Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowcy kontra rowerzyści. Liczba wypadków maleje, ale jedni i drudzy nadal się nie rozumieją

Dawid Gruntkowski
Dawid Gruntkowski
W Poznaniu wypadków wciąż nie brakuje.
W Poznaniu wypadków wciąż nie brakuje. Paweł F. Matysiak
Jedni omijają specjalnie przygotowane ścieżki, drudzy wiecznie się spieszą i mają w nosie zasady bezpieczeństwa. Wojna kierowców z rowerzystami trwa i trwać będzie. Choć i tak w ostatnich latach sytuacja uległa zmianie.

Spis treści

Brak sympatii, niechęć, nienawiść. Kierowcy i rowerzyści kompletnie się nie rozumieją

Jeszcze kilkanaście lat temu o drogowych pojedynkach rowerzystów i kierowców mówiło się mało, albo nie mówiło się wcale. Wpływało na to kilka kluczowych czynników. Przede wszystkim polski kult motoryzacji wybiło poza skalę. Posiadanie samochodu w naszym kraju było symbolem statusu społecznego, więc ludzie chcieli (i chcą nadal) się pokazać.

Z czasem jednak moda na aktywność rowerową, czy to rekreacyjną, czy też quasi-sportową, zaczęła rosnąć. Pierwszy mikro-szczyt przyszedł w okolicach 2015 roku, kiedy to na ulicach miast, drogach rowerowych i podmiejskich szosach pojawiły się tysiące amatorów kolarstwa. Wtedy też wyraźnie wzrosła liczba wypadków z udziałem rowerzystów. Oni sami nie zawsze wiedzieli, jak się zachować, podobnie jak kierowcy, którzy do takiej liczby wyprzedzanych cyklistów zupełnie nie byli przyzwyczajeni.

W tym momencie rozpoczęła się wielka wojna, trwająca do dziś. Kierowcy nie znoszą i wiecznie narzekają na fanów dwóch kółek. Ci z kolei prowadzących samochody najchętniej wysłaliby w kosmos, głównie dla swojego bezpieczeństwa. Nie inaczej jest w Poznaniu, gdzie "pojedynków" nie brakuje.

Kierowcy to bogowie szos. Ale nie zawsze są winni

Kult motoryzacji w Polsce był, jest i będzie częścią kultury. Kiedyś uwielbialiśmy duże Fiaty i Polonezy. Po transformacji ustrojowej posiadanie zachodniego auta stało się celem samym w sobie - nie ważne, czy był to zużyty Golf, czy może Peugeot, który w obecnych czasach trafiłby co najwyżej na warsztat w Casablance.

Posiadanie "dobrego" auta zdecydowanie podniosło ego dużej części kierowców. Kiedy po polskich drogach w końcu można było z powodzeniem jeździć oplami, volkswagenami czy fordami, sytuacja mocno się zmieniła. Dobra fura była jednoznaczna z pozycją "króla dróg". Króla, który nie lubił, gdy ktoś inny wchodzi na teren jego królestwa. A takimi osobami stali się z czasem rowerzyści.

Nie jest tak, że polscy kierowcy są największym złem na świecie. Nie, nie o to chodzi. Jako społeczeństwo, które przez wiele lat żyło pod komunistycznym butem, mentalnie zostaliśmy daleko za zachodem. Tam, gdzie koegzystencja rowerów i samochodów jest czymś normalnym, współpraca rozwijała się od dziesięcioleci. U nas dopiero raczkuje.

I niestety to raczkowanie często odbywa się na grubym żwirze. Jako Polacy jesteśmy niesamowicie uparci i uwielbiamy bronić tego, co uznaliśmy za pewnik. A jednym z pewników jest panowanie samochodów na drogach. Zanim się to zmieni, w Wiśle upłynie jeszcze wiele wody. Podobnie w Odrze, Bugu, Dunajcu, Nysie Łużyckiej. Do tej pory musimy być gotowi na wyprzedzanie na gazetę, trąbienie, narzekanie na spowalnianie ruchu i wiele innych dziwnych zachowań.

Jeżdżą na rowerach, choć nie potrafią. Sami pchają się w kłopoty

Oczywiście jest w tym wszystkim druga strona medalu. Sami rowerzyści nie są bez winy w wielu stykowych i niebezpiecznych sytuacjach. Także jeżdżąc po Poznaniu czy jego okolicach można zauważyć wiele bardzo złych zachowań, powodujących zagrożenie na drodze.

Czy sam fakt, że wielu ludzi wsiadło na rowery i w ten sposób choćby zadbało o swoje zdrowie, może cieszyć? Oczywiście, że tak. Problem w tym, że wielu początkujących cyklistów nie zna przepisów i nie posiada podstawowych umiejętności jazdy na rowerze.

W Poznaniu i okolicach jest to bardzo widoczne. Niemal codziennie można spotkać się z cyklistami mającymi problem z jazdą prosto po drogach rowerowych, nie mówiąc już o momentach, w których należy obejrzeć się za siebie czy wykonać skręt. Na podmiejskich drogach problemem z kolei jest znajomość podstawowych zachowań. Skręcanie w lewo od skraju jezdni jest czymś nagminnym, podobnie jak błędna sygnalizacja ruchów na rondzie. Część cyklistów jeździ też niezwykle niepewnie, mając problem z gwałtownym zahamowaniem czy bieżącym monitorowaniem sytuacji dookoła.

Naturalnie pojawił się też problem jazdy szosą, gdy obok znajduje się ścieżka rowerowa. W tym przypadku mówimy o problemie ogólnopolskim, wynikającym głównie z opóźnienia samorządów i Państwa względem wprowadzania koniecznych zmian. Choć obecnie tworzone ścieżki to przede wszystkim dobrej jakości ciągi asfaltowe, dróżki brukowe, tworzone jeszcze kilkanaście lat temu to absolutna zmora.

Czy kierowcy mają prawo być wściekli, że rowerzysta jedzie drogą, gdy obok ma ścieżkę? Jak najbardziej. Czy z punktu widzenia rowerzysty i tak bezpieczniej jest jechać ruchliwą ulicą, gdy na nierównym bruku pełnym krawężników i powybijanych kostek można wybić zęby? Jak najbardziej. Chociaż mimo wszystko, dla świętego spokoju, rowerzyści z tych ścieżek powinni korzystać. Albo tak planować trasy, by nie pojawiać się w ich okolicy.

Wypadki wciąż się zdarzają, ale jest ich mniej. Przynajmniej w Poznaniu

Różnego rodzaju nieporozumienia i problemy z przestrzeganiem prawa drogowego kończą się wypadkami. W większości przypadków "przegranym" w tej sytuacji jest rowerzysta, a w 2/3 zdarzeń drogowych winni są kierowcy.

Najważniejszy jest jednak fakt, że sytuacja zaczęła się poprawiać. Według oficjalnych statystyk jeszcze w 2014 roku wypadków drogowych z udziałem rowerzystów w Poznaniu naliczono prawie 400. W pandemicznym roku 2020 kolizji było około 330. W 2022 roku z kolei liczba spadła do nieco ponad 300.

Czy liczby kłamią? Z punktu widzenia użytkownika dróg rowerowych i podmiejskich szos - niekoniecznie. W porównaniu z połową poprzedniej dekady na drogach faktycznie zrobiło się bezpieczniej, a przynajmniej można odnieść takie wrażenie. Tam, gdzie przed kilkoma laty rowerzystów wyprzedzało się na gazetę (mowa choćby o drodze z Naramowic na Biedrusko), teraz do takich sytuacji niemal nie dochodzi. Widać także po kierowcach zmianę podejścia na przejazdach dla rowerów czy skrzyżowaniach, gdzie faktycznie cyklistów bierze się za uczestników ruchu drogowego.

Czy istnieje szansa, by kiedykolwiek do wypadków z udziałem rowerzystów przestało dochodzić? Nie, jest to całkowicie niemożliwe. Można być jednak dobrej myśli. Jeśli trend się utrzyma, już za kilka lat wypadków powinno być o połowę mniej względem połowy poprzedniej dekady. Kto wie, może kiedyś jazda na rowerze w Poznaniu i okolicach będzie równie bezpieczna co w Gandawie, Bruggi czy Amsterdamie.

Metody samochodowych złodziei są coraz będzie wyrafinowane. Niektórzy z nich celowo wcześniej oznaczają auta w niewidoczny gołym okiem sposób. Chwilą później dochodzi do kradzieży. Jak to robią? Tak złodzieje oznaczają auta przed kradzieżą. OTO ICH METODY >>>Obejrzyj: KRYMINALNY CZWARTEK. 17-letni kierowca nie zatrzymał się do kontroli i uciekał policji. Roztrzaskał się o stację PKP:

Masz to na samochodzie? Wkrótce zostanie skradziony. Złodzie...

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Turystyczna Wielkopolska - powiat koniński:

od 16 lat

Obserwuj nas także na Google News

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski