim o to, że wpływy z tak zwanego "jednego procenta" były znacznie mniejsze, niż w poprzednich latach. - A konie i inne zwierzęta będące pod opieką fundacji muszą być karmione - dodaje Dominika Kościańska z fundacji.

Tara otrzymała pismo, z którego wynika, że po 30 listopada tego roku - jeśli kredyt nie zostanie spłacony- budynki zostaną odebrane. A wtedy fundacja nie będzie mogła prowadzić działalności.

- Zaciskamy zęby. Nie poddajemy się. Walczymy o konie i inne zwierzęta - mówi Scarlett Szyłogalis. - Przeżyliśmy już powódź, kilka przeprowadzek. W Piskorzynie jesteśmy od czterech lat, nie poddaliśmy się, gdy po wichurze musieliśmy od nowa naprawiać to, co wcześniej zdążyliśmy zrobić. I teraz także się nie poddajemy- Scarlett Szyłogalis nie załamuje rąk. Chce jak najwięcej osób poinformować o sytuacji: - Wierzymy, że ludzie nam pomogą, darują lub pożyczą do połowy przyszłego roku pieniądze... - dodaje.

Osoby, które chcą pomóc fundacji i zwierzętom, szczegółowe informacje znajdą na stronie www.fundacjatara.info. Wpłat można dokonać za pomocą aplikacji SiePomaga.pl, poprzez adopcje zwierząt. Pieniądze można też wpłacać bezpośrednio na kontro Fundacji Tara (75 1020 5242 0000 2902 0191 7236 z dopiskiem "ratunek dla Tary" lub "darowizna ratunek dla Tary".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski