Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moja matura: Wojciech Kruk - nie wznosiliśmy toastów

Ewa Lammel
Wojciech Kruk
Wojciech Kruk archiwum
Swój egzamin dojrzałości wspomina Wojciech Kruk, wielkopolski przedsiębiorca.

Matura… To było dawno temu. Podchodziłem do niej w 1964 roku, kończyłem "Marcinka". Zdawałem język polski, historię i matematykę. Nie stresowałem się za bardzo, nie przypominam sobie też, żebym ściągał. Traktowałem maturę jako naturalną kolej rzeczy, uwieńczenie szkoły średniej. Ten etap życia wspominam bardzo mile. Z wieloma osobami, z którymi chodziłem do liceum, nadal mam kontakt. Do dzisiaj się spotykamy i godzinami wspominamy.

ZOBACZ TEŻ:
MOJA MATURA - TOMASZ LEWANDOWSKI
MOJA MATURA - WALDY DZIKOWSKI

Nie pamiętam, abym jakoś szczególnie świętował zdanie matury. W tamtych czasach ludzie chyba dorastali później. Zakrapiane alkoholem imprezy chyba nie były modne wśród młodych. Bardziej zapadł mi w pamięć bal absolutoryjny po studiach.

Wydaje mi się, że dziś za bardzo stresujemy maturzystów egzaminem dojrzałości. Radzę uczniom, żeby po prostu robili swoje, doceniali chwile i zdawali sobie sprawę z tego, że nie tylko matura, ale i całe życie jest egzaminem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski