Szwedzi po porażce z Lechem Poznań: Jeszcze nie wszystko stracone

"Aftonbladet", który przed meczem uznał za skandal nocne fajerwerki przed hotelem, w którym spał Djurgarden, zamieścił kilka artykułów dotyczących czwartkowego meczu.

Pisał m.in o konfrontacji w środku pola między gwiazdami środka pola obu zespołów Magnusem Erikssonem i Jesperem Karlstroemem. Portal pod lupę wziął sytuację, w której lechita po faulu Erikssona padł na murawę i trzymał się z kostkę.

- Nie rozumiem tego teatralnego upadku, bo chwyciłem go za koszulkę. Pomyślałem, o co tu do cholery chodzi? Co on tu kręci?

- opowiadał pomocnik szwedzkiego zespołu.

Zapytany o tę sytuację Karlstroem opowiadał, że dokładnie sobie jej nie przypomina:

- Było trochę walki. Nic specjalnego. Każdy chce zrobić wszystko, aby wygrać mecz. Myślę, że radziliśmy sobie całkiem nieźle. Przy tym posiadaniu piłki, mogliśmy stworzyć jeszcze więcej sytuacji. Ważny był ten gol na 2:0. Dziś byliśmy lepsi, ale kto wie, jak wyglądać będzie mecz w Sztokholmie

- cytuje lechitę "Aftonbladet"

Zobacz zdjęcia z trybun podczas meczu Lecha Poznań z Djurgarden

Portal dobrze ocenił taktykę Djurgarden.

- Lechowi długo brakowało wyobraźni, finezji i umiejętności, by w grze kombinacyjnej złamać nasz zespół. Czasami szwedzki król strzelców Mikael Ishak był tak sfrustrowany, że schodził do własnej linii obrony, aby poczuć piłkę. Z drugiej strony Djurqarden był bardzo blisko prowadzenia, gdyby Joel Asoro nie podjął niekonwencjonalnej decyzji, czyli strzelić klatkę piersiową, a nie głową po idealnym dośrodkowanie Edvardena

- czytamy.

Dziennikarze tego portalu są przekonani, że w Sztokholmie Djurgarden jest w stanie odwrócić losy rywalizacji.

- Lech grał solidnie, ale niczym specjalnym nie imponował. Jeśli Djurgarden będzie miał taką energię jak w jesiennych meczach, to wszystko może pójść po ich myśli. Przede wszystkim kibice muszą pomóc graczom tworząc tę wściekłą, niegościnną scenerię. Dojdzie do tego sztuczna trawa. Zobaczymy jak w takich warunkach wyglądać będzie drużyna z Poznania

- można przeczytać w korespondencji ze stolicy Wielkopolski

Inne media nie są już tak wyrozumiałe dla Djurgarden.
- Okropna i przykra porażka" — skomentował kanał telewizji SVT. Stacja dodała, że Lech potwierdził, iż na swoim stadionie jest wyjątkowo niebezpieczny i teraz "awans do ćwierćfinału trzyma w garści".

- To był bardzo bolesny upadek Djurgardens IF. Teraz marzenia o awansie odleciały daleko i są wysoko w chmurach — podsumowała agencja TT.

Dziennik "Expressen" napisał za to, że - Djurgarden przegrał na arenie strachu przy szalonym dopingu 40 tys. wiernych kibiców poznańskiego zespołu i teraz będzie miał bardzo pod górę w rewanżu".