Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potworny ścisk w pociągach na Dworcu Głównym w Poznaniu. "To szczyt... wszystkiego!"

Robert Domżał
Przewozy Regionalne są spółka samorządów wojewódzkich . Ale jak widać marszałkowie absolutnie nie maja nad nimi władzy.Kolejni  dyrektorzy zakładów są coraz bardziej nieudolni. Gdyby było inaczej, pasażerowie nie podróżowaliby w takich warunkach
Przewozy Regionalne są spółka samorządów wojewódzkich . Ale jak widać marszałkowie absolutnie nie maja nad nimi władzy.Kolejni dyrektorzy zakładów są coraz bardziej nieudolni. Gdyby było inaczej, pasażerowie nie podróżowaliby w takich warunkach Fot. Robert Domżał
Przedświąteczny szczyt komunikacyjny już się zaczął. Zgodnie z przewidywaniami kolejarzy, wiele osób chce w tych dniach wyjechać z Poznania. Jak wywiązują się kolejarze z obietnicy wydłużenia pociągów? To co działo się we wtorek o godzinie 18:45 na peronie poznańskiego Dworca Głównego, a następnie w szynobusie podążającym do Kostrzyna nad Odrą, to był szczyt. I to wcale nie komunikacyjny, lecz... szczyt wszystkiego!

Powiedzieć, że był tłok lub ścisk to tak, jakby nic nie powiedzieć. Do pociągu, a raczej szynobusu, który o godzinie 18:45 odjeżdżał z Poznania Głównego do Kostrzyna nad Odrą wsiadło tyle osób, że zdziwiłby się i producent, i projektant tego pojazdu. Pasażerów było tak wielu, że na kolejnych przystankach ledwie otwierały się drzwi. Na ich stopach stały bagaże i chyba tylko dzięki temu ludzie się nie przewracali, gdy na rozjazdach pojazdem kilka razy zakołysało.

- Ale kolejarze zrobili interes na tym kursie - kwitowali pasażerowie warunki, w jakich przyszło im jechać. Na poznańskim Dworcu Głównym ostatni chętni do jazdy wcisnęli się do szynobusu do Kostrzyna tylko, dlatego, że siłą przepychali innych. A trudno było kogokolwiek upchnąć, bo między rzędami siedzeń stały walizki podróżnych. Gdy na Woli wysiadł jeden pasażer dosiadło się dwoje innych.

- Maszynista mówił mi, że nie ma miejsca. Dla mnie nie ma miejsca w pociągu? Za długo pracował na kolei. 150 pociągów na dobę przepuszczałam, bo obsługiwałam semafor. Teraz ile jest pociągów. Dużo mniej i dlatego jedziemy w takim ścisku" mówiła była kolejarka.

Kolejarze dobrze wiedzieli, że zaczyna się szczyt komunikacyjny przed Wszystkimi Świętymi. Dobrze też wiedzą, że pierwszymi opuszczającymi Poznań są studenci, a ci muszą mieć plecaki i walizki. Obiecali wydłużyć pociągi. Jak wyglądają wydłużone pociągi mogli przekonać się pasażerowie. Są krótkie. Ale zdaje się, że pamięć, co niektórych kolejarzy jest jeszcze krótsza.

O tym, że takie sytuacje zdarzają się regularnie, że szynobus pęka w szwach wielokrotnie już informowano dyrektora Wielkopolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych Mateusza Żmudę. Ale ten zamiast to zmienić, woli mówić, że to szynobus województwa lubuskiego.

Proponuję, zatem, by ten szynobus jeździł wyłącznie do granic województwa lubuskiego. A po Wielkopolsce niech kursuje pociąg elektryczny. Pasażerowie zasługują na to by podróżować jak ludzie. Po pierwsze, dlatego, że kupują bilety. Po drugie, dlatego, że z budżetu województwa wielkopolskiego marszałek dopłaca do przejazdów organizowanych przez spółkę Przewozy Regionalne.

Niestety, nie tylko na tej linii pasażerowie wożeni są w warunkach urągających wszelkim normom. Próbujący wsiąść do pociągu z Gniezna do Poznania na przystanku Pobiedziska Letnisko mają podobne problemy. Można wtedy usłyszeć: "Wożą nas jak bydło".

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski