Matura… To było dawno temu. Podchodziłem do niej w 1964 roku, kończyłem "Marcinka". Zdawałem język polski, historię i matematykę. Nie stresowałem się za bardzo, nie przypominam sobie też, żebym ściągał. Traktowałem maturę jako naturalną kolej rzeczy, uwieńczenie szkoły średniej. Ten etap życia wspominam bardzo mile. Z wieloma osobami, z którymi chodziłem do liceum, nadal mam kontakt. Do dzisiaj się spotykamy i godzinami wspominamy.
ZOBACZ TEŻ:
MOJA MATURA - TOMASZ LEWANDOWSKI
MOJA MATURA - WALDY DZIKOWSKI
Nie pamiętam, abym jakoś szczególnie świętował zdanie matury. W tamtych czasach ludzie chyba dorastali później. Zakrapiane alkoholem imprezy chyba nie były modne wśród młodych. Bardziej zapadł mi w pamięć bal absolutoryjny po studiach.
Wydaje mi się, że dziś za bardzo stresujemy maturzystów egzaminem dojrzałości. Radzę uczniom, żeby po prostu robili swoje, doceniali chwile i zdawali sobie sprawę z tego, że nie tylko matura, ale i całe życie jest egzaminem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?