Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań: GIODO pomylił decyzje i ujawnił dane osobowe

Mateusz Pilarczyk
Paweł Uchmanowicz stracił zaufanie do GIODO.
Paweł Uchmanowicz stracił zaufanie do GIODO.
Mieszkający w Poznaniu Paweł Uchmanowicz poskarżył się na działanie jednego z banków Generalnemu Inspektorowi Ochrony Danych Osobowych. Ku jego zdziwieniu, w odpowiedzi na swoją skargę otrzymał od GIODO błędnie wydaną decyzję. Jej uzasadnienie dotyczyło zupełnie innej osoby i sprawy, jaką zajmował się GIODO. Podane były w niej takie szczegóły jak nazwisko i miejsce pracy. Jak to się dzieje, że instytucja mająca stać na straży danych osobowych, popełnia takie błędy?

- Mam problemy z bankiem i działającą w jego imieniu firmą, której pracownik udostępnił informację o moim kredycie osobom trzecim. Stwierdziłem, że nie zostawię tak tej sprawy, bo to nie tylko złamanie tajemnicy bankowej, ale też ustawy o ochronie danych osobowych. Poskarżyłem się więc GIODO - opisuje swoje problemy Paweł Uchmanowicz.

GIODO początkowo nie dopatrzył się błędów w przetwarzaniu danych osobowych przez bank i firmę. Poznaniak odwołał się od tej decyzji i czekał na odpowiedź generalnego inspektora. Ta przyszła po kilku tygodniach, lecz z poważnym błędem.

- Czytając pismo po prostu nie dowierzałem. Zgadzał się w nim tylko początek. Całe, kilkustronicowe uzasadnienie nie dotyczyło mojej sprawy, tylko zupełnie innej osoby - dziwi się Paweł Uchmanowicz.

W uzasadnieniu zdradzono całą treść skargi, z jaką do GIODO zwracała się osoba z województwa zachodniopomorskiego. W piśmie wymienione jest nie tylko jej imię i nazwisko, ale jej dokładny adres zamieszkania, miejsce pracy, a co gorsza opis sprawy, z jaką zgłaszała się do GIODO - dotyczyła ona relacji służbowych i zastrzeżeń do współpracowników. Dane te mogłyby zostać wykorzystane przez niepowołane do tego osoby i zaszkodzić osobie skarżącej się do GIODO.

- To pierwszy przypadek pomyłki, bo w takich kategoriach należy rozpatrywać tę incydentalną sprawę - wyjaśnia Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzecznik GIODO, przekazując ubolewania generalnego inspektora Wojciecha Wiewiórowskiego.

- Od początku działalności urzędu, czyli od 1998 roku, w biurze GIODO nie było tego typu sytuacji, mimo iż miesięcznie samą tylko pocztą tradycyjną wysyłanych jest ponad 2000 pism związanych z prowadzonymi sprawami - odnosi się do błędu pracownika biura jego rzecznik. Taka wpadka pozostawia jednak rysę na wizerunku instytucji, którą powołano do ochrony danych osobowych oraz sprawdzania tego, jak firmy oraz organy państwa i urzędy obchodzą się z dotyczącymi nas wszystkich informacjami.

- Nie umniejszając wagi sprawy, która miała miejsce i rozumiejąc rozżalenie osoby, którą ona dotknęła, trudno uznać, że ten jednostkowy błąd dowodzi niewłaściwego działania urzędu - broni GIODO Małgorzata Kałużyńska-Jasak.

Pracownik odpowiedzialny za błąd został ukarany dyscyplinarnie. Faktem jest jednak, że przygotowywał on tylko decyzję i uzasadnienie, które przedstawiał przełożonym - na dokumencie widnieje podpis GIODO, Wojciecha Wiewiórowskiego.

- Do dzisiaj nie dostałem dobrego dokumentu, a od przesłania błędnego mija już pięć miesięcy. To lekka przesada - mówi Paweł Uchmanowicz. Poznaniak stracił zaufanie do GIODO. Zastanawia się czy uzasadnienie do jego sprawy nie zostało wysłane do kogoś innego skoro w biurze zdarzają się takie błędy. Pojawia się też pytanie kto kontroluje GIODO? Kompetencje w tym zakresie ma Najwyższa Izba Kontroli.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski