Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Ruch Chorzów 4:2. Takie spotkania chcemy ogladać! [ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
W sporych opałach był Lech Poznań w meczu z Ruchem Chorzów. Przegrywał już 1:2, ale podniósł się i zdołał strzelić jeszcze trzy gole.

Kibicowanie w tym sezonie Lechowi przypomina jazdę na rollercasterze. Są dobre i złe emocje, nagłe zjazdy w dół i nieoczekiwane wjazdy na szczyt. W środę na grę poznańskiej drużyny nie dało się patrzeć, dziś momentami ręce same składały się do oklasków.

Czytaj także:

Mariusz Rumak nadal w Lechu? Co jeszcze musi się stać?

Nieoczekiwanie w wyjściowym składzie pojawił się Dimitrije Injać. Serb zajął w niej miejsce Rafała Murawskiego, który tym razem rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. W porównaniu do meczu z Miedzią były jeszcze dwie zmiany. Zabrakło słabo grających w Legnicy Luisa Henriqueza i Daylona Claasena, a do podstawowej jedenastki powrócili Mateusz Możdżeń i Kasper Hamalainen.

Mecz znakomicie rozpoczął się dla Lecha. Najpierw bowiem stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Stawarczyk, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z dwóch metrów nie trafił do pustej bramki.

Chwilę później Kolejorz uzyskał prowadzenie. To była niesamowita i jednocześnie kuriozalna bramka. Kasper Hamalainen znalazł się w sytuacji sam na sam z Michałem Buchalikiem. Pomocnik Kolejorza próbował strzelać, ale wyszło z tego podanie do Łukasza Teodorczyka. Ten tylko przyłożył głowę, ale trafił piłkę barkiem. Cały stadion z zapartym tchem czekał czy będzie gol. Piłka turlała się wolniutko, ale kiedy w końcu przekroczyła linię zapanowała wielka radość.

Ruch wyrównał w 37 min. po dośrodkowaniu Jakuba Smektały i strzale głową niepilnowanego Grzegorza Kuświka. Niemal identyczną bramkę Lech stracił w 59 min., kiedy znów dośrodkowanie z prawej strony na gola zamienił Kuświk.

Na szczęście poznaniacy po krótkim szoku zdołali podnieść się z kolan i tak jak w pojedynku z Górnikiem odwrócili losy spotkania.
Bardzo ważnego wyrównującego gola zdobył Rafał Murawski. Kasper Hamalainen zagrał do Teodorczyka, który przegrał pojedynek jeden na jeden z Buchalikiem, ale do piłki dopadł kapitan Kolejorza i płaskim strzałem doprowadził do stanu 2:2.

Kapitalnego gola strzelił 5 minut później Gergo Lovrencsics, który w swoim stylu kropnął pod poprzeczkę.

Ruch nie był już w stanie się podnieść. Gości dobił Daylon Claasen już w doliczonym czasie gry.

Efektowne zwycięstwo okupione zostało niestety poważną kontuzją Huberta Wołąkiewicza. Obrońca w 4 min złamał szczękę. Wytrwał do przerwy, ale teraz jesień ma już z głowy.

Czytaj także:

Lech Poznań - Ruch Chorzów. Oceniamy piłkarzy Kolejorza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski