Przy Bułgarskiej, zamiast myśleć jak ratować sezon, znów trwają pozorowane działania, że próbuje się znaleźć wyjście ze ślepego zaułka, w który zabrnął poznański klub. Słyszy się, że władze klubu szukają nowego trenera, ale wolni na rynku kandydaci za bardzo nie pasują do koncepcji i filozofii Piotra Rutkowskiego. W efekcie od tygodni nic się nie zmienia. Przydałby się ktoś z nowym spojrzeniem na zespół, a jednocześnie ryzyko popełnienia kolejnego błędu w wyborze nowego trenera, powoduje, że decyzje są odwlekane na bliżej nieokreśloną przyszłość. Władze klubu najchętniej kontynuowałyby współpracę z van den Bromem do końca sezonu, nawet, gdyby efektem był brak jakiegokolwiek trofeum. W przeszłości przynosiło to opłakane skutki, ale przecież Lech Poznań od lat słynie z minimalizmu, który stał się jego wizytówką tak jak popełnianie stale tych samych błędów.
Kogo szuka Lech?
Można się domyślać, jakiego trenera szuka Lech Poznań. W swoim CV musiałby mieć doświadczenie w pucharach, preferować ofensywną grę najlepiej w systemie 4-3-3, zanotować kilka sukcesów na swoim krajowym rynku i być uległy wobec polityki wprowadzanie młodych piłkarzy. Jak ulał pasuje do tego ktoś z Holandii, Belgii, Austrii czy Chorwacji, który pięć lat temu wprowadził nieoczekiwanie klub z drugiego planu na rynek europejski. Odpowiednich kandydatów, także z powodów finansowych, nie ma zbyt wielu, ale skauting pracuje na wysokich obrotach, choć wygląda to jak przysłowiowe szukanie igły w stogu siana.
Nawet jakby znalazło się teraz kogoś takiego jak Bjelica czy van den Brom, zanim szkoleniowiec ten pozna zawodników i specyfikę naszej ligi musi upłynąć kilka miesięcy. To znów może być stracony czas, na który umówmy się, w obecnej sytuacji Lecha Poznań już nie stać. Uratować sezon może bowiem trener, który bardzo szybko zdiagnozuje problem zespołu, rozpocznie przygotowania do wiosny i będzie miał energię oraz ambicje, by zrealizować sportowy cel. Poprzeczka w przypadku Kolejorza jest zawieszona wysoko, a więc potrzebny jest prawdziwy fachowiec.
Można też sięgnąć po polskiego dobrze rokującego trenera młodego pokolenia, takiego jak Dawid Szulczek, ale znając Piotra Rutkowskiego i Tomasza Rzasę, mogą szybko przygotować nie listę zalet tylko argumentów, które przemawiają za tym, by nie dać mu pracy w Lechu. Tak jak to było choćby z Markiem Papszunem, który z Rakowem zdobył ostatnio więcej trofeów niż oni z Lechem przez 10 lat.
Van den Brom już pogodzony z losem?
Lech znalazł się więc w sytuacji, w której potrzeba zmiany trenera jest oczywista, a jednocześnie powierzenie zespołu w inne ręce, wydaje się władzom klubu ryzykiem, podważającym sens ich działań w ostatnich kilku latach.
Kolejorz jest teraz równie nijakim zespołem, jak w czasie końca kadencji Dariusza Żurawia. Ma potencjał, ale jest pozbawiony błysku i pomysłu, a większość piłkarzy jest bez formy. Piast był kolejnym zespołem, który przerwał swoją fatalną serię w starciach z Lechem. Va den Brom jest jednocześnie rozczarowany wynikami, ale usprawiedliwia swoich piłkarzy, mówiąc nie nie grają źle i ambitnie walczą do końca. Znamienna była odpowiedź na pytanie czy czuje brak utraty zaufania od zarządu klubu.
- Nie boję się tego
- odparł Holender.
Te słowa akurat nie zostały przetłumaczone. Czy dlatego, że wyrażały, iż na tej pracy specjalnie mu już nie zależy.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Miejskie Historie - Trzcianka:
Obserwuj nas także na Google News
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?