Podobnych spraw sąd rozpatruje rocznie kilkadziesiąt. Nie ma bowiem tygodnia, by w którymś z lokali lub w jego pobliżu, obyło się bez policyjnej interwencji. Najczęściej awantury kończą się siniakami, wybitymi zębami lub złamaniami, choć zdarzają się przypadki, że w ruch idą noże i kamienie.
- Dyskoteki na terenie Leszna odbywają się głównie w środy, piątki i soboty. W tych dniach, w godzinach nocnych, zwiększamy zawsze ilość patroli i wysyłamy je w rejony lokali. To przede wszystkim Rynek i ulice do niego przyległe, ulice Lipowa oraz Prochownia - wyjaśnia podkomisarz Sławomir Glapiak, zastępca naczelnika Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Lesznie.
Mundurowi zauważają, że za większość burd odpowiadają osoby, które nie są mieszkańcami Leszna. Przyjeżdżają do miasta szukać dobrej zabawy z miejscowości oddalonych o kilka, a nawet kilkadziesiąt kilometrów. Nagminnym jest, że znajdują się pod wpływem alkoholu. Podobnie było w połowie sierpnia 2009 roku, kiedy przed klubem Heaven doszło do bójki między sześcioma osobami. Sprzeczki rozpoczęły się już w lokalu, a kiedy dwaj mężczyźni wyszli na zewnątrz, posypał się na nich grad ciosów.
- Ktoś uderzył mnie w tył głowy, kolegę przewrócili na ziemię i kopali po całym ciele. Widziałem, że stracił przytomność kiedy jeden z napastników kopnął go z góry w twarz. Potem przewrócili mnie i też skopali. Zasłaniałem głowę. Na szczęście szybko przybiegli ochroniarze z klubu i zatrzymali tych chłopaków - wyjaśniał w sądzie Bartłomiej G., 25-letni nauczyciel języka angelskiego z Rawicza.
Jednak to Bartłomiej G. oraz jego kolega Damian P. zasiedli na ławie oskarżonych. Zdaniem świadków to oni zachowywali się agresywnie i sprowokowali bójkę. Powód był prozaiczny, poszło o zajęcie boksu w dyskotece. Damian P. podczas składania wyjaśnień na komendzie przyznał, że w trakcie szarpaniny przy stoliku pierwszy uderzył w twarz jednego z mężczyzn. W trakcie rozprawy wycofał się jednak z wcześniejszych zeznań. Podobnie jak Bartłomiej G. twierdzi, że jest niewinny.
- Byłem zdenerwowany. Nie znałem się na swoich prawach i jak widziałem, że Bartek się bije, to była to dla mnie bójka. Myśmy się tylko bronili. To nie była ustawka - mówi Damian P., 25-letni mieszkaniec Leszna.
Obaj mężczyźni zostali oskarżeni za udział w bójce i narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, za co grozi im do trzech lat więzienia.
W ubiegłym roku leszczyńscy policjanci zajmowali się ponad 150 sprawami, które związane były bezpośrednio z wykroczeniami i w mniejszym stopniu z przestępstwami popełnianymi na terenie dyskotek i klubów lub w ich otoczeniu. Część interwencji zgłaszali mieszkańcy, którzy byli świadkami awantur, bójek lub aktów wandalizmu.
- Większość interwencji policjanci podejmują z własnej inicjatywy. Kiedy pełnią służbę w rejonie dyskotek, ma to wymierne oddziaływanie prewencyjne. Wielu zdarzeniom udaje się w ten sposób zapobiec - przekonuje Glapiak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?