Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Wasowski: Ojciec był na etacie i musiał pisać piosenki

Marek Zaradniak
Grzegorz Wasowski jest dziennikazem, satyrykiem i aktorem
Grzegorz Wasowski jest dziennikazem, satyrykiem i aktorem Bogdan Augustyniak
Był fantastycznym człowiekiem. Nigdy nie podnosił głosu, każdego wysłuchał, doradził, pomógł. Sam nikomu się nie zwierzał - taki był Jerzy Wasowski, współtwórca Kabaretu Starszych Panów. Opowiada o nim syn, Grzegorz Wasowski.

Właśnie pojawił się album "Wasowski odnaleziony. Ktoś zbudził mnie". Co tak naprawdę zostało odnalezione? Czy te piosenki leżały gdzieś w szufladach albo w archiwach?
Grzegorz Wasowski: Pochodzą z mojego domowego archiwum i nie wiem jak na to pytanie odpowiedzieć. Dyplomatycznie dobrze byłoby podtrzymać tę legendę, ale tak naprawdę powstała ona tylko w związku z dzisiejszymi czasami. Teraz gdy coś nie jest sprzedawane w sposób sensacyjny to się w ogóle nie sprzedaje. Trzeba więc tworzyć standardową legendę typu, że to coś nadzwyczajnego, i że pojawia się po raz pierwszy. Oczywiście, że jest to coś nadzwyczajnego i można powiedzieć, iż pojawia się po raz pierwszy, gdyż w wykonaniu Taty nie było prezentowane, zaś w interpretacjach oryginalnych zaistniało bardzo dawno temu i wyłącznie na scenie teatralnej. Tata miał taki zwyczaj, że kiedy już coś dla kogoś napisał, to nagrywał mu potem (pianino plus głos) wzorzec wykonania. Nagrania domowe, marne pianinko, mocno amatorski mikrofon, a zatem i amatorska jakość techniczna. Przekazałem Krzysztofowi Herdzinowi około 30 nagrań, a on już dokonał selekcji, bo uznałem, że jako artysta powinien osobiście wybrać to, co najbliższe jego sercu.

Kto wtedy przed laty śpiewał te piosenki?
Grzegorz Wasowski: To trudne pytanie, bo musical, z którego pochodzą piosenki "Ktoś zbudził mnie", "To ona", "Chcemy być oszukiwani", "Fortuna kołem się toczy" oraz "Polityka i moralność", czyli "Machiavelli" został wystawiony przez Danutę Baduszkową w Gdyni, w 1975 roku, a więc szmat czasu temu i stąd wykonawców nie pamiętam. Z kolei musical "Pamiętnik pani Hanki" miał swoją premierę w Teatrze Kwadrat w roku 1979, a zatem… też nie pamiętam. A prócz tego, jest w tym zestawie również "Śmierć ptaka" - ostatnia piosenka Taty (z roku 1983), którą jako pierwsza po jego odejściu zaśpiewała Magda Umer. No i są jeszcze z "Profesora Weltschmerza recepta na życie", z roku 1974 takie utwory, jak "Lubmy się", "Trzy pejzaże ze snu", "Freuda teoria - znów" i "Widmo komercjalizmu". W tym telewizyjnym widowisku występowali Barbara Krafftówna, Hanna Okuniewicz, Maciej Englert, Wojciech Pokora, Wojciech Siemion i Andrzej Zaorski.

"Pamiętnik pani Hanki" został przypomniany przez Telewizję Polską. Te piosenki ukazały się też na płycie. Czy tu się powtarzają?
Grzegorz Wasowski: Częściowo, ale tylko ze względu na muzykę i tekst, bo wykonanie przecież jest inne. Są to: "A Lot of Money", "Czy on śpi z nią", "Jak w teatrze", "Lubię być szczęśliwa", "Zenobia", "Dyplomata" i "Mnie za to płacą", czyli 7 z 17 powstałych w roku 1979 z myślą o tym spektaklu.

Jerzy Wasowski napisał około 700 piosenek. Jaki procent stanowiły te z Kabaretu Starszych Panów, z których najbardziej jest znany? Ile było piosenek dziecięcych, a ile innych - musicalowych, filmowych i teatralnych?
Grzegorz Wasowski: Dziecięcych było około stu, w kabarecie z kolei ponad sto. Około 150 ilustracji muzycznych do słuchowisk radiowych, przedstawień telewizyjnych, filmów animowanych, fabularnych oraz sztuk teatralnych. Ponad 40 w Divertimentach. Około 30 w muzykałach ("Balladyna 68", Medea - moja sympatia", "Gołoledź", "Pani X przeprasza" i "Telefon zaufania"). W Kabarecie Jeszcze Starszych Panów (ponownie zarejestrowane odcinki, które nie znalazły się w pierwszej emisji - przyp. red.) orientacyjnie około 15. No i pozostają jeszcze piosenki nie związane z niczym oraz musicale "Ballada o tamtych dniach" i "Rachunek nieprawdopodobieństwa" stworzone z Jerzym Jurandotem.

Co zdecydowało o tym, kto je teraz będzie śpiewał?
Grzegorz Wasowski: Krzysztof Herdzin przekonał mnie, że w końcu to Tata przecież jest tu główną gwiazdą, więc głosy piosenkarek, w tym wspaniałej Ireny Santor czy Anny Marii Jopek, zostały dograne do głosu Taty.

Jerzy Wasowski był muzycznym samoukiem, bo przecież z wykształcenia był inżynierem dźwięku.
Grzegorz Wasowski: On był wszystkim. Mając 8 czy 10 lat skomponował trzy mazurki, które jakimś cudem zachowały się do dziś. A uczynił to tak zgrabnie, że kiedyś nawet przyszło mi do głowy, aby poprosić o ich zagranie panów Krystiana Zimermana bądź Rafała Blechacza, sprzedając to pod hasłem: odnalezione utwory Chopina. Ale jakoś nie odważyłem się im tego zaproponować. Może się jeszcze ośmielę. Powróćmy jednak do pytania. Był wybitnie utalentowany w wielu dyscyplinach, choć bez wątpienia jego konikiem były nauki ścisłe. Przed wojną ukończył Politechnikę Warszawską. Zaraz po wojnie przyjęto Go w Krakowie od razu na trzeci rok fizyki. Nie miał się jednak z czego utrzymać i gdzie mieszkać, powrócił więc do Warszawy. W latach 1946-48 udzielał się w teatrach jako aktor i kompozytor, ale doszedł do wniosku, iż przestaje go to interesować i skupił się na pracy w radiu (reżyser dźwięku, speaker, lektor). I pewnie by tak pozostało, gdyby nie przypadek. Przypadek, który zwał się Jeremi Przybora, bo to on namówił, a w zasadzie to przymusił, Tatę do pisania piosenek, jako że w tym czasie zamierzał właśnie wystartować z Teatrzykiem "Eterek". Potrzebował kompozytora, a w kilku gazetach przeczytał bardzo pochlebne recenzje na temat muzycznych dokonań teatralnych Taty.

Wspomniał Pan Kraków, Warszawę. Skąd wzięli się Wasowscy?
Grzegorz Wasowski: Nigdy nie interesowałem się rodzinną genealogią. Tata nigdy o tym nie opowiadał. Nawet nie wiem, gdzie znajduje się grób Jego mamy, czyli mojej babci. Wiem tylko, że była wiedenką, i że zginęła podczas wojny. Mój dziadek Józef był świetnym dziennikarzem i publicystą, był również literatem i m.in. założycielem Polskiej Agencji Publicystycznej, założycielem i redaktorem "Kuriera Codziennego", założycielem i wykładowcą Wyższej Szkoły Dziennikarskiej. Zmarł na dwa lata przed moimi narodzinami. Ale tego też nie usłyszałem z ust Taty. Z jego strony nie było żadnych opowieści na temat rodziny i dzieciństwa. Wiem, że miał bardzo zamożnego wuja w Szwajcarii i dwóch przyrodnich braci z pierwszego małżeństwa Jego mamy, którzy mieszkali także za granicą. Nie utrzymywał zresztą z nikim z nich kontaktów i nigdy nie było na ten temat rozmów.

Jakim był człowiekiem?
Grzegorz Wasowski: Fantastycznym, wyrozumiałym i niezwykle kulturalnym. Nigdy nie podnosił głosu, nigdy z Mamą się nie kłócił. Kiedyś, jako mały chłopak, zachowałem się wielce niestosownie przy obiedzie. I wtedy powiedział: Grzesiu, wstań i wyjdź! Cicho i spokojnie, a mimo to zmroziło mnie to tak, że do dziś pamiętam. Był ogromnym autorytetem i nad wyraz życzliwym człowiekiem. Każdego wysłuchał. Każdemu doradził. Każdemu pomógł, ale sam nikogo o pomoc nie prosił i nikomu się nie zwierzał.

Jak wyglądał jego dzień?
Grzegorz Wasowski: Do radia, w którym pracował, chodził podpisywać listę. Potem wracał do domu. Wiem, że w ramach etatu musiał napisać miesięcznie kilka piosenek. I robił to, z tego co pamiętam, najczęściej z kolegami z redakcji "Humoru i Satyry", m.in. z panami Górskim, Kunińskim, Medyńskim i Wiktorczykiem. Komponował tylko wtedy, kiedy miał jakieś zamówienie i termin. Miał też wiele zainteresowań pozamuzycznych, np. majsterkowanie, modelarstwo, rysunek, introligatorstwo, interesowała go budowa ucha, akomodacja oka, liternictwo. Prowadził badania na temat muzykometrii, czyli zasad matematycznych w muzyce. Na każdych wakacjach zapisywał sumiennie całe zeszyty i w sierpniu 1984 powiedział mi, że rozwiązał problem. Nigdy by tak nie powiedział, gdyby tak nie było. Niestety, we wrześniu odszedł. Posiadam te zeszyty, ale nic nie rozumiem z notatek i wykresów. Rozmawiałem z kilkoma osobami zajmującymi się tym zagadnieniem, ale nie dały rady tego rozszyfrować.

Około 30 piosenek przekazał Pan Krzysztofowi Herdzinowi. Co się będzie działo z pozostałymi?
Grzegorz Wasowski: Jeśli płyta rozejdzie się w wysokim nakładzie, to mam nadzieję, że powstanie druga część. Tym razem również z głosami męskimi, np. Grzegorza Turnaua czy Michała Bajora. Jest jeszcze trochę taśm, których nie odsłuchałem, więc będzie z czego wybierać. A tak przy okazji, to mam ciągle nadzieję, iż uda mi się wreszcie przełamać niezrozumiały dla mnie opór Radia i Telewizji i wydać na CD i DVD zalegające u nich piosenki, audycje i programy, zanim je do reszty zagubią bądź wykasują, bo do tego sprowadza się niestety działalność archiwów tych instytucji. A mówię to jako wielokrotny świadek tego rodzaju wydarzeń.

Grzegorz Wasowski jest dziennikarzem, satyrykiem i aktorem

Grzegorz Wasowski syn współtwórcy Kabaretu Starszych Panów, Jerzego Wasowskiego oraz aktorki Marii Janeckiej. Były mąż Moniki Olejnik, z którą ma syna - Jerzego. Od 2004 jest żonaty z Moniką Makowską-Wasowską. Na przełomie lat 80.i 90. współtworzył kultową audycję satyryczną "Nie tylko dla orłów". Obecnie wraz z żoną prowadzi wydawnictwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski