Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Hugo-Bader - Długi film o miłości: Nasza polska choroba górska [RECENZJA]

Paulina Rezmer
Jacek Hugo-Bader, Długi film o miłości
Jacek Hugo-Bader, Długi film o miłości mat. promocyjne
Jacek Hugo-Bader bezlitośnie przypomina nam, że z wyprawy na Broad Peak zrobiliśmy – my na nizinach i oni tam, w Karakorum – reality show. Sam zresztą bierze w nim udział. Nie ma się co oszukiwać: wszyscy oglądaliśmy tę „śmierć na żywo”. Sukces wyprawy Polskiego Himalaizmu Zimowego miał wielu ojców. Porażka Berbeki i Kowalskiego – miliony krytyków. Każdy w minutę miał gotową odpowiedź.

Na Księżycu było więcej ludzi, niż na Evereście zimą – pisze Jacek Hugo-Bader w „Długim filmie o miłości”. A w Karakorum panują gorsze warunki: wiatry, które mogą udusić, kiedy wieją w plecy. To tam reporter z wyprawą Jacka Berbeki pojechał po ciała Macieja Berbeki i Tomka Kowalskiego, którzy w 2013 roku jako pierwsi zdobyli zimą Broad Peak.

Ze wszystkich wad książki Hugo-Badera największą jest to, że jest prawdziwa. Jest żywą, pulsującą raną w cielsku góry, która pochłonęła nas wszystkich.

Przekraczając granice o wiele groźniejsze niż zabójcza wysokość i fizyczna wytrzymałość, Bader wciąga nas w świat himalaizmu, zabiera na ośmiotysięczny Olimp, który zamieszkują odbrązowieni, popełniający błędy giganci. Pokazuje wzruszenie niezniszczalnego Wielickiego, daje głos rozżalonemu Bieleckiemu, maluje mniej lub bardziej udane i uczciwe portrety tych, których dopadła choroba górska. W jednym bezlitosny jest na pewno: w „Długim filmie o miłości” przedstawia obraz społeczeństwa internetowych kameleonów. Na stronach ogólnopolskich mediów i na kartach książki raz jawi się ono w postaci jazgoczących hien, raz jako grono najlepszych kibiców niosących wsparcie umierającym.

Jacek Hugo-Bader bezlitośnie przypomina nam, że z wyprawy na Broad Peak zrobiliśmy – my na nizinach i oni tam, w Karakorum – reality show. Sam zresztą bierze w nim udział. Nie ma się co oszukiwać: wszyscy oglądaliśmy tę „śmierć na żywo”. Sukces wyprawy Polskiego Himalaizmu Zimowego miał wielu ojców. Porażka Berbeki i Kowalskiego – miliony krytyków. Każdy w minutę miał gotową odpowiedź.

Stworzono kolejno: reality show młodego i w oczach wielu niedoświadczonego Tomka Kowalskiego; reality show Krzysztofa Wielickiego i jego rozpaczliwych rozmów przez radio. Słuchała ich cała Polska. A kto nie słyszał, może sobie teraz doczytać. Było też reality show Hajzera, pomysłodawcy PHZ, który kilka miesięcy po wyprawie na Broad Peak ginie w Karakorum, bo źle wpina się w poręczówkę. Błąd uczniaka, który - dzięki upublicznieniu górskich zmagań – mógł ocenić każdy. Na samym końcu jest reality show internautów, którzy wysyłają Bieleckiego do wszystkich diabłów i polecają, by skoczył z Pałacu Kultury na mokrą szmatę.

Wszystko to bez cenzury i dość chaotycznie opisuje Bader, uczestnik wyprawy po ciała, która podzieliła całą Polskę. Najbardziej zaś podzieliła tych, którzy w Karakorum nigdy nogi nie postawią – bezrefleksyjnych widzów ferujących wyroki bez najmniejszej pokory. Bez pokory, której podobno góry uczą wszystkich.
W warstwie historycznej „Długi film...” jest pigułką dla kompletnie zielonych i raczej mało pociągającą powtórką dla tych, którzy choć trochę siedzą w temacie górskim. W warstwie emocjonalnej stanie się pewnie powodem do kolejnych żalów, pretensji i awantur - w środowisku wspinaczy i poza nim. Ciekawie i pod górkę robi się natomiast w warstwie obserwacji społecznych.

Bader – dość przewrotnie jak na reportera, który sam siebie uczynił bohaterem książki – cytuje na wstępie powiedzenie Indian Kayukon z Alaski. „O tym nie mów. Twoje usta są za małe” poucza się tam dzieci, którym nie wolno nawet spojrzeć w stronę wielkiej góry. Czy nam wolno było patrzeć na „przedszkolaków Hajzera” i weteranów złotej ery himalaizmu? Czy wolno nam było krytykować ich decyzje, czy może jednak nasze usta wciąż są za małe? Na to pytanie autor nie ma gotowej odpowiedzi. Sam wszak usta otworzył. Taka rola reportera.

Zdobywanie takich szczytów jak Broad Peak zawsze wiąże się z ogromną stratą energetyczną. Bader opisuje to z charakterystycznym dla siebie realizmem. Chyba jeszcze nikt tak wnikliwie nie przedstawił choroby wysokogórskiej, jej objawów, przebiegu i dramatycznego końca. Bóle mięśni, zawroty głowy, rozrywanie piersi przy każdym oddechu, halucynacje, gęstniejąca krew, utrata kontroli nad własnym ciałem i umysłem. Wreszcie wciąż lecący w dół bilans energetyczny, który sprawia, że organizm sam siebie rozkłada na czynniki pierwsze.

Broad Peak wyssał energię z każdego z nas po trochu. To jak z tytułową miłością, która uskrzydla, pcha do góry, napędza, zmusza do wysiłku, ale czasem też do podejmowania głupich decyzji. I która potrafi zabić. Dla mnie książka Jacka Hugo-Badera mogłaby nie powstać w ogóle. Rozumiem, co znaczy kochać góry i chcieć ryzykować dla nich życie. Szanuję i podziwiam tych, którzy z gór wracają i tych, co w górach zostają na zawsze. Nad symboliczną trumną Kowalskiego i Berbeki milczę. „Długi film...” polecam tym, którzy potrzebują dowodu na to, że miłość bywa niedoskonała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski