Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznańska ANR zwolniła szefową radców prawnych. Za bałagan w papierach

Łukasz Cieśla
Poznańska ANR zwolniła szefową radców prawnych. Za bałagan w papierach
Poznańska ANR zwolniła szefową radców prawnych. Za bałagan w papierach Fot. Archiwum
Poznańska Agencja Nieruchomości Rolnych dyscyplinarnie wyrzuciła z pracy szefową zespołu radców prawnych. Doszło do tego jesienią 2012 r. Powód - rażące zaniedbania. Zarzucono jej brak kontroli nad ok. 300 wekslami, nie rozdysponowanie 224 sztuk ważnej korespondencji od wojewody czy ministra rolnictwa oraz przegranie przez ANR dwóch spraw tylko dlatego, że agencja nie odpowiedziała na pozwy. Dzisiaj sprawa dyscyplinarnego zwolnienia znalazła swój finał w sądzie. Zakończyła się... ugodą.

Zwolniona pani radca prawny w październiku 2012 roku pozwała ANR o przywrócenie do pracy. Odrzucała zarzuty byłego pracodawcy. Twierdziła, że była dobrym, rzetelnym pracownikiem.

W piątek w sądzie pracy odbyła się pierwsza i ostatnia rozprawa. Nieoczekiwanie pani prawnik i jej adwokat zaproponowali agencji ugodę: zmianę formy zwolnienia z dyscyplinarnej na “za porozumieniem stron". ANR na to przystała. Zmiana formy zwolnienia powoduje, że pani prawnik będzie miała "czyste" świadectwo pracy, co ułatwi jej funkcjonowanie w sferze zawodowej.

- Tak naprawdę wygraliśmy tę sprawę. Zgodziliśmy się na ugodę z “ludzkich" względów. Prowadzenie sprawy sprawiłoby wiele przykrości pani prawnik. Musielibyśmy wyciągnąć nieprzyjemne dla niej fakty - komentował na sądowym korytarzu radca prawny Robert Gałązka, pełnomocnik ANR i dawny podwładny zwolnionej. - Z argumentów, które zadecydowały o jej zwolnieniu się nie wycofujemy. Nie zostały też one podważone w sądzie - dodał.

Co na to pani prawnik? Najpierw w sądzie powiedziała nam, że porozmawia z nami po dzisiejszej rozprawie. Ale po niej szybko wyszła z sądu. Gdy potem do niej zadzwoniliśmy, stwierdziła, że jest zajęta, nie chce się wypowiadać i się rozłączyła.

Do jej zwolnienia doszło jesienią 2012 roku. Główne zarzuty ANR: przegranie przez agencję dwóch spraw sądowych tylko dlatego, że zwolniona pani prawnik nie przekazała ich prowadzenia podległym sobie radcom prawnym. Z tego powodu ANR nie przedstawiła argumentów w sądzie i w obu sprawach zapadły wyroki zaoczne niekorzystne dla agencji. ANR zarzuciła jej też brak kontroli nad 224 pismami i ok. 300 wekslami, które wystawili kontrahenci agencji.

- Zaniedbywała pani swoje obowiązki, umyślnie ukrywając ten fakt przez co najmniej 11 miesięcy - pisał do niej Sławomir Pietrzak, dyrektor ANR.

Z pisma o dyscyplinarnym zwolnieniu wynikało też, że pani prawnik w pewnym momencie poszła na zwolnienie lekarskie i choć miała telefon służbowy, nie było z nią kontaktu. Miała też nie odpowiadać na pisma wzywające do kontaktu z pracodawcą. A komisja, która w końcu weszła do jej pokoju, miała w nim zastać olbrzymi bałagan w papierach. Potem inni prawnicy ANR mieli odkręcać zaniedbania, których miała się dopuścić.

Zwolniona pani prawnik pracę w ANR dostała latem 2011 r. Dyrektorem poznańskiego oddziału był wówczas Krzysztof Urbaniak. Ogłoszono konkurs na koordynatora radców prawnych, który wygrała pani radca prawny. Jednocześnie pani prawnik brała czynny udział w pracach poznańskiej izby radców prawnych, których dziekanem od lat jest teściowa Urbaniaka. Za rządów Urbaniaka także inni radcowie piastujący różne funkcje w samorządzie radców dostali pracę w ANR. Przeciwnicy Urbaniaka zarzucali, że w agencji dobre zlecenia dostali prawnicy z otoczenia jego teściowej.

- Słyszałem tego typu zarzut w jakiejś prywatnej rozmowie. To bzdury. Trudno mówić o linii towarzyskiej w zawodzie zaufania publicznego - komentuje Krzysztof Urbaniak. Sam jest radcą prawnym. Obecnie jest wiceprezesem WARP-u, spółki, której głównym udziałowcem jest samorząd województwa.

Urbaniak dodaje, że pani prawnik po wygraniu konkursu na koordynatora radców prawnych w ANR, sama dobierała prawników do zespołu.

- Zawsze byłem zadowolony z jej pracy - mówi Krzysztof Urbaniak.

Były dyrektor ANR miał być jedynym świadkiem, którego zamierzała powołać w sądzie zwolniona z ANR pani prawnik. Urbaniak zeznań jednak nie złoży, bo piątkowa ugoda kończy proces o jej zwolnienie.

- Zawarcie tej ugody oznacza, że pewnie obie strony nie do końca były pewne swoich racji w tym sporze - uważa Krzysztof Urbaniak.

Obecny szef ANR Sławomir Pietrzak, który zwalniał panią prawnik, inaczej widzi sprawę. Jak mówi, nie jest wykluczone, że agencja wystąpi z roszczeniem majątkowym wobec byłej szefowej radców prawnych.

- Czekamy na zakończenie kilku spraw w sądzie. Jeśli okaże się, że poniesiemy uszczerbki z powodu jej wcześniejszych zaniedbań prawnych, nie wykluczam roszczeń z naszej strony - mówi dyrektor Pietrzak.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski