Niestety, mimo że właściciel posesji otrzymał już mandat z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz straży miejskiej, nadal robi swoje.
- Zanim zdecydowaliśmy się zainwestować w działkę przy ulicy Skrzypowej sprawdziliśmy w Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, co może tam powstać. Chcieliśmy wiedzieć, jakie będziemy mieć sąsiedztwo - mówi kobieta, mieszkająca przy Skrzypowej.
Okazało się, że - zgodnie ze studium dla obszaru Moraska - działka przy ulicy Skrzypowej znajduje się na terenie o specjalnych warunkach zabudowy i zagospodarowania. Oznacza to, że jest on pod szczególną ochroną.
- Nie tak wyobrażaliśmy sobie nasze codzienne życie - żali się jedna z sąsiadek. - Latem nie można nawet posiedzieć w ogrodzie. Dźwięk niszczonych samochodów słychać przy zamkniętych oknach.
Jej mąż zwraca uwagę na bezsilność miejskich służb i instytucji. Nic się nie zmieniło - mimo że w sprawie interweniowała już wielokrotnie straż miejska, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, policja (ta skierowała sprawę do prokuratury) i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
- Nie obyło się bez mandatów - przyznaje Przemysław Piwecki ze straży miejskiej. - Ostatnio jednak, nie mieliśmy żadnych zgłoszeń.
Mieszkańcy Skrzypowej potwierdzają, że już nie dzwonią po pomoc - bo interwencje strażników nie przynosiły żadnych rezultatów. Karę w wysokości 10 tys. zł nałożył na właściciela posesji przy ulicy Skrzypowej także WIOŚ. Decyzję podtrzymał Główny Inspektorat Ochrony Środowiska.
- Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, iż D.G. poddawał demontażowi pojazdy, usuwając z nich części nadające się do ponownego użycia oraz elementy nadające się do odzysku i recyklingu - czytamy w opinii Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (kontrolerzy zastali właściciela posesji oraz osoby, którym miał nieodpłatnie udostępniać halę garażową na demontażu aut).
Inspektor, który podtrzymał decyzję WIOŚ podkreśla, że demontaż pojazdów wycofanych z eksploatacji może być prowadzony wyłącznie na stacjach demontażu. Informuje też, że po pobraniu próbki gleby okazało się, że przekroczona została dopuszczalna wartość stężenia oleju mineralnego.
Właściciel posesji nie zgadza się z decyzją GIOŚ. Sprawa trafiła do sądu. W rozmowie z "Głosem" podkreśla, że halę wynajmuje osobie z zewnątrz. Żaden demontaż się tam jednak nie odbywa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?