Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina z Kijowa znalazła schronienie w Wolsztynie. "Czujemy się tutaj bezpiecznie"

Natalia Krawczyk
Natalia Krawczyk
Rodzina z Kijowa na własne oczy widziała rakiety i słyszała wybuchy. 36-letnia Yuliia i 40-letni Igor dokładnie pamiętają moment wybuchu wojny. Od początku wiedzieli, że muszą uciekać. Podróż była długa i wyczerpująca. Do Wolsztyna jechali 4 doby z 5-letnią Sofiią i 10-letnim Dmytro. W tym dramatycznym czasie nie brakuje akcji pomocowych. W piątek najpotrzebniejsze rzeczy na granicę dowiozła grupa mężczyzn z powiatu wolsztyńskiego.
Rodzina z Kijowa na własne oczy widziała rakiety i słyszała wybuchy. 36-letnia Yuliia i 40-letni Igor dokładnie pamiętają moment wybuchu wojny. Od początku wiedzieli, że muszą uciekać. Podróż była długa i wyczerpująca. Do Wolsztyna jechali 4 doby z 5-letnią Sofiią i 10-letnim Dmytro. W tym dramatycznym czasie nie brakuje akcji pomocowych. W piątek najpotrzebniejsze rzeczy na granicę dowiozła grupa mężczyzn z powiatu wolsztyńskiego. Paweł Dubiel
Rodzina z Kijowa na własne oczy widziała rakiety i słyszała wybuchy. 36-letnia Yuliia i 40-letni Igor dokładnie pamiętają moment wybuchu wojny. Od początku wiedzieli, że muszą uciekać. Podróż była długa i wyczerpująca. Do Wolsztyna jechali 4 doby z 5-letnią Sofiią i 10-letnim Dmytro. W tym dramatycznym czasie nie brakuje akcji pomocowych. W piątek najpotrzebniejsze rzeczy na granicę dowiozła grupa mężczyzn z powiatu wolsztyńskiego.

Rodzina z Kijowa znalazła schronienie w Wolsztynie

36-letnia Yuliia i 40-letni Igor dokładnie pamiętają moment, w którym wybuchła wojna. - To było o 4 nad ranem, wszyscy byliśmy w domu. Zaczynałam szykować się do pracy, gdy usłyszałam pierwsze wybuchy – mówi pani Yuliia. Kolejne 3 dni spędzili w bunkrze. Następnie na półtora dnia wrócili do mieszkania, ponieważ jedno z dzieci miało gorączkę. Od samego początku wiedzieli, że muszą wyjechać z kraju. Chcą jednak wrócić, gdy wojna minie.

Z kraju uciekają przede wszystkim kobiety z dziećmi. Służby mundurowe informują, że 4 marca funkcjonariusze Straży Granicznej odprawili 106,4 tys. osób z Ukrainy. Od początku wojny granicę przekroczyło 787,3 tys. podróżnych z Ukrainy.

Podróż do Polski była długa i wyczerpująca

Rodzina z Kijowa podróżowała przez granicę węgierską. W pociągu było blisko 200 osób. Najwięcej utrudnień napotkali jednak na terenie Ukrainy.

- Panowała panika. Nasi policjanci strzelali w powietrze, aby uspokoić ludzi. W pociągu było bardzo dużo osób i trudno było znaleźć dla siebie miejsce – mówią. Pan Igor nie spał blisko 40 godzin, większość podróży stał w korytarzu. Pani Yuliia z dziećmi znalazła miejsce siedzące. Na Węgrzech czekali kolejne 3 godziny na pociąg do Budapesztu, gdzie Polacy zorganizowali dla nich hotel. Następnego dnia przyjechali po nich samochodem i zabrali do Katowic. Stamtąd czekała ich kolejna trasa - znów pociągiem - tym razem do Poznania.

- Z Poznania do Wolsztyna zabrała ich samochodem moja siostra – powiedziała nam Mariia, która przyjechała do Polski już jakiś czas temu i pomaga zorganizować mieszkanie dla przybyłych uchodźców. Obecnie rodzina znajduje się razem z nią w mieszkaniu pracowniczym.

- Łącznie szykujemy mieszkanie dla pięciu rodzin. Cały czas na nich czekamy. Przeważnie są to rodziny osób, które już tutaj pracują – zaznacza.

"W Polsce czujemy się bezpiecznie"

Rodzina z Kijowa, która znalazła schronienie w Wolsztynie otrzymała bardzo dużo pomocy od Polaków, ale też od Ukraińców, którzy znajdują się dłuższy czas w Polsce. Jak mówią, czują się tutaj bezpiecznie, jednak martwią się o najbliższych. Niestety nie każdy może uciec przed wojną.

- Moja kuzynka szukała informacji o tym, aby wyjechać, aktualnie przejazd pociągiem z Ukrainy jest darmowy, jednak jest bardzo dużo chętnych osób. Na granicy są wielokilometrowe kolejki - tłumaczy Mariia.

5-letnia Sofiia cierpi na młodzieńcze reumatoidalne zapalenie stawów, potrzebne są leki, ponieważ z Ukrainy udało się zabrać zapasy jedynie na miesiąc. Rodzina może liczyć na pomoc wolsztynian i osób narodowości ukraińskiej. Nie brakuje osób o dobrych sercach, które zdecydowały się pojechać na granicę. Nasi rozmówcy podkreślają, że osoby, które zostały w Ukrainie najbardziej potrzebują pomocy rzeczowej oraz broni.

Pomoc humanitarna z darami dla Tarnopola

W piątek o godzinie 11 do Tarnopola z pomocą rzeczową wyruszyli Marek Furman, Szymon Pawelski, Leszek Kluczyński i Andrzej Przybyła. Podróż trwała 24 godziny. Zbiórka odbywała się we współpracy z Zespołem Szkół Zawodowych, Starostwem Powiatowym i Zakładem Doskonalenia Zawodowego w Wolsztynie. Do szkoły partnerskiej trafiły odzież, obuwie, śpiwory, koce, poduszki, artykuły higieniczne, pampersy, opatrunki, czajniki, termosy, żywność, napoje oraz woda.

- Дякую Марек! Від імені усіх 17500 мешканців Гусятинської громади! Дякуємо Вольштина за підтримку. Слава Україні! - podziękowanie burmistrza Husatina.

- Dzięki Bogu za takich przyjaciół. Dziękuję za wszystko, co robisz dla Ukrainy - zaznacza ukraińska nauczycielka.

- To moje zaangażowanie jest wynikiem przemyślanych działań, by dotarła pomoc do odpowiednich potrzebujących czyli naszej partnerskiej szkoły. Po drugie: realizujemy razem wiele projektow trójstronnych i wymian młodzieży, po trzecie: ludzie muszą wiedzieć, że warto być pomocnym i nie wszystko to pieniądze, lecz pomoc bezinteresowna. Dziękuję wszystkim zaangażowanym osobom - zaznacza Marek Furman, nauczyciel ZSZ Wolsztyn.

Rosyjskie rakiety niszczą Charków. Tak wygląda miasto po wie...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski