MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozbiera auta pod nosem sąsiadów. Mieszkańcy Skrzypowej mają dość [ZDJĘCIA]

Anna Jarmuż
Na jednej z posesji przy ul. Skrzypowej ma miejsce demontaż samochodów
Na jednej z posesji przy ul. Skrzypowej ma miejsce demontaż samochodów czytelnik
Mieszkańcy ulicy Skrzypowej od kwietnia zeszłego roku toczą walkę z jednym z sąsiadów. Za ich płotem odbywa się demontaż samochodów. Dla mieszkających w pobliżu ludzi oznacza to hałas nie do wytrzymania. To jednak nie wszystko. Taka działalność na terenie objętym szczególną ochroną środowiska, nie ma prawa się odbywać.

Niestety, mimo że właściciel posesji otrzymał już mandat z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz straży miejskiej, nadal robi swoje.

- Zanim zdecydowaliśmy się zainwestować w działkę przy ulicy Skrzypowej sprawdziliśmy w Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, co może tam powstać. Chcieliśmy wiedzieć, jakie będziemy mieć sąsiedztwo - mówi kobieta, mieszkająca przy Skrzypowej.
Okazało się, że - zgodnie ze studium dla obszaru Moraska - działka przy ulicy Skrzypowej znajduje się na terenie o specjalnych warunkach zabudowy i zagospodarowania. Oznacza to, że jest on pod szczególną ochroną.

- Nie tak wyobrażaliśmy sobie nasze codzienne życie - żali się jedna z sąsiadek. - Latem nie można nawet posiedzieć w ogrodzie. Dźwięk niszczonych samochodów słychać przy zamkniętych oknach.

Jej mąż zwraca uwagę na bezsilność miejskich służb i instytucji. Nic się nie zmieniło - mimo że w sprawie interweniowała już wielokrotnie straż miejska, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, policja (ta skierowała sprawę do prokuratury) i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

- Nie obyło się bez mandatów - przyznaje Przemysław Piwecki ze straży miejskiej. - Ostatnio jednak, nie mieliśmy żadnych zgłoszeń.

Mieszkańcy Skrzypowej potwierdzają, że już nie dzwonią po pomoc - bo interwencje strażników nie przynosiły żadnych rezultatów. Karę w wysokości 10 tys. zł nałożył na właściciela posesji przy ulicy Skrzypowej także WIOŚ. Decyzję podtrzymał Główny Inspektorat Ochrony Środowiska.

- Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, iż D.G. poddawał demontażowi pojazdy, usuwając z nich części nadające się do ponownego użycia oraz elementy nadające się do odzysku i recyklingu - czytamy w opinii Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (kontrolerzy zastali właściciela posesji oraz osoby, którym miał nieodpłatnie udostępniać halę garażową na demontażu aut).

Inspektor, który podtrzymał decyzję WIOŚ podkreśla, że demontaż pojazdów wycofanych z eksploatacji może być prowadzony wyłącznie na stacjach demontażu. Informuje też, że po pobraniu próbki gleby okazało się, że przekroczona została dopuszczalna wartość stężenia oleju mineralnego.

Właściciel posesji nie zgadza się z decyzją GIOŚ. Sprawa trafiła do sądu. W rozmowie z "Głosem" podkreśla, że halę wynajmuje osobie z zewnątrz. Żaden demontaż się tam jednak nie odbywa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski