Rodziny wielodzietne: więcej dni na opiekę nad dzieckiem? Projekt SLD

Politycy SLD proponują, by liczba dni wolnych w pracy z tytułu opieki nad dzieckiem była zależna od liczby potomków. Obecnie pracodawca jest zobowiązany dać rodzicowi dziecka, które nie ma jeszcze 14 lat, dwa wolne dni w roku. Chodzi o takie sytuacje, gdy np. musi załatwić urzędowe sprawy związane z dzieckiem, iść z nim do szczepienia czy po prostu nie ma z kim danego dnia malucha zostawić.

- W ubiegłym roku wykorzystałam te dwa dni już w lutym, bo raz w przedszkolu syna była awaria ogrzewania, a w drugim przypadku musiałam go odebrać z powodu bólu zęba i iść do dentysty - mówi Maria Lisko z miejscowości pod Nowym Tomyślem, mama trójki dzieci. - Wykorzystałam więc na jedno dziecko przysługujące mi wolne dni. Później w podobnych sytuacjach musieliśmy z mężem na zmianę brać urlop na żądanie.

Lisko przyznaje, że w okresie kiedy jej dzieci chorowały, a to zbiegało się z nagłymi zdarzeniami, jak np. awaria w przedszkolu, pracodawca nie spoglądał na nią przychylnie. A im więcej dzieci, tym więcej nieprzewidzianych zdarzeń.
- Takich sytuacji i spraw do załatwienia jest mnóstwo - mówi Szymon Wytykowski z Mosiny, który wraz z żoną wychowuje siedmioro dzieci. - Pójście z jednym dzieckiem do szczepienia zwykle wiąże się z utratą co najmniej połowy dnia. A to tylko jeden z obowiązków. Dwa dni w roku to za mało nawet dla rodziców jednej pociechy.

Zmian w tym zakresie chcą politycy SLD. I proponują, by liczba dni wolnych na opiekę zależała od liczby dzieci. Ich projekt przewiduje dwa dni wolnego dla pracownika z jednym dzieckiem, trzy dni przy dwójce i cztery dni, gdy w rodzinie jest troje lub więcej dzieci. Dodatkowy dzień wolnego miałby dostać samotny rodzic.

- Ta propozycja to absolutne minimum - uważa Anna Bańkowska, posłanka SLD, sprawozdawca projektu w Sejmie. - Społeczeństwo się zmienia, mamy niż demograficzny, więc musimy wychodzić rodzinom naprzeciw. Słusznie wydłużyliśmy urlop macierzyński, ale to jeszcze za mało. Problemy nie kończą się na okresie, gdy dziecko jest malutkie. Mam wrażenie, że pracodawcy często tego nie rozumieją.

Bo rzeczywiście, im pomysł SLD się nie podoba. Negatywną opinię o nim wydała organizacja Pracodawcy RP. Jej zdaniem dodatkowe dni wolne na opiekę nad dziećmi nie będą zachęcać do powiększenia rodziny. Organizacja nie zgadza się też na to, aby koszty polityki prorodzinnej były ponoszone wyłącznie przez pracodawców.

Tego samego zdania są też przedsiębiorcy z Polskiej Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Jej przedstawiciele skarżą się, że to kolejny przykład sytuacji, gdy państwo próbuje przenieść na nich własne obowiązki. Na opinię Lewiatana nie wpłynęło nawet to, że SLD częściowo zawarł w projekcie jeden z postulatów przedsiębiorców. Opowiadają się bowiem za tym, by w przypadku, gdy jeden z rodziców nie pracuje, ograniczono prawa do dni wolnych na opiekę. I Sojusz w nowelizacji zapisał, że w takich przypadkach liczba dni wolnych zmniejszyłaby się o jeden.

- Może proponowane zmiany są niewielkie, ale w skali globalnej koszty będą wysokie - uważa Grażyna Spytek-Bandurska z PKPP Lewiatan. - Należy się zastanowić, czy w okresie spowolnienia gospodarczego trzeba nas nimi obciążać. Zwłaszcza, że nie mamy sygnałów, by pracownicy skarżyli się na małą liczbę dni wolnych na opiekę nad dziećmi.

Takie skargi otrzymuje jednak Rzecznik Praw Dziecka, który wskazuje, że zwracają się do niego z tym problemem rodzice wychowujący więcej niż jedno dziecko. Rzecznik już w 2011 roku interweniował w tej sprawie u ministra pracy. Ale ten nie widzi potrzeby zmian. W odpowiedzi na wystąpienie RPD wiceminister Marek Bucior tłumaczył, że wolne na dzieci jest tylko jednym z wielu uprawnień rodzicielskich, wśród których wymienił m.in. urlop macierzyński, urlop na warunkach macierzyńskiego czy przerwy w pracy na karmienie piersią.

Posłowie SLD liczą jednak, że w Parlamencie zadziała autorytet Rzecznika Praw Dziecka. I rzeczywiście, o tym, że z jego zdaniem należy się liczyć mówi np. Mieczysław Augustyn, senator PO z Piły, który sam jest ojcem trojga dzieci.
- Projekt trzeba jednak rozpatrzeć pod kątem i pracownika, i pracodawcy - mówi Augustyn. - Musimy uważać, by nie zrobić rodzicom niedźwiedziej przysługi w postaci zniechęcenia firm do ich zatrudniania.

Tego samego obawia się też Szymon Wytykowski, ojciec siedmiorga dzieci. I mówi, że kolejne pojedyncze pomysły partii wcale nie wspierają rodzin wielodzietnych. - Mam wrażenie, że zapanowała moda na rzekome działania prorodzinne - uważa Wytykowski. - Szkoda tylko że żadna partia nie przedstawia kompleksowego, realnego programu polityki prorodzinnej.

Poznań ma Kartę Dużej Rodziny
W 2012 r. poznańscy radni przyjęli program "Poznań PRO Rodzina".
Jego celem jest wspieranie rodzin z co najmniej trójką dzieci. W ramach Karty Dużej Rodziny mogą one korzystać z różnych zniżek czy preferencyjnych warunków uczestnictwa w imprezach i zajęciach organizowanych przez miasto. Do programu wpisano też m.in. stypendia dla uzdolnionych uczniów, preferencyjne oferty mieszkań komunalnych, ulgi w komunikacji czy opłatach za wywóz śmieci. Zdaniem wielu działaczy społecznych program nie spełnia jednak podstawowych potrzeb dużych rodzin, których najważniejsze wydatki idą na żywność, odzież, zdrowie.