– Do końca stycznia wydłużamy czas postępowania administracyjnego, które prowadzone jest wobec firmy, podejrzanej o zatrucie Warty – powiedziała w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim” Hanna Kończal, zastępca Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Poznaniu.
Czytaj też:
Truciciele są bezkarni. Za ich przekręty płacą podatnicy
Skąd ta zmiana? – Strona, wobec której sprawa się toczy, zawnioskowała o przedstawienie kolejnych dowodów –tłumaczy Hanna Kończal.
Już wcześniej inspektorzy WIOŚ przesłuchali, dwukrotnie, wszystkich świadków, zarówno inspektorów, badających sprawę, jak i osoby wskazane przez podejrzaną firmę.
Przez kilka miesięcy trwała też analiza zebranej dokumentacji. Po niej miała nastąpić decyzja o tym jaka kara może zostać nałożona przez WIOŚ na podmiot, który zatruł Wartę. Dodajemy, że grozi ta maksymalnie może wynieść milion złotych.
Czytaj też:
Zatrucie Warty: Kiedy sprawiedliwość dosięgnie trucicieli rzeki?
Być może na początku lutego podana będzie też publicznej wiadomości nazwa firmy, która podejrzewana jest o zatrucie rzeki. Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w nocy 23 października 2015 roku. Do wody wlano toksyczne substancje, które wywołały masowe śnięcie ryb. Polski Związek Wędkarski wyłowił z rzeczki 5 ton ryb. Drugie tyle popłynęło z nurtem, a kolejne zalegało na dnie rzeki.
Sprawą zatrucia zajął się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Poznaniu, który po zebraniu niezbędnych dowodów mógł w marcu 2016 roku wszcząć postępowanie administracyjne a także prokuratura. W toku prowadzonego śledztwa okazało się, że do rzeki wlano substancje toksyczne, m. in owadobójczą transflutrynę. W maju 2016 roku postawiono pierwsze zarzuty czterem osobom o popełnienie przestępstwa przeciwko środowisku. Mimo to organy ścigania, jak i inspektorzy WIOŚ nie podali nazwy firmy, której pracownicy są oskarżani, ani wobec której toczy się postępowanie administracyjne. Swoje milczenie argumentują obawą o pozew za naruszenie dóbr osobistych.
– Mówiąc szczerze pierwszy raz spotykam się z taką sprawą. Do zatruć Warty dochodzi regularnie, ale zazwyczaj nie są one na taką skalę, więc WIOŚ także nie prowadzi tak szczegółowej kontroli. Zazwyczaj sprawcy nie są wskazywani, a sprawa jest po prostu umarzana h mówi Jerzy Musiał prezes poznańskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. – My do prokuratury przekazaliśmy całą dokumentację związaną z zatruciem i utylizacją śniętych ryb.
Po zakończeniu sprawy, PZW planuje wytoczyć proces cywilny firmie, która zatruła rzekę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?