Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Górski: Zarzuty przeciwko mnie są absurdalne

Krzysztof M. Kaźmierczak
Tomasz Górski.
Tomasz Górski.
Tomasz Górski o kulisach spraw prowadzonych przeciwko niemu przez prokuraturę i policję.

Czytaj także:
Poseł Tomasz Górski nie czuje się winny
Tomasz Górski oplakatowuje Poznań. Znów.
Kaczyński: Poseł Górski ma być teraz hojny!

Zastanawiam się jak do pana najlepiej się zwracać - "oszust", czy "fałszerz"?

Tomasz Górski: - Żadne z tych słów do mnie nie pasuje i żadne nie powinno być używane. Są jednak tacy, którzy wobec mnie się nimi posługują. Bezprawnie. Nie zostałem skazany ani nie postawiono mi zarzutów popełnienia przestępstwa, czy to oszustwa, czy to fałszerstwa.

Ale prokuratura stwierdziła, że sfałszował pan umowy na zakup mebli na kredyt. Uważa, że sklepy pana rodziny zyskiwały na tym otrzymując zapłatę za meble od firm kredytowych.

Tomasz Górski: - To, że moje podpisy są pod umowami nie oznacza, że je sfałszowałem. Prokuratura niepotrzebnie wydała pieniądze podatników na badanie ponad tysiąca umów. Podpisałem ich w latach 90-tych znacznie więcej, kilka tysięcy. Ale zakwestionowano zaledwie 17. Łącznie, wraz z wieloletnimi odsetkami, ich wartość to ok. 80 tys. zł. Prokuratura utrzymuje, że zawarto je ze szkodą dla firm kredytowych.

Zatem przyznaje się pan do popełnienia przestępstw podczas pracy w rodzinnej firmie meblowej?

Tomasz Górski: - Zacznijmy od tego, że nigdy żadna ze współpracujących z nami firm kredytowych nie zgłosiła organom ścigania, że została poszkodowana przeze mnie lub spółki mojej rodziny.

Przecież w świadkiem w sprawie jest Bernard A., były szef firmy CLA, której dotyczy 15 tych umów.

Tomasz Górski: - Jest świadkiem, ale nie pokrzywdzonym ani zgłaszającym podejrzenie przestępstwa. Co ciekawe, Bernard A. jest wieloletnim członkiem rady krajowej Platformy Obywatelskiej.

Sugeruje pan, że prokuratura działa pod dyktando PO?

Tomasz Górski: - Nie, ale podkreślam, że prokuratura nie jest nieomylna i w swym działaniu opiera się na zeznaniach świadków. Ci mogą mieć różne powiązania i warto wiedzieć kto jest kim. Dodam, że w czasie, gdy ten pan był w kierownictwie CLA firma ta uznawała nas za wzorowego, sprawdzonego partnera.

Ale podejrzenia prokuratury nie są z sufitu. Postawiono zarzuty kilku osobom, w tym pana ojcu.
Tomasz Górski: - W stosunku do mojego ojca postępowanie umorzono. Sądzę, że tak będzie z innymi osobami. Sprawy, o które jestem podejrzewany mają absurdalny charakter.

Z POWODU WIELOKROTNEGO ZŁAMANIA ZASAD REGULAMINU ORAZ PODSZYWANIA SIĘ KOMENTUJĄCYCH POD OSOBY PUBLICZNE, RZEKOMO POPIERAJĄCE KANDYDATURĘ - MOŻLIWOŚĆ KOMENTOWANIA ARTYKUŁU ZOSTAŁA ZABLOKOWANA. WPISY ZOSTAŁY ZABEZPIECZONE NA WNIOSEK STRONY ZAINTERESOWANEJ.

Sądzi pan, że tak je oceniając zwiększa swoją wiarygodność?

Tomasz Górski: - Oceniam je jako absurdalne, gdyż firmy mojej rodziny, przy zakupie na kredyt mebli, nie ponosiły odpowiedzialności za weryfikację klientów więc zarzut wyłudzania kredytów jest bezpodstawny. O tym komu przyznać pieniądze decydowały wyłącznie firmy kredytowe, które sprawdzały wiarygodność ubiegających się o pożyczkę. Według obowiązujących zasad, nie mogliśmy odmówić zakupu mebli żadnej osobie, którą firma pożyczkowa uznała za wiarygodną. Moje podpisy na umowach miały tylko formalny charakter.

Składając wniosek o odebraniu panu immunitetu prokuratura twierdziła, że ma dowody, że część z tych 17 osób uzyskując kredyty nie wiedziała, że je otrzymała lub, że została namówiona do ich wzięcia.

Tomasz Górski: - To ładnie brzmi, ale spójrzmy na fakty. Otrzymujący kredyty dostawali pocztą umowy i druczki do spłaty rat. A jeśli ich nie spłacali to zajmowali się nimi komornicy. I jak uwierzyć, że takie osoby siedziały cicho, nie zawiadamiały policji, że ktoś wziął w ich imieniu kredyt? Spokojnie czekały całe lata aż prokurator się do nich odezwie? Podobnie z rzekomo namówionymi. W tamtych czasach plagą było wyłudzanie kredytów. Duża część wniosków kredytowych była odrzucana przez firmy udzielające pożyczek. Jeśli jakaś osoba kogoś do czegoś namówiła to nie ja. No i rzecz podstawowa: dowody przedstawione przez prokuraturę Sejmu nie przekonały.

To też ładnie brzmi. Ale jeden z byłych windykatorów dał prokuraturze taśmę dowodzącą, że chciał pan go przekupić, i że kierownictwo jednej z firm pożyczkowych kryło pana przekręty...

Tomasz Górski: - To już nie brzmi ładnie. Zaprzeczam, że oferowałem łapówkę. Ten człowiek zmarł. Gdyby jednak było tak, jak mówił, to zarzuty postawiono by kierownictwu firmy kredytowej. Tego nie zrobiono.

Prokuratura ustaliła, że niektóre osoby, które brały kredyty mebli nie otrzymały, a z umów podpisanych przez pana wynika, że meble dostarczono. To świadczy przeciwko panu.

Tomasz Górski: - Dostarczaniem mebli zajmowali się pracownicy i osoby współpracujące ze sklepami, a nie ja. Do mnie nie trafiły wtedy żadne informacje o niedostarczeniu mebli, a mówimy przecież o końcu lat 90-tych. Znów chybiony zarzut prokuratury.

Łatwo panu tak mówić, gdy własna partia uratowała pana przed odebraniem immunitetu w sprawie meblowej.

Tomasz Górski: - Moja partia, jako mniejszościowa, nie byłaby w stanie uchronić mnie przed jego pozbawieniem. Przeciwko wnioskowi prokuratury byli wszyscy posłowie SLD i zdecydowana większość posłów PSL. Co więcej, jego odrzucenie rekomendowała sejmowa Komisja Regulaminowa, w której przewagę miało PO.

Ale posłowie PO głosowali w Sejmie za odebraniem panu immunitetu.
Tomasz Górski: - Takie są reguły gry politycznej, należę do partii opozycyjnej. Ale proszę zwrócić uwagę, że Andrzej Czuma, były prokurator generalny i z PO, który dobrze poznał argumenty prokuratury, wyłamał się z dyscypliny partyjnej.

Wielu ludzi zastanawia jak mocne musi mieć "plecy" poseł Górski, że mimo podejrzeń prokuratury i policji Jarosław Kaczyński spowodował umieszczenie pana na liście kandydatów w wyborach...

Tomasz Górski: - Zadecydowały o tym nie "plecy" tylko wymowa faktów. Nasz prezes należy do osób, które nie wierzą w wiarygodność oskarżeń pod moim adresem i nie fetyszyzuje prokuratorskich ustaleń. Mówił o tym w wywiadzie dla "Głosu Wielkopolskiego".

Ale to własna partia złożyła na pana doniesienie w 2009 roku w sprawie nieprawidłowości w kampanii do europarlamentu.

Tomasz Górski: - Nie miała innego wyjścia. Jako pierwszy, zawiadomienie złożył Konrad Szymański - mój konkurent w tamtych wyborach, startujący tak jak ja z listy PiS. Zrobił to, gdy czuł się zagrożony, bo sondaże mnie dawały zwycięstwo. W ten sposób bronił się - i wygrał. Przegrani racji nie mają. Konsekwencją tego było postępowanie partii. Gdyby doniesienia nie złożyła, byłoby to wotum nieufności do posła Szymańskiego. Partia nie miała innego wyjścia.

Wyjście miała: mogła nie złożyć doniesienia. Chce pan powiedzieć, że poseł Szymański powiadomił policję bezpodstawnie? Według pana poseł Szymański kłamał informując o przekroczeniu limitów wyborczych?
Tomasz Górski: - W świetle prawa nie ma żadnych limitów poza limitami dla całej partii. Limity dla PiS nie zostały przekroczone.

Niemniej wszystkie partie mają ustalone kwoty, którymi kandydaci mogą dysponować. O ile pan przekroczył swój limit?

Tomasz Górski: - Już od kilku wyborów kandydaci nie mają sztywnych limitów. Te kwestie mają charakter umowny, ulegają zmianie w trakcie kampanii. Najważniejsze jest to, by wszystkie wydatki zostały zgodnie z prawem rozliczone w ramach funduszu wyborczego.

Ale pana wydatki nie zostały rozliczone...

Tomasz Górski: - Tylko dlatego, że przegrałem i po doniesieniu na mnie partia nie zaliczyła moich wydatków.

Policji to jakoś nie przekonało, gdyż skierowała sprawę do sądu.

Tomasz Górski: - Takie jej prawo. Warto zauważyć, że chodzi tu o ewentualne wykroczenie zagrożone mandatem, a nie przestępstwo, Sprawę przekazano do sądu bez poznania mojego stanowiska. Chciałem je przedstawić, dlatego zrzekłem się immunitetu.

Tyle, że nie odbierał pan wezwań z policji.

Tomasz Górski: - Zapewniam, że nie ukrywałem się przed listonoszem. Gdyby policja miała podstawy do stwierdzenia, że uchylam się, to doprowadziła by mnie na przesłuchanie. W tej sprawie nie mam immunitetu. W końcu okazało się, że i bez przesłuchania można sprawę skierować do sądu.

Twierdzi pan, że oskarżenia pod pana adresem mają charakter polityczny. To poważny zarzut, a zarazem łatwa wymówka, może nią zasłaniać się każdy polityk.

Tomasz Górski: - Tyle, że ja mam do tego realne podstawy. Proszę zauważyć, że sprawę dotyczącą rzekomego wyłudzania kredytów podjęto po tym, gdy zostałem posłem. Zaczęło się od bezpardonowego ataku na mnie przez tygodnik "Nie", który wkrótce po wyborach w 2005 roku zarzucił mi rzekome wyłudzenie 300 tys. zł z CLA. W następnym roku prokuratura podjęła śledztwo w tej sprawie.

Coś tutaj nie pasuje. To było wznowienie prowadzonego wcześniej śledztwa, a nie nowe śledztwo...

Tomasz Górski: - I to jest bardzo zastanawiające. Faktycznie było to wznowienie śledztwa z 2001 roku. Tyle, że tamta sprawa dotyczyła nie mnie ani mojej rodziny tylko osoby, która w latach 90. wyłudzała kredyty w wielu sklepach, w tym w naszym. W tamtej sprawie członkowie mojej rodziny byli świadkami, a po upływie 5 lat i uzyskaniu przeze mnie mandatu posła - nagle to ja i rodzina staliśmy się celem kilkuletnich działań prokuratury.

To nie dowodzi politycznego kontekstu sprawy.

Tomasz Górski: - Trudno o materialne dowody złej woli. Naraziłem się wielu osobom.

Czym niby?

Tomasz Górski: - Nim zostałem posłem, jako radny byłem aktywny w sprawach dotyczących poważnych nieprawidłowości, w tym m.in. "przekrętów" w towarzystwach budownictwa społecznego. Część członków mojej partii w Poznaniu miała mi to za złe. Uzyskanie mandatu tylko wzmogło niechęć.
To mało przekonywujące, pana partia zyskała w końcu nowego posła, to nie powód do zmartwień.

Tomasz Górski: - Dla całej partii zapewne nie. Tyle, że w tamtym czasie poznański PiS był podzielony na dwie frakcje: jedna koncentrowała się wokół rodzinnego "klanu" Libickich wspierającego głównie swoich ludzi, a druga wokół Małgorzaty Stryjskiej, która była zwolenniczką otwartości partii. Niestety, pierwsza frakcja miała więcej do powiedzenia, a ja jej się naraziłem np. informując o nieprawidłowościach w TBS-ie, w którym byli ludzie z "klanu". A kiedy nieoczekiwanie dla tej grupy zostałem posłem uznano, że "zabrałem" mandat komuś z "klanu". Skutki tego odczuwam do dzisiaj.

Zapomniał pan, że Marcin i Filip Libiccy nie są już w pana partii?

Tomasz Górski: - Ale są ich zwolennicy i osoby z nimi związane. Niektórzy zmienili szyldy partyjne, ale więzi pozostały. Na przestrzeni ostatnich lat osoby z "klanu" niejednokrotnie publicznie negatywnie wyrażały się na mój temat i podejmowały działania ograniczające moją karierę polityczną.

Każda teoria spiskowa brzmi do pewnego stopnia wiarygodnie...

Tomasz Górski: - To nie teoria. Ze względu na tę sytuację np. w poprzednich wyborach nie było dla mnie miejsca w poznańskim okręgu wyborczym. Mimo, że jestem od urodzenia związany z Poznaniem, musiałem startować z Piły. Ludzie z "klanu" działali przeciwko mnie także w wyborach do europarlamentu, a teraz stronnicy tamtej grupy dążyli do pozbawienia mnie miejsca na liście.

Zdaje sobie pan sprawę, że przyjdzie czas, może już wkrótce, że pana wersję wydarzeń dotyczącą firm meblowych zweryfikuje sąd?

Tomasz Górski: - Nie obawiam się tego.

Jeśli tak, to dlaczego nie wykazał pan tego przed sądem, zrzekając się immunitetu w sprawie meblowej?

Tomasz Górski: - A jest pan pewien, że do procesu by doszło? Przecież, jak już mówiłem, przedstawione we wniosku zarzuty prokuratury były absurdalne. Sejm też ich nie uznał. Rozważałem jednak rezygnację z immunitetu, ale prawnicy i koledzy odradzili mi to. Stwierdzili, że przy niezwykle wolnym biegu spraw sądowych w Polsce sprawa ciągnęłaby się latami. I cóż by mi dał prawomocny wyrok uniewinniający orzeczony po 5 czy 8 latach. Przez cały czas niszczono by mnie jako polityka. Być może o to tu chodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski