Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Para z Poznania żegna korporacje i wsiada na motocykle. Cel? Zdobyć świat!

Błażej Dąbkowski
Dla Laury Gieczewskiej wyprawa motocyklem będzie ogromnym wyzwaniem. Dopiero w maju otrzymała prawo jazdy kat. A i B
Dla Laury Gieczewskiej wyprawa motocyklem będzie ogromnym wyzwaniem. Dopiero w maju otrzymała prawo jazdy kat. A i B Błażej Dąbkowski
Trzydziestolatkowie, Bartek i Laura, przez co najmniej półtora roku chcą dotrzeć między innymi do Chin, Australii, Turkmenistanu czy Albanii. Wiedzą jakie państwa chcieliby odwiedzić, ale stwierdzili, iż szczegółowy harmonogram nie jest im do niczego potrzebny. Chcą być wolni!

Świata nie zmienisz, ale możesz go objechać dookoła - to słowa 30-letniej Laury Gieczewskiej, która wraz ze swoim chłopakiem, równolatkiem Bartkiem Biskupskim, postanowiła rzucić pracę w korporacji, pożegnać się z rodziną oraz znajomymi i wyjechać w podróż życia. W niedzielę na placu Wolności w Poznaniu bliscy będą mogli zobaczyć ich po raz ostatni, to stamtąd wyruszą na motocyklach w świat. Dokąd? Na południe, następnie na wschód. - A później się zobaczy - śmieje się Laura. - Nie ma sensu tworzyć szczegółowego planu, bo jeszcze się nie sprawdzi - dodaje.

Zakopani w tabelkach
Oboje do tej pory mieli dobre prace w międzynarodowych korporacjach, jednak wyjazdy od dawna stanowiły ich paliwo. Bartek już na studiach wyjeżdżał na Ukrainę, do Rosji, Chin. Kiedy 6 lat temu rozpoczął karierę zawodową, poczuł jednak, że czuje się, jakby żył w złotej klatce, bo nawet trzytygodniowy urlop nie pozwalał mu na zwiedzenie dalszych zakątków świata. Podobnie było z Laurą, zakopaną przy swoim biurku w tabelkach, wykresach, korporacyjnej etykiecie.

- Coś w nas pękło ponad dwa lata temu. Padł pomysł, by objechać kulę ziemską, ale początkowo nie rozważaliśmy go zupełnie poważnie - wspomina Bartek. Idea zaczęła kiełkować na tyle, że jesienią 2013 r. para zaczęła powoli zbierać pieniądze, powstał też szczątkowy zarys podróży.

- Kiedy byliśmy już pewni, że tego właśnie chcemy, zabraliśmy się za wykonanie wszystkich koniecznych szczepień, co miesiąc jedno. W tym samym czasie myśleliśmy, jak i czym będziemy się poruszać. Pierwotna opcja zakładała "stopa" - opowiada Laura.

Na kółkach do Kirgistanu
Bartek od kilku lat jest pasjonatem motocykli, zaczynał od włoskiego skutera, ale jego ostatni nabytek bmw F650 to już solidna maszyna. Laura aż do maja była z kolei wyłącznie pasażerem, choć kurs na prawo jazdy kat. A i B rozpoczęła na początku ubiegłego roku, to egzamin zdała w ostatnich dniach. To zdecydowało, że zamiast korzystać z najtańszej formy transportu, czyli łapania okazji, oboje wyjadą z Poznania na motocyklach. - Poszukiwania wcale łatwe nie były, bo Laura jest początkująca, więc nie może mieć zbyt dużej maszyny. Ostatecznie udało nam się kupić lekką i ekonomiczną hondę NX 250 dominator - wyjaśnia Bartek.

- Czy się boję? Pewnie, tylko głupi się nie boi. Do niedawna obawiałam się wypadku, ale on tak naprawdę może zdarzyć się wszędzie, także pod blokiem czy wtedy, gdy pojadę do rodziców do Wągrowca. Bardziej denerwuje mnie fakt nieposiadania umiejętności, wiem, że jeszcze nie najlepiej wchodzę w zakręty. Bartek cały czas narzeka, że za wolno jeżdżę, ale 80 km/h to dla mnie optymalna prędkość - stwierdza Laura. - No skąd, mi to odpowiada, bo mogę się w tym czasie ogolić albo sobie pasjansa ułożyć na kierownicy - żartuje Bartek, by zaraz dodać, że wierzy w umiejętności swojej drugiej połowy.

- Razem byliśmy na szkoleniu w Bydgoszczy i dobrze sobie radziła - stwierdza. Umiejętności i doświadczenie Bartka na pewno przydadzą się w górach, gdzie trudno manewrować obładowanym motocyklem. Chrzest bojowy czeka więc Laurę już w poniedziałek - na początek będą to Karkonosze. Co będzie po przekroczeniu granicy z Czechami? - Kierujemy się na Bałkany, pojedziemy więc jeszcze przez Austrię, Chorwację, Czarnogórę, by dotrzeć do Albanii - mówi poznanianka. - Tam jeszcze nie byliśmy, więc może zrobimy tygodniową przerwę - uzupełnia Bartek.

Później chcą odbić na Wschód, jechać przez Turcję na Kaukaz. Tam mają się znaleźć na przełomie czerwca i lipca, ale pierwszy etap jazdy na motocyklach chcą zakończyć jesienią. - Wtedy wjedziemy do Kirgistanu, gdzie ze względu na zbyt skomplikowane formalności, sprzedamy maszyny, w międzyczasie zahaczymy też o Iran - kontynuuje.

Zgodnie z planem mają trafić do Azerbejdżanu, by stamtąd popłynąć promem do Kazachstanu lub Turkmenistanu. Jeśli nie uda się dotrzeć do kraju znanego ze stalinowskiego kultu zmarłego 9 lata temu prezydenta Turkmenbaszy, będą musieli objechać Morze Kaspijskie przez Rosję. Ten etap ma się zakończyć jeszcze przed zimą, ale na tym ich plany się kończą.

- Chcemy jeszcze dotrzeć do Australii i Ameryki Południowej, ale jak to zrobimy, tego nie chcemy na sztywno ustalać - wyjaśnia Laura. Poznaniacy bardziej skrupulatni niż przy doborze państw, które chcą odwiedzić, musieli być podczas gromadzenia sprzętu potrzebnego do objechania świata. Cały swój bagaż podzielili na cztery grupy: ubrania, części zapasowe do motocykli, elektronika oraz sprzęt campingowy. - Ciuchów jest niewiele, tyle, ile wystarczy na ponad tydzień. To głównie odzież szybko schnąca i oddychająca, reszty brać nie trzeba, przecież skarpetki mogę kupić sobie gdziekolwiek - śmieje się Laura. Jej partner zadbał o części i sprzęt elektroniczny.

- Staraliśmy się nie przesadzać, ale solarna ładowarka, bank baterii, gps, aparaty, telefony czy tablet to w dzisiejszych czasach podstawa. Bez tego trudno byłoby nie tylko prowadzić naszego bloga, ale i skontaktować się z rodziną - podkreśla.

Wrócą, ale na chwilę?
Całą podróż para chce teoretycznie zakończyć po półtora roku, bowiem na taki okres, zgodnie z obliczeniami Bartka powinno im wystarczyć pieniędzy.

- Wyliczyliśmy, że dziennie możemy wydać ok. 30 dolarów bez paliwa na dwie osoby. Nie jest to dużo więcej niż normalne życie w mieście, tym bardziej że zamierzamy spać pod namiotami, korzystać z gościnności napotkanych osób lub ewentualnie wynajmować tanie pokoje w hostelach - mówi. Kiedy pada pytanie, czy chcą wrócić do Polski, zgodnie odpowiadają, że tak, ale być może tylko na chwilę, by wyjechać na stałe do jednego z miejsc, które ich zachwyciło w drodze.

- Zakładam, że spodoba mi się Australia, pytanie jak szybko zostałbym stamtąd deportowany - śmieje się Bartek. Do pracy wykonywanej w Polsce nie ma już powrotu, jak sam zaznacza, ostatnie miesiące spędzone w korporacji były dla niego mało produktywne, gdyż skupiał się... na czytaniu forów podróżniczych. Rzucił wypowiedzenie i pożegnał się z pracodawcą. Laura zrobiła podobnie.

- Podczas rocznej oceny nie wytrzymałam i powiedziałam, że odchodzę. Szef zapytał o przyczynę, po czym podpisał dokument. Ale po jakimś czasie zaproponowano mi urlop bezpłatny, wynegocjowaliśmy półtorej roku. Teraz wszyscy mi kibicują - cieszy się poznanianka.

Laura i Bartek nie są zawodowymi podróżnikami, nie piszą książek, nie jeżdżą z prelekcjami na festiwale podróżnicze. Dlaczego wyjeżdżają, jeśli nie będą mogli na tym zarobić?

- Chcemy w podróży znaleźć miejsce dla siebie, odetchnąć, zatrzymać się w tym szalonym biegu, spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Poczuć się wolni i porzucić utarty tryb praca - dom - praca-dom - zgodnie podkreślają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski