Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Piasny: Nie ustalam składu, od tego jest kierownictwo drużyny - mówi sponsor Startu Gniezno

Tomasz Sikorski
Z Lechem Piasnym, właścicielem firmy Lechma, sponsorem Startu Gniezno, rozmawia Tomasz Sikorski

Czy nawiązując współpracę ze Startem liczył Pan na tak efektowny finał rozgrywek?
Lech Piasny: Już podczas gali rozpoczynającej sezon zorientowałem się, że trafiliśmy na podatny grunt. Widać tam było, że Gniezno jest spragnione żużla na najwyższym poziomie. Przypomnę, że ta gala miała miejsce zimą, przy minus 15 stopniach. Mimo przeszywającego chłodu na stadionie pojawiło się kilka tysięcy ludzi. To było coś niesamowitego.

A później była kolejna feta, tym razem zorganizowana zaraz po tym, jak zespół awansował do ekstraligi.
Lech Piasny: No właśnie. Na Rynku pojawiło się wówczas jeszcze więcej ludzi, co tylko mnie utwierdziło w przekonaniu, że Startowi warto było pomagać. Widząc tysiące wspaniale dopingujących kibiców na ostatnim meczu ligowym, poczułem, że pieniądze, które jako firma wydaliśmy na klub nie poszły na marne.

Lechma jest firmą z Poznania i przed Startem sponsorował Pan PSŻ. Można te dwa kluby porównywać?
Lech Piasny: Prawdę mówiąc to porównanie zdecydowanie wypada na korzyść Startu. Tam wszystko od początku do końca było przemyślane. Klub miał realny budżet i skład, który dawał gwarancję sukcesu. Do tego, tak jak już wspomniałem, w Gnieźnie jest zapotrzebowanie na żużel. Widać, że miasto żyje tym sportem. W Poznaniu o czymś takim nie było mowy, choć PSŻ także miał swoją grupę najzagorzalszych fanów. Start mógł też liczyć na ogromne wsparcie ze strony władz miasta. W Poznaniu natomiast wszystko zdominował Lech. Inne kluby pozostają w jego cieniu. Do tego doszły jeszcze problemy ze stadionem i efekt jest taki, że żużla w tym mieście już nie ma.

Co jest takiego w czarnym sporcie, że postanowił go Pan wspierać?

Lech Piasny: Mam żonę z Zielonej Góry, co pewnie wszystko wyjaśnia. To właśnie w tym mieście zacząłem chodzić na mecze i stopniowo wciągałem się w ten sport.

W przyszłym roku Lechma nadal będzie sponsorem tytularnym Startu?
Lech Piasny: Tego jeszcze nie ustaliliśmy. Mogę jednak zapewnić, że nadal będę wspierał drużynę. Nasze możliwości są jakie są i jeśli znajdzie się sponsor gwarantujący jeszcze większe pieniądze, to bez żadnej urazy odstąpię mu miejsce w nazwie klubu. To musiałaby być jednak bardzo poważna oferta.

Z Pana wypowiedzi wynika, że inwestując w żużel Lechma osiągnęła cel marketingowy?
Lech Piasny: Myślę, że korzyść jest obustronna. Start przecież awansował, a Lechma stała się jeszcze bardziej rozpoznawalna. W obecnych czasach nie jest sztuką coś wyprodukować, ale coś sprzedać. A my jako firma cały czas mamy sprzedaż rosnącą. Być może jest to efekt naszej współpracy z klubem z Gniezna, bo będąc w nazwie drużyny jesteśmy zauważalni.

Czy jako sponsor ma Pan wpływ na budowanie zespołu na przyszły sezon?
Lech Piasny: Od tworzenia składu jest kierownictwo drużyny. To są kompetentni ludzie i wiedzą, co robią. Ja się do tego nie wtrącam, choć o wszystkim co się dzieje w klubie jestem na bieżąco informowany. Jestem typem sponsora, który nie narzuca swojej woli. W tym sporcie znane są przypadki właścicieli firm, którzy ingerowali w składy, zmieniali zawodników i do niczego dobrego to zazwyczaj nie prowadziło.

A ma Pan swojego ulubionego zawodnika?

Lech Piasny: Nie jest tajemnicą, że bardzo lubię Adama Skórnickiego, z którym współpracowałem już wtedy, gdy jeździł w Poznaniu. Myślimy nawet o tym, aby wspólnie otworzyć szkółkę żużlową. W Poznaniu to nie wyszło, choć zgłosiło się dużo chętnych do jazdy. Gdzie ona powstanie? Być może w Gnieźnie lub Śremie.

Lechma Start będzie w przyszłym sezonie beniaminkiem ekstraligi. Jaki wynik byłby dla Pana satysfakcjonujący?
Lech Piasny: Marzeniem była pierwsza czwórka, choć wiem, że wywalczenie tak wysokiej lokaty graniczyłoby z cudem. W tym sporcie o wszystkim decydują pieniądze, a Gniezno aż tak wysokim budżetem jak czołowe kluby raczej dysponować nie będzie.

Dla Pana awans zespołu do ekstraligi jest korzystny pod jeszcze jednym względem. Mecze ligowe są przecież pokazywane w telewizji.
Lech Piasny: To wielka korzyść dla sponsorów, bo reklama płynie wtedy pełnym strumieniem. A markę firmy należy budować non stop. Konkurencja przecież nie śpi.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski