18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Imany w Poznaniu: Komplet w Sali Ziemi. Warto było? Nie! [ZDJĘCIA]

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
Około 2000 osób przyszło we wtorkowy wieczór do popowej filharmonii (znanej jako Sala Ziemi) posłuchać Imany - nowej królowej muzyki pop z nutką afrykańskiej egzotyki. Emocje? Jak w przymierzalni sklepu z garsonkami do pracy.

Świetnym wstępem okazał się solowy koncert wokalisty i gitarzysty, występującego pod pseudonimem Faada Freddy. Kto siedział daleko mógł ulec złudzenie, że oto do Poznania trafiła incognito Tracy Chapman. Akompaniujący sobie na gitarze akustycznej bard z Senegalu ma podobny do Amerykanki dar wydobywania emocji z prostych dźwięków. Jeszcze o nim usłyszymy, to pewne.
Sprzedając ponad 60 tysięcy egzemplarzy swej debiutanckiej płyty, Imany stała się drugą najpopularniejszą (po Adele) zagraniczną piosenkarką w Polsce. Frekwencja (komplet!) udowodniła, że to nie przypadek, sama artystka - kazała już trochę w vox populi zwątpić.

Imany ma dobry głos - mocny, ciemny, świetnie niuansujący klimat kolejnych piosenek. Idealnie pasuje on do eleganckich muzycznych garsonek i sukienek , w jakie ubrał ją producent Malik Ndiaye, stojący za karierą popularnej i u nas kilka lat temu wokalistki Ayo. Imany to właśnie taka ulepszona, bo mniej rozkrzyczana Ayo.

Publiczność w strojach niemal wieczorowych przyjęła swoją gwiazdę z rezerwą, która wyjaśniła się już przy trzecim utworze. Był nim przebój "You Will Never Know" - wydało się, że chyba jedyny, który znali wszyscy na sali, co podkreśliła skala owacji. Nic dziwnego, że Imany rozciągnęła go w czasie maksymalnie, wplatając cytat ze standardu "Don't Let Me Be Misunderstood" i zachęcając słuchaczy do wspólnego śpiewania.

Wystawienie asa atutowego na początku partii miało ten niepożądany skutek, że szybciej można było dostrzec jednowymiarowość śpiewanych przez Imany piosenek. Próby wyjścia ze schematu przyniosły klęskę przez głupotę, jaką było zagranie "Bohemian Rhapsody" Queen, bez kilku kluczowych partii wokalnych - hebanowa "diva" po prostu opuściła to, czego swym głosem i tak by nie ogarnęła.

W pewnym momencie Imany zachęcała, byśmy zamknęli oczy i wyobrazili sobie, jak mordujemy swojego "byłego". Mnie dziwnym trafem przyszło na myśl lekkie podduszenie pewnej czarnoskórej pieśniarki, nudnej jak zestaw garsonek z tej samej sieciowej odzieżówki dla aspirującej klasy średniej.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski