Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityk poznańskiej PO pozwany za "ubeczka"

Łukasz Cieśla, Mateusz Pilarczyk
Filip Rdesiński
Filip Rdesiński Andrzej Szozda/archiwum
Były prezes Radia Merkury Filip Rdesiński poczuł się urażony słowami Dariusza Lipińskiego, polityka PO, który stwierdził, że podczas kierowania radiem zachowywał się on jak "niekomunistyczny (podobno) ubeczek". Pozwał więc byłego już posła do sądu. Proces rozpoczyna się jutro. Poznański sąd będzie ustalał, gdzie przebiegają granice wolności słowa.

Dariusz Lipiński w 2010 r. na swoim blogu skomentował zniknięcie z anteny Radia Merkury doświadczonej dziennikarki i dawnej opozycjonistki Niny Nowakowskiej. Było to w czasie, kiedy radiem kierował kojarzony z PiS Filip Rdesiński.

CZYTAJ TEŻ:
Filip Rdesiński znowu idzie do sądu
Były prezes Merkurego walczy o kasę
Były prezes Radia Merkury wygrał pieniądze

Poseł napisał m.in.: "W Radiu Merkury niedawno mianowany prezes Filip Rdesiński wyrzuca z pracy Ninę Nowakowską, tak jak ćwierć wieku wcześniej Fisiak (w latach 80. rektor UAM - przyp. red.), bez podania powodów. Obie sprawy łączą też inne cechy, np. mentalność politycznych czynowników. Wygląda to wręcz tak, jakby niekomunistyczny (podobno) ubeczek brał korepetycje u komunistycznego ubeka".

To porównanie zabolało Rdesińskiego:

- Poseł skomentował moje działania w obraźliwy sposób, a poza tym oparł się na nieprawdziwych przesłankach - uważa. - Po zdjęciu z anteny dwóch programów publicystycznych, które prowadziła pani Nowakowska, zaproponowałem jej wykonywanie innych obowiązków. Mogła zostać wydawcą, pracować przy reportażu albo w redakcji kultury. Byłem otwarty na dyskusję. Ona jednak stwierdziła, że nie ma ze mną o czym rozmawiać.

Nina Nowakowska po odejściu z radia mówiła "Głosowi Wielkopolskiemu", że Rdesiński nie wyjaśnił powodów swojej decyzji.

- Powiedział tylko, że nastąpiła zmiana koncepcji programów politycznych - wspomina Nina Nowakowska. Dodała, że nowej propozycji nie przyjęła, bo prezes wiedział, że nigdy nie zajmowała się wskazaną przez niego tematyką.

Nina Nowakowska po zniknięciu Rdesińskiego wróciła na antenę Merkurego. Z kolei były prezes ponownie zaczął pisać teksty do "Gazety Polskiej". W ostatnich wyborach startował do Sejmu z listy PiS.

W rozpoczynającym się jutro procesie Rdesiński żąda od Lipińskiego przeprosin na łamach "Głosu Wielkopolskiego" oraz zapłaty 20 tys. zł. Zapowiada, że jest skłonny do negocjacji.

Jak będzie bronił się polityk PO? Dotarliśmy do treści jego odpowiedzi na pozew. Prawnicy Lipińskiego wskazują, że były poseł zabrał głos w sprawie ważnej i dotyczącej publicznego radia.

Wskazują też, że był to głos w debacie politycznej, bo sam Filip Rdesiński od lat prowadzi taką działalność. Uczestniczy w happeningach prawicowej organizacji "Naszość", podczas których m.in. przebierał się za jelenia. Brał udział w demonstracjach, podczas których wołano m.in. "Zdrajca Polski Komorowski". Kandydował też z list PiS w wyborach.

- Moja wypowiedź była w granicach debaty publicznej. Pan Rdesiński jest osobą publiczną i musi się liczyć ze zdecydowanymi ocenami swoich działań - mówi były poseł PO.

- Wpis jest dość mocny - mówi z kolei Dominika Bychawska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
- Gdyby proces wiązał się z odpowiedzialnością karną za zniesławienie, to powiedziałabym, że ktoś
próbuje kneblować wolność słowa. Jest to jednak proces cywilny, a łączenie zwolnienia z przeszłością i odnoszenie się do ubeków nie było zbyt fortunne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski