Nowy poznański stadion jest więc szczęśliwy dla drużyny prowadzonej przez Franciszka Smudę. Jednak przed rokiem trybuny były wypełnione do ostatniego miejsca, a przed kilkoma dniami starcie z Madziarami oglądała tylko garstka najwierniejszych kibiców. Ale nie mogło być inaczej bo:
po pierwsze - mieliśmy grać z Rosją, a pojedynki z Rosjanami, w każdej zresztą dyscyplinie, budzą dodatkowe emocje;
po drugie - bilety były za drogie. Na mecz z WKS kosztowały 60, 40, 30 i 20 złotych, a na ten z Węgrami 120, 80 i 40 złotych;
po trzecie - kilka dni wcześniej biało-czerwoni przegrali we Wrocławiu z Włochami;
po czwarte - zaraz po meczu z Włochami Smuda ogłosił, że w Poznaniu Polacy wystąpią w rezerwowym składzie;
po piąte - alarmujące były informacje na temat jakości murawy, która jednak nie była taka zła, jak niektórzy twierdzili;
po szóste - spory wpływ na liczbę widzów miała też tzw. afera orzełkowa, moim zdaniem nadzwyczajnie rozdmuchana.
Myślę, że każdy wymienić może jeszcze kilka powodów mających wpływ na wtorkową frekwencyjną kompromitację na Stadionie Miejskim w Poznaniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?