Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak się pozbyć cellulitu? Na pewno w lepszym stylu...

Jacek Sobczyński
Od lewej: Maja Hirsche, Andrzej Saramonowicz, Dominika Kluźniak i Magdalena Boczarska
Od lewej: Maja Hirsche, Andrzej Saramonowicz, Dominika Kluźniak i Magdalena Boczarska Dehny - Kruk
Na Andrzeju Saramonowiczu można polegać jak na Zawiszy. Co premiera, to spełnienie oczekiwań: miało być wulgarnie i z niedorzecznym scenariuszem? Miało! No i jest. Pod tym względem jego nowa komedia "Jak się pozbyć cellulitu" nie odbiega od poprzednich propozycji reżysera: "Lejdis" i "Idealnego faceta dla mojej dziewczyny".

Absurd goni absurd już od pierwszych scen filmu. Oto pogodynka Maja (Maja Hirsch) i kuratorka wystawy Ewa (Dominika Kluźniak) jadą na babski weekend do ośrodka SPA. Cel - dać się porządnie wymasować, upalić potajemnie przywiezioną trawą i zapomnieć o głupiej pracy i jeszcze głupszych facetach.

I nagle niespodzianka: pod jednym z łóżek dziewczyny znajdują przykutą kajdankami masażystkę Kornelię (Magdalena Boczarska) . Okazuje się, że ściga ją niejaki Jerry Rzeźnik (Cezary Kosiński) , psychopata, który lubuje się w polowaniu na kobiety i odsysaniu z nich krwi. Ta ma posłużyć mu do wykonywania kremów pielęgnacyjnych dla pań. Ale od czego jest damska solidarność? Jedna przygarnie Kornelię do domu jako fałszywą rosyjską niańkę dla dziecka, druga chwilowo unieszkodliwi Rzeźnika, kopiąc go obcasem w krocze a w międzyczasie znajdzie się jeszcze chwila na babskie plotuchy i wspólne sztachnięcie się halucynogennymi oparami ze skórki banana według przepisu Kornelii.

Tak, to wszystko dzieje się w tym filmie. Ale pomińmy zżymanie się na prostackie żarty i idiotyczną fabułę - to mamy w praktycznie każdej polskiej komedii. Bardziej smuci artystyczna degrengolada reżysera Andrzeja Saramonowicza. Ledwie dekadę temu zadebiutował świetnym "Półserio", jedną z niewielu inteligentnych rodzimych komedii, każących widzowi przede wszystkim pomyśleć, a dopiero potem parsknąć śmiechem. Sam Saramonowicz umie oglądać filmy także z pozycji widza - przez długi czas był cenionym krytykiem filmowym "Przekroju".

Dlaczego dziś sam traktuje widzów jak stado bezmyślnych baranów, każąc im śmiać się z przaśnych, fruwających grubo poniżej pasa żarcików? Ja nie mam pojęcia, a Pan, panie Andrzeju?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski