Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Notariusze, również z Poznania, oszukiwali podczas podpisywania aktów notarialnych. Teraz wszyscy notariusze mają być nagrywani

Łukasz Cieśla
Łukasz Cieśla
"Twarzą" projektu została Lidia Staroń, senator niezależna z Olsztyna. Ale pomysł nagrywania notariuszy padał od kilku lat. To efekt afer dotyczących pożyczek na lichwiarski procent.
"Twarzą" projektu została Lidia Staroń, senator niezależna z Olsztyna. Ale pomysł nagrywania notariuszy padał od kilku lat. To efekt afer dotyczących pożyczek na lichwiarski procent. Adam Jankowski
Już niedługo notariusze w całym kraju mogą być nagrywani podczas odczytywania aktu notarialnego. Nad zmianami pracuje senacka komisja. Wprowadzenie takich rewolucyjnych zmian to pokłosie głośnych oszustw i afer pożyczkowych, również z Poznania, w które zamieszani byli notariusze. Wspólnie z przestępcami mieli oszukiwać klientów podpisujących akty notarialne. - Wiem, że były afery i zarzuty, akty oskarżenia oraz wyroki dla członków naszego samorządu. Nie neguję tego. Ale jestem sceptyczny wobec nagrywania czynności. Wprowadzenie takiego nakazu podważyłoby sens naszego zawodu. Przecież od lat notariusz był gwarantem tego, że akt notarialny został zawarty w sposób uczciwy i zgodny z prawem – podkreśla notariusz Michał Wieczorek, rzecznik Rady Izby Notarialnej w Poznaniu.

Projekt, którym właśnie zajmuje się Senat, zgłosiła senator niezależna Lidia Staroń z Olsztyna. Ale pomysł, aby nagrywać notariuszy, nie jest nowy. Od lat mówiono, że nagrywanie odczytywania aktu notarialnego będzie batem na grupy przestępcze, na lichwiarzy i na nieuczciwych notariuszy. Czy słusznie?

Poznaniak oszukiwał metodą "na ambasadora". Zobacz film

U notariusza niczym w konfesjonale? - Ludzie przychodzą do nas w intymnych, rodzinnych sprawach - mówi notariusz Michał Wieczorek

W całej Polsce, również w Poznaniu, co pewien czas wybuchają afery pożyczkowe. Pokrzywdzeni klienci, bardzo często ubodzy ludzie, skarżą się, że nie odczytano im całości aktu w kancelarii notarialnej, albo że notariusz mruczał, pomijał istotne fragmenty dokumentu.

- Takie afery były, są to jednak zachowania garstki osób, których działalność rzutuje na wizerunek całego naszego środowiska. Jestem sceptyczny wobec nagrywania czynności notarialnych. Pytałem o to nawet moich klientów, wielu z nich to przedsiębiorcy. Są zdecydowanie przeciwni, aby na kamerę nagrywać treść ich rozmów u notariusza. Przecież jeszcze przed podpisaniem umowy często zdarza się, że obie strony negocjują jakieś zapisy, poruszane są szczegółowe kwestie związane z obrotem gospodarczym. Nagrywanie byłoby wylewaniem dziecka z kąpielą

– mówi poznański notariusz Michał Wieczorek.

Dodaje, że w kancelarii czasami poruszane są również intymne sprawy, niczym w konfesjonale. Na przykład starsze małżeństwo przychodzi wydziedziczyć własną córkę, która sprawiała im wiele przykrości. Pojawiają się łzy i trudne tematy. Albo przychodzi rozwodzące się małżeństwo ustalić szczegóły opieki nad dziećmi i alimenty. Poznański notariusz przyznaje, że być może należałoby wprowadzić jedynie katalog określonych czynności, które byłyby nagrywane. Zaznacza, że końcowego projektu na razie nie ma.

Trwa głosowanie...

Czy notariusze powinni być nagrywani na kamerę?

- Można by pomyśleć o nagrywaniu umów przewłaszczenia na zabezpieczenie. Na tym polu często dochodzi do oszustw. Z drugiej strony zdarza się tak, że strona, która później uważa się za pokrzywdzoną, w kancelarii na wszystko się zgadza. Nawet jeśli notariusz ostrzega i poucza. Wielu ludzi będących w potrzebie widzi najczęściej jedynie pieniądze, które mają dostać. Za to po fakcie zarzucają, że to notariusz jest winien ich krzywdy, bo nie przeczytał aktu. Kiedyś, przy okazji jednego z programów telewizyjnych, spotkałem się z ofiarami jakiegoś lichwiarza. Zapytałem, ilu z nich spłaciło pożyczkę, którą rzeczywiście dostali. Zapadła głucha cisza po drugiej stronie. Dlatego uważam, że ten projekt jest niepotrzebny. Jednostkowe sytuacje urastają do rangi wielkiego problemu

– stwierdza notariusz Michał Wieczorek.

10 lat temu doszło do pierwszych zatrzymań w aferze gruntowej. Wśród oskarżonych poznańscy prawnicy: adwokat i notariusze

Ale te jednostkowe historie, w przypadku Poznania, były bardzo głośnie. Za chwilę minie 10 lat od pierwszych zatrzymań w tzw. aferze gruntowej. W 2011 roku w ręce policji wpadli poznańscy przestępcy znani wcześniej z różnych spraw kryminalnych: z brutalnych napadów czy narkotyków. Zarzucono im nielegalną współpracę z poznańskimi prawnikami: adwokatem R. i dwoma notariuszami.

Czytaj też: W aferze gruntowej oskarżono 18 osób. Procesu w sądzie uniknął jednak jeden z poznańskich notariuszy

Rejentowi Wojciechowi C. postawiono m.in. zarzut współpracy z gangiem. Przestępcy udzielali pożyczek potrzebującym teoretycznie pod zastaw domów, mieszkań, ziemi rolnej. W praktyce „klienci” sprzedawali dorobek życia, ale dowiadywali się o tym już po fakcie. Po wyjściu z kancelarii.

Czytaj też: Jak wyglądały kulisy afery gruntowej w Poznaniu?

W 2011 roku na rozmowę z „Głosem Wielkopolskich” zdecydował się Paweł B., jeden z członków zatrzymanej szajki. Stwierdził, że do kancelarii notariusza przyprowadzano nawet pijanych klientów, których częstowano wódką w pobliskiej knajpie „Pod kluczem” działającej w budynku poznańskiego Aresztu Śledczego. Wśród klientów znajdowały się też osoby ociężałe umysłowe, mające kłopot ze zrozumieniem czytanego tekstu.

Wspomniany notariusz Wojciech C. miał aż trzy różne sprawy karne. W jednej z nich został nawet skazany prawomocnie na karę więzienia. Odsiadka grozi mu także za udział w aferze gruntowej. Proces od 8 lat wciąż toczy się w poznańskim Sądzie Okręgowym.

- Po odczytaniu aktu pytałem strony, czy wszystko jasne. Jeśli nie było żadnych pytań, pokrótce wymieniałem ważne elementy, na przykład kto komu sprzedaje i za jaką cenę. Jak strony już się rozliczyły, dawały znać w sekretariacie. Nie brałem udziału w grupie przestępczej

– zapewniał niedawno w sądzie Wojciech C. Należy o nim pisać jako byłym notariuszu, bo został już skreślony z listy poznańskich rejentów.

Afera gruntowa wciąż trwa. W aferze mieszkaniowej zapadły surowe wyroki. Notariusz Violetta D. została skazana na 14 lat więzienia

Gigantyczny proces w sprawie afery gruntowej być może zakończy się do końca tego roku.

- Wyjaśnienia składają teraz poszczególni oskarżeni. Potem przyjdzie czas na składanie wniosków dowodowych. Dlatego proces jeszcze potrwa

– mówi adwokat Jacek Bigajczyk, pełnomocnik jednej z pokrzywdzonych osób.

Czytaj też: W aferze mieszkaniowej jednym z głównych oskarżonych był były piłkarz Warty Poznań

Niedawno w poznańskim sądzie, nieprawomocnym wyrokiem, zakończyła się inna poznańska afera pożyczkowa z 2011 roku. Chodzi o tzw. aferę mieszkaniową. Została tak nazwana, bo oskarżeni przejmowali głównie mieszkania w Poznaniu i okolicach. W lipcu 2020 roku zapadł pierwszy wyrok w tej sprawie. Notariusz Violetta D. została skazana 14 lat więzienia. Choć wyrok jest nieprawomocny, siedzi w areszcie. Niedawno sama wystąpiła o skreślenie jej z listy poznańskich notariuszy. Będzie to czysta formalność.

Kryminalny Poznań z lat 90. nadal kryje wiele zagadek. Oprócz głośnych, wyjaśnionych zabójstw, były też niewyjaśnione zbrodnie i tajemnicze porwania. Przedstawiamy 10 różnych historii z lat 90., które wydarzyły się w Poznaniu i okolicach. Część zbrodni doczekała się finału w sądzie, ale w niektórych sprawach do dzisiaj nie ustalono, co stało się z ciałami zamordowanych osób lub wyjaśniono tylko niektóre wątki. Czytaj więcej na kolejnych slajdach --->

Głośne zabójstwa, niewyjaśnione zbrodnie i tajemnicze znikni...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski