Pitcairn to nie jest idealne miejsce na urlop dla całej rodziny. Zwłaszcza że koszty dwuosobowej podróży na wyspę i z powrotem wynoszą, jak skrupulatnie wyliczyli poznaniacy Mateusz Konopacki i Marek Ułan-Szymański, studenci łódzkiej Filmówki, około 27 tysięcy euro. Najpierw dowolną drogą trzeba udać się do Francji, potem wsiąść na katamaran i płynąć 2 miesiące na Tahiti. Tam pozostaje odczekać swoje przy Kanale Panamskim (od 3 dni do kilku tygodni) i płynąć kolejne 2 miesiące, już bezpośrednio na Pitcairn. Wypada dodać, że tam ugoszczą każdego z honorami - na wyspie mieszkają 42 osoby, a turystów spotyka się tam bardzo rzadko.
- Kontaktowaliśmy się już z władzami Pitcairn. Są bardzo otwarci, zależy im na promocji. Być może uda się namówić ich, by zostali koproducentami? - zastanawia się Mateusz.
Na drugi koniec świata wywiewa ich idea, by zrobić coś bardzo oryginalnego i nie skończyć jak wielu ich rówieśników.
- Nikt nie wpaja im, że mogą wziąć się za siebie i nie przejmować się kryzysem, bezrobociem i tym podobnymi rzeczami. Ani szkoła, ani otoczenie, dosłownie nikt. No i my chcemy pokazać, że to ma sens. Nie chcemy wejść w szeregi sfrustrowanych, młodych ludzi, dla których jedyną rozrywką jest siedzenie w domach - przekonuje Marek.
Jeszcze miesiąc temu mieli jedynie pomysł. Dziś udało im się pozyskać fundusze od sponsorów, ale budżet wciąż nie jest dopięty na ostatni guzik. Mateusz i Marek liczą, że ich wyprawa zainteresuje jeszcze kogoś, kto byłby w stanie zapewnić im finansowy spokój przy kręceniu dokumentu. Zapewniamy każdy rodzaj product placement! - deklarują.
Na Pitcairn jadą, by dowiedzieć się, jak to jest żyć w tak maleńkiej społeczności. Średnia wieku mieszkańców wyspy przekracza 50 lat. Jest co prawda dwójka nastolatków, ale oni uczą się w Nowej Zelandii i na Pitcairn wpadają tylko kilka razy do roku.
- Czy czasem myślą, żeby stamtąd uciec, jak wygląda ich codzienne życie, co ich wkurza, co ich cieszy, czy kojarzą Polskę, a może wiedzą, że było u nas Euro? Mamy miliony pytań, które chcemy im zadać - mówią podróżnicy.
Powrót do Polski planują w styczniu, góra lutym. Następnie chcą chwilę odpocząć od siebie , by później zamknąć się na parę miesięcy w mieszkaniu i zmontować oraz wyprodukować gotowy film. - A potem pozostaje nam tylko rozesłać go na wszystkie możliwe festiwale. Najbardziej marzy nam się Sundance [najsłynniejszy festiwal niszowego kina na świecie - przyp. red.]. Liczymy, że uda nam się znaleźć dystrybutora, który pomoże nam wyprodukować film - mówi Mateusz.
- No i wyślemy go brytyjskiej królowej, w końcu Pitcairn znajduje się bezpośrednio pod jej koroną. Ciekawe, czy w ogóle wie, że taka wyspa istnieje? - żartuje Marek.
Na razie podróżnicy nakręcili krótki filmik, promujący ich wyprawę. Założyli też facebookową stronę GetAwayTo, wokół której skupia się grono entuzjastów ich pomysłu.
- Pamiętam jeden z e-maili. Brzmiał mniej więcej: "Kocham to, że jesteście tacy po…ani". I dla takich ludzi też warto to robić - przekonuje Marek.
Aby dowiedzieć się więcej o dwójce podróżników-filmowców, zapraszamy na ich stronę www.facebook.com/GetAwayTo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?