Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznań/Ziewanice: Ułani konno wyruszyli w 300 km trasę [ZDJĘCIA]

Piotr Stachecki/Elżbieta Podolska
Ułani Poznańscy w drodze do Ziewanic
Ułani Poznańscy w drodze do Ziewanic www.facebook.com/ulanipoznanscy
Wrzesień to okres wielu rocznicowych uroczystości związanych z wybuchem II Wojny Światowej. Członkowie Reprezentacyjnego Oddziału Konnego Towarzystwa Byłych Żołnierzy i Przyjaciół 15 Pułku Ułanów Poznańskich upamiętniają te wydarzenia w swoisty dla siebie sposób. W tym roku - już po raz dziesiąty - wyruszyli w ponad 300 km przemarsz konny spod Poznania do położonych w pobliżu Głowna Ziewanic.

Kanwą tego niecodziennego rajdu jest historyczny marsz bojowy poznańskich ułanów z września 1939r. z Wielkopolski, przez Kampinos do Warszawy. Celem przemarszu nie jest jednak stolica, a miejsce śmierci dowódcy 15-staków ppłk. Tadeusza Mikke, który zginął raniony kulami właśnie w rejonie Ziewanic dnia 12 września 1939r.

CZYTAJ TEŻ:
Przemaszerują ułani
Poznań hucznie obchodził swoje imieniny
Na Cytadeli szable w dłoń

W tym roku w tym wydarzeniu bierze udział oddział konny w składzie: Jan Kołaczkowski, Zdzisław Pilarski, Łukasz Walter, Mikołaj Walter, Piotr Stachecki i Piotr Walter, prowadzony przez swojego dowódcę - Andrzeja Waltera. Tego typu przedsięwzięcie wymaga sprawnego kwatermistrzostwa, o które w tym roku dbają ułani taborowi - Kazimierz Szwed i Bolesław Klóska.

Celem najwierniejszego odwzorowania odtwarzanego przez ułanów-ochotników wydarzenia, jeźdźcy przywdziali adekwatne dla początków II Wojny Światowej umundurowanie oraz cały szereg elementów wyposażenia i uzbrojenia zarówno oficerskiego i żołnierskiego. Konie osiodłano natomiast w rzędy kawaleryjskie wz. 36.

Punktualnie o godz. 10.00 rano w sobotę 3 września na teren pałacu w Rogalinie zajechała sekcja konna. Jak co roku w na dziedzińcu pałacowym odbyła się krótka, ale bardzo wzruszająca uroczystość, a właściwie pożegnanie z rodzinami i przyjaciółmi, którzy przybyli na teren pałacu, by towarzyszyć swoim bliskim na początku swego przemarszu.

Kulminacyjnym momentem spotkania było podniośle zaśpiewane przez ułana k.o. Jana Kołaczkowskiego "Bywaj dziewczę zdrowe" - łzy w oczach zebranych świadczyły o poziomie emocji towarzyszącemu temu wydarzeniu.

Po opuszczeniu terenów pałacowych oddział wyruszył w pierwszy, 40 km etap przemarszu. Etap trudny, ponieważ właśnie pierwszy, ale jednocześnie piękny, gdyż prowadzący głównie lasami i bezdrożami. Po popołudniowej przerwie i popasie w miejscowości Kaleje, sekcja wyruszyła w drugą część sobotniego odcinka, prowadzącego do miejscowości Młodzikowo - miejsca zaplanowanego odpoczynku i noclegu.

Przeprawiając się po drodze przez bród, ułani na miejsce zakwaterowania dotarli już wieczorem. Po oporządzeniu koni oraz przygotowaniu się do następnego odcinka, wojsko udało się na upragniony spoczynek.

W niedzielę, odpasem koni już o 6.00 rano Reprezentacyjny Oddział Konny rozpoczął drugi etap przemarszu - etap nawigacyjnie nietrudny, jednak obfity w urzekające widoki. Większość niedzielnego odcinka ułani przejechali bowiem wałem przeciwpowodziowym wzdłuż pięknie wijącej się po okolicy rzeki Warty.

Jadąc kilka godzin w kolumnie dwójkami jeźdźcy mieli okazję między innymi przejechać pod zabytkowym żelaznym mostem kolejowym, by ostatecznie dotrzeć do nietypowej dla koni przeprawy przez rzekę. Na drugą stronę Warty oddział dostał się za pomocą promu - na szczęście odpowiednie przeszkolenie koni oraz ich wrodzona odwaga pozwoliły pokonać tę przeszkodę bez trudu.

Spieszone wojsko przeszło jeszcze kilkaset metrów i w pobliskim Dębnie na terenie przylegającym do kościoła zorganizowano popas. Tak oto na wychodzących po skończonej mszy św. okolicznych mieszkańców czekał niecodzienny widok - namiastka obozu kawaleryjskiego.

Po skończonej przerwie oddział wyruszył w drugą część etapu, który prowadził między innymi przez punkt widokowy koło Śmiełowa, skąd rozciąga się piękna panorama na okoliczny kościół, pałac i…elewator w Gądkach - trudno w obecnych czasach uwierzyć, że będąc od dwóch dni w drodze można wciąż być tak blisko domu.

Zwieńczeniem trudów niedzielnego etapu był wykonany w rozwiniętej sekcji galop - esencja jazdy konnej. Należy bowiem dodać, że na tak długich trasach konnych podstawowym chodem w jakim porusz się kawaleria jest stęp, czasem kłus. Celem odciążenia koni oddział okresowo również się spiesza i idąc obok swoich wierzchowców pokonuje kilka kilometrów pieszo.

Strudzony oddział późnym popołudniem dotarł do miejsca zakwaterowania - miejscowości Antonin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski