Kampania informacyjna zamiast wyborczej

Bartosz Arłukowicz, pełnomocnik Prezesa rady Ministrów ds. Przeciwdziałania Wykluczeniu Społecznemu odwiedził wczoraj Fundację Stworzenia Pana Smolenia. Powód? Kłopoty fundacji prowadzonej przez Bohdana Smolenia w Baranówku pod Mosiną. Z jakich powodów niedawny nabytek transferowy Platformy z SLD wybrał akurat wielkopolską fundację? Odpowiedź jest prosta: zaproszenie wysłał mu przewodniczący wielkopolskiej PO Rafał Grupiński. Tego samego dnia poseł PO Waldy Dzikowski rozdawał przechodniom ulotki, a w miastach na bilbordach pojawiła się twarz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Choć kampania wyborcza jeszcze nie ruszyła, to ta nazwana przez polityków informacyjną jest już w pełni.

Czytaj także:
Przed wyborami politycy bliżej ludzi
Wielkopolska: Politycy PiS rozpoczęli kampanię wyborczą

Czy wzmożona aktywność polityków jest związana ze zbliżającymi się wyborami?

- Nie ulega wątpliwości, że kampania wyborcza już się zaczęła. Przez polityków podejmowane są charakterystyczne dla tego okresu sposoby komunikacji - ocenia dr Dorota Piontek, politolog z UAM zajmująca się marketingiem politycznym.

Przedstawiciele partii rządzącej jednak odżegnywali się od takiego powiązania ich wizyty w fundacji Smolenia.

- Zareagowaliśmy na ostatnie sygnały od fundacji, które pojawiły się publicznie, że ma kłopoty z kontynuowaniem działalności - przekonywał Rafał Grupiński, przewodniczący wielkopolskiej Platformy.

Polityk PO przyznaje, że rozwiązania systemowe, które mają zapobiec problemom nie tylko fundacji Bohdana Smolenia, która zajmuje się hipoterapią dla dzieci, uda się przeprowadzić dopiero w następnej kadencji. Skoro tak, to dlaczego pełnomocnik rządu przyjechał akurat pod Mosinę?

- Bo ta fundacja wymaga pomocy - odpowiada krótko Bartosz Arłukowicz. - W Polsce jest wiele stowarzyszeń i fundacji, które wymagają pomocy i mają kłopoty w organizacji i zdobywaniu środków finansowych. Chcemy pokazać jak systemowo pomóc, aby fundacje przekuwały całą swoją energię na to do czego zostały powołane czyli na pomoc innym ludziom - dodaje poseł.
Wizyta posłów u Bohdana Smolenia wedle ich deklaracji nie można wiązać z kampanią wyborczą.
W przypadku ostatniej działalności informacyjnej oponenta Platformy, czyli PiS trudno jednak uciec od słowa kampania. W miastach nie tylko na terenie Wielkopolski wiszą bilbordy ze zdjęciem Jarosława Kaczyńskiego. Prezesa PiS stawia się na nich w roli premiera zachęcając wyborców do "odważnych decyzji".

- Oceniam źle ten plakat. Jest on dla mnie pretensjonalny. Idzie w kierunku wywarcia pewnej presji na wyborcach. Samo spełniającego się proroctwa - mówi dr Dorota Piontek. - Uważam, że PiS nie zyska rozpoczynając tak wcześniej działania wyborcze - dodaje.

Ze strony PiS mógł to być zabieg wyprzedzający. Już jutro Trybunał Konstytucyjny zadecyduje o kształcie najbliższej kampanii - okaże się, czy zapisy Kodeksu Wyborczego są zgodne z konstytucją. Wówczas nie będzie można korzystać ze spotów telewizyjnych i bilbordów. Jednak nikt nie będzie zdejmował tych, które już wiszą.

Na koniec ery spotów bilbordów szykuje się też PO, które w najbliższym czasie ma zamiar wysłać swoich posłów i senatorów, a także kandydatów na te stanowiska w teren. Politycy mają rozmawiać bezpośrednio z wyborcami na ulicach miast.

- Już wczoraj rozdawałem ulotki między innymi na św. Marcinie i Rynku Jeżyckim mimo, że padało i zmokłem - mówi poseł Waldy Dzikowski z Platformy. Jak deklaruj, taką kampanię informacyjną prowadzi przed każdymi wyborami.

- Nie jesteśmy proszkiem do prania, albo szponem do mycia włosów, żeby się reklamować. Kampania powinna mieć charakter informacyjny i pokazać, co kto zrobił. Działać na świadomość, a nie podświadomość - uważa Dzikowski, który przewodniczył komisji przygotowującej Kodeks Wyborczy.

Ulotki posła PO tak samo jak wszystkie materiały są pozbawione elementów agitacji wyborczej. Nie zobaczymy na nich symboli partyjnych. Tak skonstruowane jest prawo wyborcze, które pozwala na prowadzenie agitacji, czyli kampanii dopiero po oficjalnym ogłoszeniu przez prezydenta kraju terminu wyborów - a to się jeszcze nie stało. Dopiero wtedy zostaną powołane komitety wyborcze, które będą się musiały dokładnie rozliczyć z finansowania działań wyborczych.
Z tych też powodów długo nie było trzeba czekać na reakcję Państwowej Komisji Wyborczej, która część działań polityków traktuje jako próbę obchodzenia prawa wyborczego.

- Podejmowanie przez podmioty, które zamierzają uczestniczyć w zbliżających się, lecz jeszcze niezarządzonych wyborach, takich działań, które noszą cechy kampanii wyborczej jest niezgodne z przepisami prawa wyborczego - czytamy w komunikacie wystosowanym przez przewodniczącego PKW Stefan J. Jaworskiego.

Wszystko skłania się ku temu, że oficjalny termin wyborów poznamy 1 sierpnia. Wtedy też ruszy właściwa kampania wyborcza. Oznacza to, że politycy nie będą mieli w tym roku wakacji, a wyborcy nie odpoczną od polityki.

- Myślę, że kampania będzie bardo brutalna. Stopień napięcia między PiS, a PO jest duży. Pamiętamy poprzednie kampanie PiS. Ta partia konsekwentnie robi to co w poprzednich wyborach wychodzi od przekazu negatywnego - prognozuje dr Dorota Piontek.