Okazało się, że wielu eurodeputowanych i innych polskich przedstawicieli różnych unijnych gremiów zaprosili gości z kraju, by asystowali w najróżniejszych wydarzeniach związanych z przejęciem prezydencji. Byli więc samorządowcy, biznesmeni, a także uczniowie, którzy przygotowali na tę okazję prezentacje o Polsce i Europie. Młodzi Europejczycy mieli okazję zaprezentować się przed rozpoczęciem sesji plenarnej Komitetu Regionów.
W trakcie tych spotkań Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego, silnie akcentował polskie interesy samorządowe w takich ważnych kwestiach jak polityka spójności, Partnerstwo Wschodnie, polityka transportowa oraz budżet UE po 2014 r. Podkreślał również, że delegacja będzie w swoich działaniach wspierać polską prezydencję.
CZYTAJ TEŻ:
POZNAŃ: UROCZYSTA INAUGURACJA POLSKIEJ PREZYDENCJI W UNII
Wielkopolska także miała okazję uroczyście przywitać naszą prezydencję. W czwartek wieczorem w brukselskiej siedzibie naszego regionu odbyła się konferencja, na którą zaproszono przedstawicieli europejskich regionów z nami współpracujących: francuskiej Akwitanii, włoskiej Emilia-Romagna i niemieckiej Hesji. Tematem konferencji i późniejszej dyskusji była, oczywiście, polska prezydencja.
Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego, a zarazem szef polskiej delegacji Komitetu Regionów UE, który pełnił rolę gospodarza, z dumą podkreślał nadzieje, jakie w polskiej prezydencji pokładają inne kraje.
- Spotykamy się tu, w Brukseli, z czymś, co nas samych może zaskakiwać - mówi Marek Woźniak. - Oczekuje się od nas energii, tchnienia świeżości i innowacyjności.
Te słowa potwierdza Nicola Beer, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Europejskich Hesji. - Czekamy na wasz polski optymizm podczas tej prezydencji - zapewnia. - Wiem, że to może się udać, nawet wasze logo jest optymistyczne, te strzałki pnące się w górę... i na dodatek pokazujące, że trzeba trzymać się razem.
Same brukselskie szczyty unijne wydają się jednak mniej przejmować przejęciem przez Polskę prezydencji, choć to bardzo ważny moment, bo wszystko przesłonił budżet. Właśnie dzień wcześniej przyjęto jego założenia, więc to teraz najgorętszy temat dla eurokratów.
Tymczasem brukselska ulica tętni swoim życiem i z radością korzysta z europejskich przetasowań. Restauratorzy i hotelarze zacierają ręce, bo "najazd" Polaków i Węgrów to dla nich świetny interes. W wąskich uliczkach starego miasta pełno atrakcji i zachęcających do wejścia do środka restauratorów i sklepikarzy.
"Maneken piss", czyli statuetka siusiającego chłopca, jak zawsze jest oblegana, a czekoladki belgijskie ciągle cieszą się wzięciem. Nudno jest tylko w dzielnicy unijnej. Imponujące gmachy wypełniają w większości panowie w garniturach ze "smyczami" na szyjach, na których wiszą karty identyfikacyjne otwierające bramki bezpieczeństwa. Tyle że od tych "nudnych" eurokratów zależy w dużej mierze los restauratorów i sklepikarzy i turystów zachwycających się brukselską starówką. Teraz Polski w tych interesach jest jakby więcej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?