Spotkanie ze znaną projektantką odbyło się wczoraj wieczorem w CK Zamek i stanowiło jedno z wydarzeń z cyklu „Elegancja – Francja”.
Przygodę z modelingiem Grażyna Hase zaczęła w 1959 roku. Współpracowała z wieloma instytucjami i domami mody, takimi jak Telimena, Moda Polska czy Centralne Biuro Wzornictwa. Przyznaje, że jej pierwszym krokom na wybiegu towarzyszyły niekiedy ciekawe wypadki, które teraz wspomina z uśmiechem na twarzy. Pani Grażynie zdarzyło się np. rzucić halką w dyrygenta, innym razem upadła podczas pokazu:
- Wybieg się skończył, a ja leżę na podłodze, u stóp Jadwigi Grabarskiej! – opowiadała.
Projektantka przyznaje, że to nie były idealne czasy, by zostać modelką.
- Mój tata zapytany, czy to jego córka widnieje na zdjęciu w gazecie, odpowiadał, że to jedynie ciekawa zbieżność nazwisk.
Podczas prezentacji fotografii w obcisłych kostiumach była modelka podkreślała, że to bardzo śmiałe zdjęcia jak na tamte czasy.
- Często powodowałam straszne awantury. Ludzie się dziwili, jak można się pokazać w tak śmiałym stroju? Tak przylegającym, że modelka wygląda jakby była naga! – opowiadała.
Z modelki w projektantkę Grażyna Hase przeistoczyła się w 1967, kiedy stworzyła swoją pierwszą kolekcję dla firmy CORA. Natomiast pierwszy sklep z zaprojektowaną przez nią kolekcją, Boutique Cora, mylnie nazywany „U Grażyny”, powstał w Warszawie.
– Tłum walczył o te ubrania! – wspomina. - W latach 70. miałam 4 duże kolekcje, jako projektantka wystartowałam jako burza. - Kiedyś szyto z finezją. To nie była praca maszyn, ale kobiecych rąk.
Dodała też, że nie zna dobrej tkaniny tańszej niż 60 zł za metr, a i te nie są najlepszej jakości.
- Pamiętajmy, że z metra to możemy mieć jedynie chustę, nie sukienkę! Gdy do rachunku dołożyć pracę twórcy, opłaty za prąd czy wodę, nie można się dziwić, że cena końcowa nie jest najniższa – tłumaczyła.
- To cudowny zawód i niesamowita przygoda, pod warunkiem, że nie pracuję się tylko dla kariery i pieniędzy, bo wtedy porzuca się marzenia – powiedziała Grażyna Hase zgromadzonym poznaniakom.
Projektowanie wymaga przede wszystkim pomysłowości. Hase wspominała, jak tworzyła ubrania z tego, co wpadło jej w ręce.
– Z tego, co się wieszało na ścianach w góralskich chatach zrobiłam spódniczkę. Innym razem stworzyłam suknię balową z wycinka tkaniny. Można zrobić coś z niczego: projektant musi widzieć wszystko.
Grażyna Hase opowiedziała również uczestnikom spotkania o dramaturgii związanej z pokazem.
- Premiera kolekcji była dla nas niczym premiera spektaklu, towarzyszyły jej teatralne emocje. W noc przed pokazem nikt z nas nie spał, czuliśmy stres i napięcie. A gdy wszystko się udało, padaliśmy sobie w ramiona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?