Poznań: Premiery teatralne 2-8 marca. Co warto zobaczyć

Beata Zięba, JAS, KOSTA
"Dwunastu gniewnych ludzi" teatralnym wydarzeniem tygodnia w Poznaniu. Na spektakl możemy wybrać się do Teatru Nowego.

"Dwunastu gniewnych ludzi"
Teatr Nowy (ul. Dąbrowskiego 5)
premiera: piątek, godzina 19
bilety: 35 - 55 zł

Chciałbym, żeby dziewczyna, która wybrała się ze swoim chłopakiem na przedstawienie zrobiła mu awanturę - mówi Radosław Rychcik, reżyser "Dwunastu gniewnych ludzi", przedstawienia, którego premiera odbędzie się 2 marca w Teatrze Nowym.

Teatr stanie się miejscem obrad ławy przysięgłych. Jej obrady to pewnego rodzaju spektakl, rozgrywany z podziałem na role, a wybrany do tego gremium zwykły człowiek może decydować o losie oskarżonego. Winny i niewinny stają się łatkami przyklejanymi na przemian. Jest w tym uniwersalna i nieśmiertelna potrzeba szukania kozła ofiarnego, który pomoże nam odpokutować nasze winy.

"Dwunastu gniewnych ludzi" jest adaptacją filmu Sidneya Lu-meta z 1957 roku. Według twórców powodem sięgnięcia po ten już wielokrotnie eksploatowany scenariusz, była niemożność pogodzenia się z amerykańską wizją demokratycznego państwa i prawda, która zwycięża w filmie. Oglądając dzisiaj ten kultowy film nie jesteśmy skłonni wierzyć w taki obraz. Nowe spojrzenie na niezmieniony scenariusz ma zasiać niepokój i wątpliwość w istnienie sprawiedliwości.

Zadaniem Radosława Rychcika było znalezienie formy teatralnej, odpowiedniej do filmowego pierwowzoru. W przedstawieniu będziemy przypatrywali się zatem obradom ławy przysięgłych, którzy nie znajdują się już w żadnej konkretnej zamkniętej przestrzeni jak w filmie Lumeta.

- Scena rodzajowa odgrywana w pomieszczeniach dobrze znanych z tego i innych filmów w teatrze nie zaintryguje. Bardzo istotna jest umowność, brak dosłowności w realizacji "Dwunastu gniewnych ludzi". Aktorzy będą występować w przestrzeni wieloznacznej, bez określonego czasu, bez dbania o realizm sytuacji, co daje duże pole do niekontrolowanych, niczym nie ograniczonych zachowań postaci - mówi Anna-Maria Karczmarska, autorka scenografii i kostiumów.

Na brzegu sceny, tuż przy widowni, umieszczony będzie rząd mikrofonów czekających na oratorskie popisy przysięgłych. Będą ubrani w smokingi, białe koszule i muszki, gotowi do przedstawienia swoich słabości, obsesji i ambicji. Czy zwyciężą osobiste i najwygodniejsze dla nich racje, czy też znajdzie się choć jeden sprawiedliwy - jak filmowy przysięgły numer 8?

"Zapis automatyczny"
Teatr Ósmego Dnia (ul. Ratajczaka 44)
piątek - niedziela, godzina 19
bilety: 20 - 25 zł

Zamiast zaśpiewać piosenkę inżyniera Karwowskiego (tak, tak naczelny Porywacz Ciał to rocznik 1972) Maciej Adamczyk cofa się o sześć lat, wracając do formy monodramu. Kto pamięta i docenia jego spektakl "Very", ten z pewnością nie ominie "Zapisu automatycznego", który od dziś do niedzieli obejrzeć można w Teatrze Ósmego Dnia.

Twórca udostępnił mediom jedynie fragment sztuki, zaczynający się od słów "Wszystko jest kwestią pragnień. Trzeba tylko wiedzieć czego się chce i na co ma się Wpływ. Człowiek jest tym, czego może dokonać lub tym, czego nie może dokonać".

Potem następuje litania możliwości - i to dość abstrakcyjnych, jak piosenka, którą przecież może napisać dla nas Dolly Parton, tudzież supersamochód lat 80., czekający z pełnym bakiem na wyprawę w nieznane. Być może kluczem do zrozumienia tych deklaracji jest tytuł: zapis automatyczny to standardowa opcja w grach komputerowych, umożliwiająca - w razie niepowodzenia - na rozpoczęcie rozgrywki od ostatniego pomyślnie zakończonego etapu.

W praktyce, daje to możliwość popełnienia bez konsekwencji wszelkich błędów po drodze. Czy tym właśnie chce nas skusić Maciej Adamczyk?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 4

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

r
raann
Wybitny film z 1957 roku i bardzo dobre przedstawienie w Teatrze Nowym z 2012 roku!!!
p
pawell
Chyba się mylisz. To nie jest jakaś nowa interpretacja. To ciągle jest to samo oskarżenie, co w 1957! Uniwersalne! Pasujące do czasów wszystkich prezydentów USA, a u nas do: Gomułki, Gierka i naszych już demokratycznych przywódców. Inscenizacja w Teatrze Nowym to tylko bardzo nieudolnie pokazana ta sama historia o ułomności człowieka obdarzonego władzą, tą „demokratyczną”. Inscenizacja w Teatrze Nowym ten sens dramatu osłabia swoją infantylnością środków wyrazu, rozmaitymi modnymi „szumami”, gaciami Grochala itd. Uważam, że niczego nowego reżyserowi nie udało się wnieść do pierwowzoru. Być może odmienne zdanie ma zwłaszcza młoda części widowni, która nie ma punktów odniesień.
Polecam jednak film Lumeta jako początek do dyskusji.
k
koropatorka
Przez pierwsze piec minut uwalnialam sie od "filmowej wersji" z 57 roku. A potem... to juz jazda bez trzymanki! Brawurowa gra aktorska (kazdy z nich stworzyl swego rodzaju perelke, ujal mnie ten najnizszy z lewej;) ). Bylam pod wrazeniem, gdyz spektakl bez przerwy 1,4oh a minelo jak z bata strzelil.
Moglam zobaczyc na scenie siebie sama i ten nasz "polski" grajdolek... za to dzieki kieruje rezyserowi, ze jemu sie to udalo! Po prostu super i godne polecenia ;)
P
Pawell
Byłem. Widziałem. Nie wyszedłem przed czasem, bo się nie dało. Inscenizacja żenująco słaba. Głupawa. Na poziomie myślowym przyszłego licealisty. Niczego nie wnosi.Raczej denerwuje.O błędach dramaturgicznych nie wspomnę. Współczuję aktorom, Zwłaszcza tym starszym, że musieli w czymś takim uczestniczyć. Teatr Nowy schodzi na psy.Pojawienie się na scenie "reżysera" i styl jego wypowiedzi skomentuję tak, że wstyd było tego świergotania słuchać. Z niecierpliwością czekam na coś udanego w moim przez lata ulubionym teatrze.
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski
Dodaj ogłoszenie