Od momentu powrotu Stali do ekstraklasy, lechici dotąd nie byli w stanie pokonać mielczan. W poprzednim sezonie niespodziewanie ulegli u siebie niedzielnemu rywalowi 1:2. Jesienią padł remis 0:0, więc wygrana była obowiązkiem Kolejorza.
"Wokół Bułgarskiej" po meczu z Lecha Poznań ze Stalą Mielec:
Lech był zdecydowanym faworytem. Kolejorz z pięciu ostatnich spotkań wygrał cztery i zremisował w ligowym klasyku z Legią Warszawa. Drużyna z Mielca ostatnie spotkanie w lidze wygrała w pierwszej połowie lutego z Wisłą Kraków. Od tego momentu Stal przegrała sześć meczów i dwa zremisowała. Ostatni punkt Stal zdobyła ponad miesiąc temu także ze słabo spisującym się Radomiakiem Radom.
- Ten miesiąc do końca rozgrywek będzie naszym najlepszym okresem, bo wszyscy zawodnicy są do naszej dyspozycji i nadrobili zaległości treningowe -deklarował Rafał Janas, asystent Macieja Skorży i lechici zwłaszcza w pierwszej części, potwierdzili, że ich forma rośnie. Do dobry prognostyk przed finałem Pucharu Polski 2 maja.
Mecz rozpoczął się jednak sensacyjnie. W 2 min. Dominik Steczyk dostał piłkę przed polem karnym Lecha, przyjął piłkę i oddał mocny strzał z półobrotu. Mickey van der Hart tylko podążył wzrokiem za piłką, która wylądowała w siatce.
Lech zwykle ma problemy, gdy pierwszy straci gola, ale tym razem nasi piłkarze nie trzymali długo swoich kibiców w niepewności. Po składnej akcji piłkę w polu karnym przyjął Skóraś, zagrał do Ishaka, a ten dojrzał nadbiegającego ze środka Amarala. Portugalczyk mocno uderzył, piłka odbiła się jeszcze od obrońcy i zaskoczony Strączek był bez szans.
Po wyrównującym golu Kolejorz nie zwolnił tempa. Gospodarze z dużym rozmachem atakują bramkę rywali. Widać było, że mają pomysł jak skruszyć mur obronny gości, którzy szybko zostali zepchnięci do defensywy.
W 31 min. lechici strzelili drugiego gola. Świetnym technicznym, prostopadłym podaniem do Rebocho popisał się Milić, Portugalczyk zagrał do Mikaela Ishaka, a ten bez namysłu kropnął na bramkę, zaskakując nieporadnego Strączka. Potem minimalnie niecelnie uderzał Tiba, szansę na strzelenie bramki miał też Milić, ale po zamieszaniu po rzucie rożnym przeniósł piłkę nad poprzeczką. O przewadze Lecha w pierwszej części najlepiej świadczyła statystyka. Posiadanie piłki 70:30, strzały 13:3.
Druga część meczu, nie była już tak jednostronnym widowiskiem, bo śmielej zaatakowała Stal. Zanim to jednak nastąpiło, w 50 min. było już 3:1. Pedro Tiba posłał mocną centrę w pole karne Stali, a tam próbujący interweniować Mateusz Żyro odbił piłkę tak, że wpadła do bramki mielczan.
Dwubramkowe prowadzenie rozluźniło podopiecznych Skorży. To ośmieliło gości, którzy nie mieli nic do stracenia. Stal rzuciła wszystko na jedną szalę i nieoczekiwanie Lech zaczął mieć problemy w defensywie, zwłaszcza po stałych fragmentach. Goście trafili nawet do siatki, ale z powodu faulu na Miliciu arbiter gola nie uznał.
Ostanie słowo należało już do Kolejorza. Kapitalnym rajdem popisał się Ba Loua, który jak na tacy wystawił piłkę Skórasiowi. Skrzydłowy Lecha w sytuacji sam na sam ze Strączkiem, trafił jednak tylko w poprzeczkę. Zresztą chwilę później "Skóra" powtórzył ten "wyczyn".
- Szkoda, że znów nie potrafiłem wykorzystać dwóch sytuacji. Muszę nad tym popracować
— powiedział samokrytycznie przed kamerami Canal + Skóraś. Dobrze, że jego koledzy zrobili swoje...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?