Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smuda znów faworytem PZPN

Rafał Romaniuk
Maleją szanse Stefana Majewskiego, by został nie tymczasowym, ale stałym selekcjonerem polskich piłkarzy i poprowadził naszą drużynę podczas Euro 2012.

Jeszcze kilkadziesiąt godzin temu, mimo porażek w dwóch ostatnich meczach eliminacji mistrzostw świata z Czechami i Słowacją, był faworytem władz PZPN.
Zastanawiano się tylko, czy Majewski będzie potrafił udźwignąć wyzwanie samodzielnie, czy do sztabu kadry nie dokooptować mu Pawła Janasa. I jaką rolę były selekcjoner miałby pełnić: dyrektora reprezentacji czy też prowadzić ją na równych z Majewskim prawach.

Jeszcze w piątek Lato mówił, że "Doktor" na sto procent poprowadzi kadrę w dwóch najbliższych meczach towarzyskich. Wczoraj zmienił front.
Wszystko zmieniło się w weekend, gdy Lato solidnie przygotowywał się do wczorajszej konferencji prasowej. To był jego pomysł, by po ostatnich wydarzeniach (bojkot kibiców, porażki kadry, rezygnacja niektórych sponsorów) stanąć twarzą w twarz z dziennikarzami i odpowiedzieć na wszystkie pytania.
Podczas tajnych narad w sobotę i niedzielę współpracownicy przekonywali Latę, że wybór Majewskiego, który choć jest wygodny i ugodowy dla władz związku, będzie wizerunkowym strzałem w stopę. Zwłaszcza że związek znany z buńczucznych wypowiedzi musi na poważnie zacząć dbać o PR, bo sponsorzy pokazali mu żółtą kartkę.

Jak udało nam się ustalić, faworytem w wyścigu o posadę selekcjonera znów stał się Franciszek Smuda. Jego kandydaturę popiera większość członków zarządu. Pozostały jednak wątpliwości. Po pierwsze, wciąż przekonany do niego nie jest Lato. Po drugie, nie można lekceważyć głosu Andrzeja Placzyńskiego, prezesa Sportfive, który stara się lobbować za Pawłem Janasem.

Ważni działacze PZPN starali się wczoraj rano wypuszczać różne kontrolowane przecieki. Jedni mówili, że Smuda zostanie ogłoszony selekcjonerem już w poniedziałek podczas konferencji. Drudzy, że w rywalizacji zostało już tylko dwóch: Smuda i Piotr Nowak.

Wystąpienie Lato rozpoczął od ogłoszenia konkursu na selekcjonera. - Przyjmujemy zgłoszenia od kandydatów do soboty. Z Polaków bierzemy pod uwagę Smudę, Kasperczaka, Skorżę, Janasa i Majewskiego - stwierdził. Dodał, że trener zostanie wybrany do końca października, a jeśli procedura się przedłuży, to najpóźniej do 3 listopada.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że konkurs ogłoszony zostały jedynie po to, by formalności stało się zadość. Nie określono bowiem ani kryteriów, jakie musi spełniać osoba ubiegająca się o funkcję, ani składu komisji, która zajmie się wyborem, ani nawet najdrobniejszych szczegółów, jak proces rekrutacji ma wyglądać. Wiadomo jedynie, że każdy zainteresowany musi przesłać CV.

Jedno jest pewne: wielkich szans nie ma kandydat z zagranicy. Choć Jerzy Engel, dyrektor sportowy PZPN, mówił wczoraj, że na razie wpłynęło sześć kandydatur spoza Polski, ale spodziewa się jeszcze kilkunastu zgłoszeń. Menedżerowie trenerów dzwonią ponoć codziennie. Wszystkie oferty do czasu wybrania komisji będą leżeć w szufladzie biurka Engela. Wiadomo, że listę otwierają Avram Grant i Alberto Zaccheroni.

Podczas wczorajszej konferencji temat wyboru selekcjonera szybko zszedł na dalszy plan. Show urządził sekretarz generalny PZPN Zdzisław Kręcina, który zaopatrzony w tomy dokumentów odpowiadał na wszystkie zarzuty. Że PZPN daje za mało pieniędzy na młodzież, że za dużo przeznacza pieniędzy na funkcjonowanie związku, że wyznacza sobie za duże premie. Kręcina zaproponował byłej minister sportu Elżbiecie Jakubiak, która ostro krytykuje PZPN, że jeśli chce, może wystartować na prezesa związku. W pewnym momencie otworzył pękający w szwach segregator i odczytał listę organizacji, które wsparł związek w ostatnim roku. Gdy dziennikarz TVN24 ogłosił, że do stacji zadzwonił zbulwersowany organizator jednego z turniejów i powiedział, że udział PZPN w organizacji imprezy ograniczał się do sprezentowania czterech piłek i breloczka, Kręcina odpowiadał: - Ale jak się pomnoży to razy tysiąc, robi się poważna kwota. Po chwili dodał: - A teraz ja dostałem SMS-a. "Jesteśmy z wami. Dziękujemy za pomoc" - pisał inny organizator jednego z turniejów.

Pojawił się też temat przewrotu, który w grudniu ma przygotować Kazimierz Greń, były doradca Laty i szef jego kampanii wyborczej. Ponoć porozumiał się już ze Zbigniewem Bońkiem, choć Zibi stanowczo zaprzecza.

- Greń mówił o tym w mediach? On wiele rzeczy mówił w przeszłości. Czytałem, że ma robić kampanię nowemu prezesowi PZPN. W takim razie zbyt szybko wystartował, bo moja kadencja mija za trzy lata. Najpierw musiałby mnie zwolnić, a to nie takie proste. Proszę poczytać statut związku - skomentował Lato. Po części oficjalnej mówił w rozmowie z "Polską": - Już nie chciałem Kazia atakować. Słyszę, że robił mi kampanię i jestem niewdzięcznikiem. Czasami warto zadać sobie pytanie, kto się przy kim wylansował - mrugnął okiem prezes PZPN.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski