18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec Marian Żelazek w Indiach jest już czczony jak święty. Będzie beatyfikacja? [ZDJĘCIA]

Karolina Koziolek
Pokój, w którym mieszkał ojciec Żelazek
Pokój, w którym mieszkał ojciec Żelazek Fot. Waldemar Wylegalski i Archiwum
Hindusi czczą ojca Mariana Żelazka, misjonarza spod Poznania, jak świętego i modlą się do niego. Dwie osoby twierdzą nawet, że zostały uzdrowione dzięki tym modlitwom. Misjonarz werbista zmarł sześć lat temu w Puri. Urodził się natomiast w 1918 roku w Palędziu pod Poznaniem. Teraz Hindusi chcą jego beatyfikacji. Prawdopodobnie lokalny Kościół w Puri w najbliższych tygodniach zgłosi wniosek o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego.

Miałoby się to stać podczas uroczystości i sympozjum poświęconego ojcu Marianowi Żelazkowi, które odbędzie się na przełomie stycznia i lutego. Jak podkreśla wiceprowincjał werbistów w Polsce o. Jan Wróblewski, konferencja ma być przyczynkiem do stworzenia komisji ds. zbadania świętości życia werbisty z Wielkopolski.
- Inicjatywa musi wyjść jednak z Kościoła z Indii - podkreśla. - Tak stanowią przepisy kościelne.

Dzieła o. Mariana
O. Marian Żelazek, misjonarz werbista, do Indii pojechał w marcu 1950 r. Był dwa lata po święceniach i już po studiach w Rzymie. Miał za sobą jednak także koszmar wojny, który dotknął go osobiście: kilka lat spędził w obozie w Dachau i Gusen. W Indiach miał ewangelizować koczowników w dżungli w stanie Orissa na północy kraju. Spędził z nimi 25 lat. Ale najbardziej zasłynął tym, co zrobił potem dla trędowatych w rejonie Puri nad Zatoką Bengalską. To tam założył Puna-ruthanpali, czyli Wioskę Zmartwychwstania. Ponad 300 domów dla osób chorych na trąd, które z powodu choroby zostali wyrzuceni ze społeczeństwa.

Potem doszły kolejne dzieła. W 1983 r. powstała szkoła Beatrix dla dzieci, których rodzice chorują na trąd. Potem jeszcze dom opieki dla dzieci z takich rodzin, by stale monitorować ich stan zdrowia. Przyszła także kolej na szpital dla chorych cierpiących na trąd. Przyjeżdżali tam i nadal przyjeżdżają lekarze z Polski i Włoch. - Pamiętam początki, wszystko woziłam z Polski. Cały sprzęt i leki - mówi Anna Tarajkowska, stomatolog, prezes Fundacji Redemptoris Missio. Do ojca Mariana zaczęła jeździć prawie 20 lat temu. Łącznie w Indiach spędziła rok, lecząc zęby dzieci w szkole, a potem także ich chorych rodziców.

Ojca Mariana znała bardzo dobrze. - Na wszystkich miał pozytywny wpływ - mówi. - Zdarzyło się, że prostował także zawirowania w moim prywatnym życiu - wspomina.

- Był też świetnym menedżerem. Przekonał Hindusów, że trędowatych nie trzeba się bać. Wcześniej nikt nie chciał kupować od nich kur, które hodowali, żeby zarobić na utrzymanie. Ojciec zmienił to myślenie - mówi Justyna Janiec-Pal-czewska, wiceprezes fundacji.

Podobna sytuacja dotyczy szkoły dla dzieci z dotkniętych trądem rodzin. - Wcześniej nikt z miasta nie chciał posyłać tam dzieci. Obecnie 80 proc. uczniów pochodzi ze zdrowych rodzin - dodaje Janiec-Palczew-ska.
Nikogo nie dziwi więc wniosek o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. - On w Indiach już jest uznawany za świętego - dodaje Anna Tarajkowska. Obie jadą na uroczystości do Indii.

Przekonani o świętości
Inicjatywa w sprawie procesu beatyfikacyjnego musi jednak wyjść od lokalnego biskupa z Puri. Nie mogą tego zrobić także sami werbiści. Na uroczystości rocznicowe - 95. rocznica urodzin i 7. rocznica śmierci - do Indii oczywiście się wybierają.

- Jest takie oczekiwanie, że to już teraz Kościół w Puri przedstawi wniosek o beatyfikację o. Mariana - mówi o. Waldemar Kus, sekretarz ds. misji w zakonie werbistów, który organizuje wyjazd sporej grupy do Indii. - Wiem, że dwa dni temu odbyło się w tej sprawie spotkanie naszych współbraci z lokalnym biskupem - dodaje.

Jak pisze do niego w przedświątecznym liście inny werbista z Indii: "Hindusi są przekonani o świętości o. Mariana. Uważają wręcz, że nie był on zwykłym człowiekiem, ale specjalnym wcieleniem Boga"- pisał do polskich współbraci o. Joseph Philip z Puri. Dodaje on także w liście, że wszystkie rocznice jego śmierci przyciągają rzesze ludzi, włącznie z lokalnymi władzami oraz przedstawicielami innych religii.

Gdy odwiedzał Polskę
- Wszyscy byli nim zauroczeni - mówi o. Waldemar Kus. - Odnajdował się w każdym towarzystwie, był przede wszystkim bardzo spokojny i ciepły - dodaje.

- Wszystkie jego wizyty wnosiły serdeczność i otwartość - mówi Andrzej Strażyński, były wójt gminy Dopiewo. To w Palędziu, w tej gminie, urodził się w 1918 r. Marian Żelazek. Tam, gdzie był jego dom rodzinny, stoi krzyż, a przy drodze powiatowej z Poznania do Dopiewa obelisk, gdzie odbywają się spotkania rocznicowe.

Trochę dalej, w Chludowie z kolei jest szkoła imienia o. Mariana Żelazka. To tam misjonarz odbył swój nowicjat. - W czasie urlopu przyjeżdżał do tutejszego klasztoru i tak zaprzyjaźnił się także z nami - mówi Danuta Śpiewak, wicedyrektor szkoły w Chludowie.
Z okazji dnia patrona uczniowie organizują zbiórki na potrzeby podopiecznych o. Mariana.

- Jeszcze kiedy żył, zbieraliśmy na rykszę dla biednego Hindusa, żeby mógł zarobić na utrzymanie dla rodziny. Kiedy indziej cała szkoła cięła prześcieradła na bandaże dla chorych na trąd, bo nie mogą używać takich elastycznych, jakie są w aptekach - wspomina D. Śpiewak.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski