Ciężka poszarpana przez riffy muzyka i pełna niepokoju liryka podbita mocnym charyzmatycznym głosem Lipy musiały podziałać na publiczność i podziałały. Ciarki przechodziły nie tylko przy „Popiołach”, które dopiero zaczynają swoje koncertowe życie (rok to niewiele dla utworu), ale także przy „Ludziach kopiejkach” i ich śpiewanym niemal czystą krwią refrenie „w sercu szary pył”.
I nie tylko Grzegorzowi Ciechowskiemu gdyby żył spodobałaby się „Biała flaga” na tym koncercie. Ten kawałek Lipa nasączył własną energią, która tnie jak nóż. Tak jak tnie „Nóż” Illusion. Ten koncert był jednak koncertem Lipali. Nie mogło zabraknąć w nim „Upadam”, który był hymnem tego wieczoru.
Każda jednak piosenka tego wieczoru jak „Wiersz”, „Barowy”, „Najgroźniejsze zwierzę świata” czy „Jeżozwierz” budowała własną pełną emocji historię. Lipali jak zwykle przeprowadził na swojej publiczności operację na otwartym sercu.
Do tego nie wystarczy mieć tylko taki głos jak Lipa. Trzeba jeszcze mieć coś ważnego do powiedzenia, a Lipa należy do tych nielicznych artystów, którego teksty budzą nie tylko emocje, ale także szacunek.
I może być szacunek na luzie, jak sam Lipa na scenie, który przez cały koncert rozbrajał publiczność, aż została w nich tylko muzyka. Ona po prostu popłynęła w nich razem z krwią. I to był najlepszy prezent jaki mogli dostać na tym urodzinowym koncercie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?