Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr Animacji dla poznaniaków zawsze będzie Marcinkiem

Stefan Drajewski
Teatr Animacji dla poznaniaków zawsze będzie Marcinkiem
Teatr Animacji dla poznaniaków zawsze będzie Marcinkiem Waldemar Wylegalski
Teatr Animacji w Poznaniu powstał 70 lat temu. Wiele razy zmieniał nazwę i adres. Prawie zawsze nadawał teatralny ton, wyznaczał nowe trendy, wywoływał artystyczny ferment, gromadząc artystów wybitnych i niepokornych.

Głos Wielkopolski" 19 kwietnia 1945 r. pisał: "W dniu 17 bm. rozpoczął swój sezon Poznański Teatr marionetek przy Związku Walki Młodych. Poznań pamięta jeszcze dobrze sprzed roku 1939, ile miłych chwil spędziły dzieci, młodzież i dorośli na przedstawieniu pacynek. (…) "Śpiewak leśny" - to sztuka bardzo młodego autora Henryka Żuchowskiego grana już potajemnie podczas okupacji. Była miłą bajeczką, w której dzieci odnajdywały dawnych znajomych - starego króla, śliczną królewnę, Babę Jagę, zabawnego aktora i zaklętego królewicza śpiewaka".

Na początek marionetki
Założycielką Poznańskiego Teatru Marionetek była Halina Lubicz. Przedwojenna aktorka postanowiła po wojnie osiąść na urzędzie i - jak wspomina jej syn Henryk Ryszard Żuchowski w książce "Opowieść o niepowtarzalnym życiu" - zgłosiła się do Wydziału Kultury Urzędu Miasta Poznania, gdzie objęła pracę sekretarki. Wkrótce została wezwana do Wojewódzkiego Związku Walki Młodych. Zaproponowano jej, aby założyła teatr lalek. Kiedy odmówiła, została przez swojego zwierzchnika "oddelegowana do zorganizowania w Poznaniu Teatru Marionetek" - pisze syn.

Halina Lubicz tworzyła teatr od zera. Wynajęła od proboszcza kościoła pod wezwaniem św. Marcina salkę w domu parafialnym przy ul. Święty Marcin 8, urządziła ją, skrzyknęła i przygotowała aktorów, znalazła sztukę, wyreżyserowała ją… W ferworze tworzenia teatru zapomniała, że planowała w tym czasie wziąć ślub. Autor wspomnień o Halinie Lubicz cytuje fragment "Z rodzinnego albumu": "premiera rozpoczęła się od dwóch przemówień: Haliny Lubicz - reżysera i kierownika teatru oraz kierownika Wydziału Kultury m. Poznania Zygmunta Lisieckiego, po którym głos zabrał przedstawiciel Związku Walki Młodych. Przemówienia były krótkie, bo wszyscy czekali na pierwszy gong". Po przemówieniach Halina Lubicz szybko oddaliła się za kulisy, by przygotować się do występu.
Od 17 kwietnia do 14 sierpnia 1945 r. Halina Lubicz wyreżyserowała pięć sztuk: "Śpiewak leśny", "Kubuś kowalem", "Kubuś wędrowiec" i "Śpiąca królewna". W wakacje zespół wyjechał w objazd.

1 września teatr został przejęty przez władze miejskie i otrzymał nazwę Miejski Teatr Marionetek oraz nową salę na parterze tego samego budynku. "Otrzymanie nowej sali ze sceną i małym, bo małym, ale zawsze zapleczem, budzi apetyt na coś większego niż bajki, które realizowało się w tamtym czasie za parawanem - pisze Henryk Ryszard Żuchowski. - Do Poznania wracają przedwojen-ni aktorzy teatrów Wojciechowskiego i Szczerbowskiego. Wstępują do swojej dawnej koleżanki z pytaniem, czy nie ma dla nich pracy. Halina zaczyna się zastanawiać, czy nie stworzyć w Poznaniu teatru nie tylko dla najmłodszych, ale też dla starszych dzieci i młodzieży". I tak pod jednym dachem i jedną dyrekcją powstaje Miejski Teatr dla Młodzieży. W pierwszym sezonie Halina Lubicz wyreżyserowała 6 bajek. Dyrektorka zaprosiła do współpracy nowych reżyserów: Marię d'Alphonse i Zenona Laurentowskiego.

1 września 1946 roku teatr przyjął nazwę Teatr Lalki i Aktora, a w 29 października - Państwowy Teatr Młodego Widza. Halina Lubicz skupiła wokół siebie stałe grono współpracowników: od początku towa-rzyszył jej kompozytor Ryszard Gardo i wspomniani już reżyserzy. W 1950 roku Halina Lubicz zrezygnowała z funkcji dyrektora, ale pozostała w teatrze jako aktorka. Syn po latach we wspomnieniach napisze: "Bardzo źle się czuła w "swoim" teatrze pod inną dyrekcją".
Zamieszanie organizacyjne
Pierwsza połowa lat 50. ubiegłego stulecia nie sprzyjała teatrowi. Marian Paluchowski kierował nim od 15 września 1950 r. do 1 stycznia 1951, ponieważ wtedy został on wchłonięty w strukturę Państwowych Teatrów Dramatycznych Poznania. Jako Państwowy Teatr Lalki i Aktora zespół odzyskał samodzielność dopiero 1 stycznia 1954 roku i kierował nim Tadeusz Karwat. Za dyrekcji Leszka Proroka nastąpiła kolejna zmiana nazwy na Państwowy Teatr Lalki i Aktora "Marcinek". Lata 50. przebiegały pod znakiem częstych zmian dyrekcji, co nie sprzyjało teatrowi.

Marcinek - czas Leokadii Serafinowicz
Wszystko zmieniło się w 1960 roku, kiedy "Marcinkiem" zaczęła rządzić Leokadia Serafinowicz, aktorka, scenografka i reżyserka, która wraz z Wojciechem Wieczor-kiewiczem (reżyser) sprawili - jak pisze Błażej Kusztelski - że "o Marcinku mówiło się nie tylko w Poznaniu, ale i w całej teatralnej Polsce. Ba, stał się znany w Europie, a i na świecie. Był czymś tak odmiennym i oryginalnym, że polskie środowisko lalkarskie z trudem go akceptowało. Teatrowi zarzucano nawet nadmierny "erotyzm", bo ważył się pokazywać dzieciom aktora w obcisłym trykocie, półgołego chłopaka w charakterze pirata, a Pani Sreberko (w "Tygrysku i piratach") miała niedopuszczalnych rozmiarów sztuczny biust". Już podczas pierwszego sezonu nowa pani dyrektor wywiozła zespół na kilka krajowych festiwali.

Leokadia Serafinowicz i jej najbliższy współpracownik Wojciech Wieczorkiewicz mieli nieograniczoną i nieskrępowaną niczym wyobraźnie. Potrafili skupić wokół siebie artystów oryginalnych i poszukujących. Odkryli dla teatru wybitnego rzeźbiarza - Jana Berdyszaka. Zaprosili do współpracy kompozytorów - Krzysztofa Pendereckiego, Jerzego Miliana, Jerzego Kurczewskiego, Zbigniewa Bujarskiego. Serafinowicz przekraczała granice. Nie ograniczała się do klasyki literackiej dla dzieci. Wystawiała między innymi Wyspiańskiego ("Wesele"), Witkacego ("Mątwa", "Szalona lokomotywa"), Gałczyńskiego, Goethego, Kochanowskiego... Jak w żadnym innym teatrze stale obecna była w nim literatura współczesna. Jej odkryciem dla teatru dla dzieci jest Krystyna Miłobędzka, dla której "Marcinek" był teatralnym domem.
W 1974 roku teatr musiał opuścić Święty Marcin i przeniósł się do Domu Kultury MO "Olimpia" przy ul. Grunwaldzkiej 22, gdzie spędził pięć lat. W tym samym roku, kilka miesięcy później, zmienił nazwę na Poznański Teatr Lalki i Aktora, ale "Marcinek" nadal był dla poznaniaków "Marcinkiem". Ani zmiana nazwy, ani zmiana siedziby nie wpłynęły na kondycję teatru. W 1976 roku Leokadia Serafinowicz ustąpiła ze stanowiska dyrektora i przekazała ster Wojciechowi Wieczorkiewiczowi, a sama pozostała konsultantem programowym. W tym tandemie i w takiej konstelacji Wieczorkiewicz z Serafinowicz kierowali "Marcinkiem" do 1980 r. Zdołała "wychować" i "namaścić" następcę, który najpierw był zastępcą dyrektora, a od 1980 - dyrektorem. Był nim Antoni Kończal.

Karuzela z dyrektorami
Kończal jako dyrektor miał szczęście i nieszczęście do dyrektorów artystycznych. Alojzy Zwierzyński wybrał emigrację. Maciej Lejman był dobrym aktorem, ale jako szef był za delikatny. Andrzej Bieżan zginął w wypadku samochodowym. Maciej Tondera nie zaaklimatyzował się w Poznaniu, a właściwie Poznań nie zaakceptował jego koncepcji artystycznej. Na tę karuzelę zmian należy nałożyć klimat polityczny, który nie sprzyjał sztuce. Stan wojenny… W jednym z wywiadów Kończal opowiadał: - W pamięci aktorów szczególnie utknęło to, co wydarzyło się podczas naszego tournée w 1982 roku po Francji i Niemczech. Teatr pojechał tam wtedy z "Betlejem polskim" Rydla w dwa lub trzy miesiące po ogłoszeniu stanu wojennego. Zanim zdążył zagrać pierwsze przedstawienie, już uznany został za teatr reżimowy, kolaborancki, skoro władza wypuściła go na Zachód. Ale kiedy okazało się, że w lalkowej pastorałce, granej przez nas zarówno dla małych widzów, jak i dorosłych, żołnierze Heroda noszą hełmy "zomowskie", że Herod ma generalskie szlify, a w finale powiewają flagi z białym orłem w koronie i z Pogonią, wybuchła euforia. Na kolejnych spektaklach atmosfera była gorąca, przychodziło też mnóstwo Polaków, którzy znaleźli się na emigracji, zjawiały się delegacje "Solidarności". Fetowano spektakl, wznoszono do góry dwa palce".

W latach 80. "Marcinek" próbował się określić artystycznie. Z jednej strony ciążyła nad nim legenda złotej ery Leokadii Serafinowicz, z drugiej - chęć mówienia swoim głosem.

Teatr Animacji - czas Janusza Ryl-Krystianowskiego
Na kolejnym zakręcie historii, w 1989 roku, w Poznaniu pojawił się Janusz Ryl-Krys-tianowski. Dyrektor Kończal wspólnie z Hanną Rubas przekonali dyrektora Teatru Animacji w Jeleniej Górze, aby rzucił interesujący i "ustawiony" teatr na prowincji i przyjechał do "miasta z tramwajami", by budować od początku nową markę teatralną. Ryl--Krystianowski zaczął ostro: doprowadził do zmiany nazwy teatru. W Poznaniu zawrzało. Legendarny Poznański Teatr Lalki i Aktora "Marcinek" nowy szef artystyczny za zgodą naczelnego zastąpił Teatrem Animacji, który zawiera w sobie kredo artystyczne. Tym samym dokonał "zamachu" na legendę Leokadii Serafinowicz. To nie była li tylko fasadowa zmiana szyldu. Za nią szło myślenie o teatrze dla dzieci, za nią szedł zespół, który na nowo zaczął kształtować, repertuar… Teatr Janusza Ryl--Krystianowskiego miał od początku swój charakter, rozpoznawalny na pierwszy rzut oka. Pamiętam, że sam byłem temu przeciwny. Emocje opadły, bo… Teatr Animacji poszybował w górę. Znowu do Poznania na premiery zaczęli zjeżdżać fani teatru.
Janusz Ryl-Krystianowski rozpoczął od nowego odczytywania klasyki: "O chłopie, co wszystkich zwodził" Leona Moszczyńskiego, "Jasia i Małgosi" oraz "Czerwonego Kapturka" Jana Brzechwy... Powoli oswajał poznaniaków ze swoim myśleniem o teatrze dla dzieci. Jego zdaniem "Teatr Animacji to teatr aktora, lalki i przedmiotu. Wyróżnia go od teatrów zwanych lalkowymi to, że chętnie korzysta z doświadczeń i tradycji teatru aktorskiego, będąc jednocześnie w opozycji do niego, ponieważ programowo posługuje się lalką i przedmiotem". W rozmowach ubolewał, że trudno w Poznaniu zainteresować lalką dorosłego widza. Pierwszy krok zrobił w 1993 roku, wystawiając "Ja Feuerbach" Tankreda Dorsta.

Rok później zrealizował "Ribidi Radibi Knoll" według scenariusza Katarzyny Grajewskiej i Tadeusza Padały. O tym przedstawieniu mówiła cała Polska. Potem wyreżyserował "Fredroigraszki", "Burzę" Szekspira… Ryl-Krystainowski miał wyczulony słuch na dramaturgię współczesną. Chętnie po nią sięgał. Wystawiał Pierre'a Gripariego, Philippe'a Dorina, Annę Onichi-mowską, Izabelę Degórską, Lilianę Bardi-jewską, Annę Bocian… Odkrył i pozwolił rozwinąć skrzydła Marcie Guśniowskiej, konsekwentnie wystawiając jej sztuki w swoim teatrze i w innych miastach.

Kiedyś zapytałem dyrektora Ryl-Krys-tianowskiego, jaki teatr lubi? Odpowiedział krótko: - Teatr nie powinien naśladować życia. Jestem przeciwny temu, aby przenosić to, co dzieje się na ulicy do teatru. Teatr powinien wskazywać na pewne tropy mówiące o kondycji ludzkiej, pokazywać pozytywne wzory, natomiast nie może powtarzać życia. Znam sztuki na przykład o kibicach, ale mnie to nie interesuje. Wolałbym, aby w teatrze było więcej sacrum niż profanum.

Nowa karta, czyli Marek Waszkiel
W 2014 roku dyrektorem Teatru Animacji został Marek Waszkiel, pod którego skrzydłami zespół zaczął pisać kolejny rozdział historii.

Halina Lubicz założycielka Poznańskiego Teatru Marionetek (dyrektorka w latach 1945- 1950), aktorka i reżyserka.
Leokadia Serafinowicz scenograf, reżyser, twórczyni legendy Teatru "Marcinek". Kierowała nim w latach 1960-1976 r. Do 1980 była konsultantem programowym teatru.
Antoni Kończal od 1970 do 2013 r. w teatrze: inspicjent, kierownik do spraw administracyjnych, zastępca dyrektora, od 1980 do 2013 r. dyrektor naczelny.
Janusz Ryl-Krystianowski reżyser, aktor, w latach 1989-2014 dyrektor artystyczny Teatru Animacji.Marek Waszkiel polonista, historyk teatru lalek, pedagog, menedżer. Od 2014 r. dyrektor Teatru Animacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski