Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protestancki męczennik z Poznania

Krzysztof M. Kaźmierczak
W sobotę o o godz. 11 w sali parafialnej przy kościele Łaski Bożej (ul. Obozowa 5 w Poznaniu) odbędzie się premierowa prezentacja książki pt. „Ks. Gustaw Manitius. Pastor ewangelicki, męczennik za wiarę i polskość”, w której uczestniczył będzie autor - prof. Andrzej Manitius.
W sobotę o o godz. 11 w sali parafialnej przy kościele Łaski Bożej (ul. Obozowa 5 w Poznaniu) odbędzie się premierowa prezentacja książki pt. „Ks. Gustaw Manitius. Pastor ewangelicki, męczennik za wiarę i polskość”, w której uczestniczył będzie autor - prof. Andrzej Manitius.
W nocy z 28/29 stycznia minęła 76. rocznica śmierci ks. Gustawa Manitiusa. Ewangelicki duchowny zginął w Poznaniu w Forcie VII z rąk Niemców za działalność religijną i patriotyczną.

Jego rodzina była traktowana błędnie jako pochodzenia niemieckiego. W rzeczywistości jego przodkowie mieli węgierskie korzenie, dlatego rodowe nazwisko wymawiano jako Manicjus lub Manicjusz. Ojciec i dziadek byli duchownymi. Gustaw Manitius urodził się w 1880 roku pod Łodzią. Jeszcze będąc uczniem gimnazjum, zdecydował, że pójdzie w ślady przodków.

Gdyby był księdzem katolickim, bardzo możliwe, że rozpoczęto by jego beatyfikację. Protestanci nie uznają jednak kultu świętych, dla nich, bez żadnych procesów, poznański proboszcz zabity za wiarę i polskość jest męczennikiem.

Duchowny, redaktor, radny
Ks. Manitius pracował początkowo w kilku parafiach ewangelicko-augsburskich (czyli luterańskich) na terenie obecnego województwa łódzkiego. W ostatnich latach przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości był zaangażowany w działalność organizacji dobroczynnej (Rady Opiekuńczej), która pomagała ofiarom trwającej I wojny światowej. Został także przewodniczącym Rady Miejskiej w Zduńskiej Woli (był nim w latach 1917-1919) i jako samorządowiec angażował się m.in. w ogólnopolskie starania o przyłączenie Gdańska do Rzeczpospolitej. Od 1924 roku aż do tragicznej śmierci Manitius związany był z Poznaniem.

Jako proboszcz nie ograniczał się do pracy na rzecz swojej parafii. Zajął się organizacją zboru w Lesznie i był członkiem warszawskiej redakcji tygodnika „Głos Ewangelicki”. Pełniąc funkcję seniora diecezji, nadzorował parafie w województwach poznańskim i pomorskim. Organizował zbór w Gdyni i był czasowym administratorem kilku innych parafii na ziemiach zamieszkałych głównie przez ludność o niemieckich korzeniach. Deklarując się jako polski patriota, narażał się na ich niechęć. Nie pozostało to bez wpływu na późniejsze losy poznańskiego pastora.

Ewangelicy kontra ewangelicy
Po wojnie wszystkich protestantów bezpodstawnie traktowano wPolsce jako zdrajców iszykanowano (m.in. odbierając kościoły), zarzucając im współpracę zIII Rzeszą. Faktycznie dochodziło do takich zachowań wśród duchowieństwa ewangelickiego, ale jedynie niemieckiego.

Już na długo przed dojściem Adolfa Hitlera do władzy polscy ewangelicy byli traktowani z niechęcią przez niemieckich współwyznawców. Tych ostatnich było w Wielkopolsce więcej, mieli odrębne parafie zrzeszone w Kościele ewangelicko-unijnym zdominowanym przez nich.

Jeszcze podczas zaborów ks. Gustaw Manitius aktywnie działał na rzecz niezależności polskiej społeczności ewangelickiej. I był w tym konsekwentny także po przejęciu władzy przez Hitlera. Niestety, wielu niemieckich protestantów było pod wpływem nazistowskiej propagandy, w tym również ci zamieszkali w Wielkopolsce. Niektórzy z nich wspierali nawet czynnie przygotowania do ataku na Polskę - pomagali w szmuglowaniu i przechowywaniu broni. Jeden z jej tajnych magazynów znaleziono w sierpniu 1939 roku w Poznaniu w siedzibie Ewangelickiego Domu Związkowego (obecnie jest w nim Akademia Muzyczna), który należał do niemieckiego Kościoła. A w innych jego budynkach zostały odkryte radiostacje, które służyły szpiegom hitlerowskim.

W tamtym czasie przygotowywano też potajemnie listy osób typowanych do aresztowań i eksterminacji. Trafiali na nie m.in. powstańcy wielkopolscy, inteligencja i ci, którzy byli tratowani jako zagrożenie dla hitlerowskich Niemiec. W tym członkowie takich polskich organizacji patriotycznych jak Związek Obrony Kresów Zachodnich i Polski Związek Zachodni, do których należał ks. Manitius.

W ostatnich tygodniach przed wybuchem II wojny światowej duchowny był inwigilowany przez agentów niemieckich. Nieznani nikomu w polskiej parafii mężczyźni przychodzili na nabożeństwa i notowali to, co proboszcz mówił podczas kazań.

Ofiara zbrodni niemieckiej
Gestapo aresztowało proboszcza 9 października 1039 r., miesiąc po wkroczeniu hitlerowskich wojsk do Poznania. Wraz z innymi patriotami, działaczami Polskiego Związku Zachodniego został osadzony w więzieniu przy ul. Młyńskiej. Stamtąd zabierano go do siedziby gestapo na przesłuchania. Znany jest przebieg jednego z nich - dzięki relacji Pawła Rymorza, do którego aresztowany wysyłał grypsy. Gestapowcy zażądali od duchownego, by wyrzekł się polskości, na co odpowiedział „Czuję się szczęśliwym, że jestem Polakiem”. Zachował się także dokument z więzienia na temat Manitiusa, w którym odnotowano „Pochodzenia niemieckiego, ale zawsze podawał się za Polaka. Nie chciał zaprzeczyć swojej polskości”.

Po odmowie przewieziono pastora do pierwszego na ziemiach polskich niemieckiego obozu koncentracyjnego - poznańskiego Fortu VII. Wcześniej wyrzucono z domu jego rodzinę i wysiedlono ją z Wielkopolski.

Manitius trafił do celi o powierzchni 7 mkw., w której było przetrzymywanych w nieludzkich warunkach dwadzieścia osób - bez ogrzewania podczas zimy, z głodowymi racjami żywności, bici z byle powodu.

Ksiądz został zamordowany (zakatowany kijami lub zastrzelony) w nocy z 28 na 29 stycznia 1940 roku podczas pijackiej zabawy, jaką urządziła sobie gestapowska załoga obozu w związku ze zbliżającą się rocznicą dojścia Hitlera do władzy. Zamordowano wtedy także kilku księży katolickich, a wielu więźniów ciężko pobito. Informacja o zbrodni wyszła na jaw znacznie później, dzięki relacji ocalałych z Fortu VII. Miejsce pochówku ewangelickiego duchownego nie jest znane.

O życiu i losach Gustawa Manitiusa było niewiele wiadomo. Kiedy przed kilkoma laty chciałem o nim napisać i zwróciłem się w tej sprawie do poznańskiej parafii ewangelickiej, okazało się, że dysponuje ona zaledwie szczątkową dokumentacją. Zmieniło się to obecnie, dzięki wnukowi zamordowanego duchownego, mieszkającemu od lat w Stanach Zjednoczonych profesorowi matematyki.

- Ku mojemu zaskoczeniu otrzymałem w 2000 roku list z Poznania, w którym zaproszono mnie na uroczyste nadanie parkowi imienia mojego dziadka - wspomina Andrzej Manitius i przyznaje, że wówczas niewiele jeszcze wiedział o swoim przodku. - Udział w uroczystości, poznanie ludzi, którzy go znali i mówili o nim z szacunkiem, skłonił mnie do poszukiwań dokumentów i relacji świadków. Ich owocem stała się książka, która napisałem o dziadku - wyjaśnia profesor.

Prezentacja książki o ks. Gustawie Manitiusie
W sobotę o godz. 11 w sali parafialnej przy kościele Łaski Bożej (ul. Obozowa 5 w Poznaniu) odbędzie się premierowa prezentacja książki pt. „Ks. Gustaw Manitius. Pastor ewangelicki, męczennik za wiarę i polskość”, w której uczestniczył będzie autor - prof. Andrzej Manitius.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski