Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec przygody Warty Poznań w Pucharze Polski. Jagiellonia po raz kolejny lepsza od Zielonych

Bartosz Kijeski
Bartosz Kijeski
Białystok był ostatnim miejscem, w którym Warta Poznań rozegrała swój mecz w tegorocznej odsłonie Fortuna Pucharu Polski. Ekipa prowadzona przez trenera Dawida Szulczka uległa Jagiellonii i zakończyła swój udział w "Pucharze Tysiąca Drużyn". Poznaniacy we wtorkowy wieczór, mimo usilnych starań, w ciągu kilku dni po raz drugi musieli uznać wyższość żółto-czerwonych, przegrywając 0:2.

Zdobycie Pucharu Polski jest najkrótszą drogą do europejskich pucharów. Wystarczy wygrać tylko (i aż) sześć spotkań, aby się tam znaleźć. W tym sezonie, zwycięzca tego trofeum, oprócz zapisania się na kartach historii i zdobycia 5 milionów złotych, otrzyma prawo gry w eliminacjach do Ligi Europy.

Zobacz też: Talent Lecha Poznań przedłużył kontrakt na kolejne lata. "To dla mnie powód do wielkiej dumy"

- Byliśmy dobrze zorganizowani jako drużyna. Jagiellonia miała ciężko, jeśli chodzi o kreowanie sytuacji. Musimy wyeliminować błędy indywidualne. Straciliśmy te błędy zbyt łatwo. No i ta czerwona kartka Filipa Borowskiego. Dzisiaj będzie miał okazję do zrehabilitowania się

- powiedział Dawid Szulczek przed spotkaniem na antenie Polsatu Sport, podsumowując ostatni pojedynek między tymi ekipami, rozgrywany cztery dni temu. Wówczas lepsza okazała się Jaga, która wygrała 2:1.

W porównaniu do pierwszego piątkowego meczu Warty z Jagiellonią, szkoleniowiec Zielonych dokonał aż sześciu zmian. Na ławce rezerwowych usiedli Adrian Lis, Dmitros Stavropulos, Konrad Matuszewski, Mateusz Kupczak, Maciej Żurawski oraz Kajetan Szmyt. W ich miejsce wskoczyli Jędrzej Grobelny, Wiktor Pleśnierowicz, Dawid Szymonowicz, Jakub Kiełb, Niilo Maenpaa oraz Stefan Savić.

Wtorkowe spotkanie, podobnie jak to, które odbyło się przed kilkoma dniami w Grodzisku Wielkopolskim, było toczone w miłym dla oka tempie. Zarówno gospodarze, jak i warciarze konstruowali sobie sytuacje, zaś siarczysty mróz, który panował na Podlasiu, motywował zawodników do większej aktywności. Na początku pucharowego starcia aktywniejsza w polu karnym Warty była "Jaga". Po chwili swoich sił w ofensywie spróbowali Zieloni.

To mogło opłacić się w 13. minucie. W szesnastce żółto-czerwonych, po minimalnym kontakcie z Dusanem Stojinoviciem, przewrócił się Filip Borowski. Sędzia Paweł Raczkowski bez cienia wątpliwości wskazał na "wapno". Wątpliwości mieli natomiast sędziowie w wozie VAR, którzy zaprosili do monitora głównego arbitra. Ten po 3 minutach dokładnej analizy anulował rzut karny.

Nie zniechęciło to poznaniaków do tworzenia sobie kolejnych szans. W następnej kolejności strzelać próbował Tomas Prikryl, a Borowski miał dobrą okazję do oddania strzału, jednak wybrał próbę dryblingu. W 33. minucie strzałem głową, po dobrej wrzutce Stefana Savicia, Sławomira Abramowicza próbował pokonać Miguel Luis.

Jeśli ktoś w pierwszej odsłonie miał zdobyć bramkę, to zdecydowanie bliżej była to poznańska Warta. Gospodarze natomiast totalnie nie przypominali tej drużyny, którą doskonale znamy z ostatnich meczów w ekstraklasie. Oprócz strzału Tarasa Romańczuka z 25. minuty gry, niewiele ciekawego można było powiedzieć o Jadze. Ogromna w tym zasługa dobrej organizacji poznaniaków w defensywie, którzy odrobili lekcję i wyciągnęli wnioski z poprzedniego pojedynku.

Druga połowa była już nieco mniej atrakcyjna od pierwszej, choć nadal toczona w całkiem niezłym tempie. Obie drużyny mniej ochoczo konstruowały sytuacje, natomiast na boisku zaczął panować chaos. Widać było, że nikt nie chciał popełnić błędu, który mógł skutkować odpadnięciem z pucharów.

Po godzinie gry gospodarze dostali dodatkowej mocy. Ładne podanie w pole karne otrzymał Jose Naranjo, lecz Hiszpan w fantastyczny sposób został zatrzymany przez Jędrzeja Grobelnego, który sparował futbolówkę na rzut rożny. Ten stały fragment gry przyniósł jednak prowadzenie Jagiellonii. Po precyzyjnie wykonanym rogu Wdowika na krótki słupek, piłka dotarła na głowę Jesusa Imaza, a ten uderzeniem przy krótkim słupku wyprowadził Jagę na prowadzenie.

Po tej bramce na chwilę z poznaniaków zeszło powietrze, jednak w 72. minucie gry sygnał do walki wysłał rezerwowy Maciej Żurawski. 22-latek podholował futbolówkę na szesnasty metr, jednak jego uderzenie nieznacznie minęło prawy słupek bramki Abramowicza.

Zieloni się otworzyli i niestety nadziali się na kontrę ze strony gospodarzy. W polu karnym warciarzy znalazł się rezerwowy Pululu. Angolczyk dostrzegł w szesnastce Nene, a ten bez wielkich problemów umieścił piłkę w bramce, podwyższając wynik na 2:0.

Mimo usilnych starań, Zielonym nie udało się odrobić strat. Ten wynik sprawił, że ekipa z Dolnej Wildy musi pożegnać się z tegorocznym Pucharem Polski i pozostało im już jedynie skupienie się na ekstraklasie. Najbliższa okazja do zdobycia ligowych punktów już w piątek. Wówczas o godz. 20.30 Warta zmierzy się w Szczecinie z Pogonią.

Jagiellonia Białystok - Warta Poznań 2:0 (0:0)

Bramki: Imaz 63, Nene 75

Jagiellonia: Abramowicz - Stojinovic (90. Olszewski), Dieguez, Skrzypczak, Wdowik - Romanczuk, Nene (86. Sacek) - Marczuk (86. Kupisz), Naranjo, Lewicki (72. Pululu) - Imaz

Warta: Grobelny - Borowski, Tiru, Pleśnierowicz, Szymonowicz, Kiełb (65. Matuszewski) - Maenpaa, Luis (59. Żurawski), Prikryl (59. Bartkowski), Savić (64. Szmyt) - Vizinger (73. Eppel)

Żółte kartki: Dieguez, Naranjo (Jagiellonia) - Szymonowicz, Szmyt (Warta)

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 3897

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski