Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Grabaża: w czwartek o nowych piosenkach Strachów [WYWIAD]

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
Krzysztof "Grabaż" Grabowski
Krzysztof "Grabaż" Grabowski Archiwum artysty
Jest najlepszym polskim tekściarzem rockowym. 8 lutego ukazuje się nowa płyta jego zespołu, którą w sobotę zaprezentuje w Arenie. Z tej okazji Krzysztof Grabaż Grabowski udzielił nam długiego wywiadu. Dziś opowiada o wszystkich piosenkach z płyty "To!", jutro - w dzień jej premiery - przeczytasz naszą recenzję.

"Mokotów"

Od tej piosenki zaczęliśmy płytę - była jedyną, która została po "Dodekafonii", bo do niej nie pasowała. Mam trzy koty, mieszkam z nimi na co dzień więc je podglądam. Kiedyś pewien psycholog powiedział, ze mam naturę kota i to chyba jedyna rzecz, w której się z nim zgodziłem. W czasie rozmowy, gdy mówiłem o swoich problemach, on stwierdził "Z panem jest jak z kotem".

To znaczy?
Chadzam swoimi drogami, lubię być głaskany tylko wtedy, gdy mam na to ochotę. Terenu nie oznaczam, to akurat mało eleganckie u kotów. Zwłaszcza, że swe rewiry czasem zaznaczają także w domu.

"Sympatyczny atrament"

Do ostatniej chwili mieliśmy trzy wersje tytułu tej piosenki - była też "Dzisiaj wieczorem" i "Heute abend". Wysłaliśmy teksty do grafików, oni odesłali okładkę do akceptacji i w zeszłym tygodniu przyszło do mnie pięć próbnych egzemplarzy. Jeden wziął mój syn Janek i po paru minutach mówi: "W książeczce jest błąd. Nie ma "Sympatycznego atramentu". I rzeczywiście, brak było tego tekstu, w związku z czym 16 tysięcy egzemplarzy książeczki poszło z dymem i teraz drukujemy je ponownie. Mam nadzieję, że zdążymy na premierę.

Tytuł "Sympatyczny atrament" to się kusi los. Swoją drogą, to chyba najpiękniejsze określenie stanu lekkiego upojenia po trzecim piwie, podczas wypadu z kumplami na miasto?
Chodzi o tęsknotę za cudownym panaceum, na kaca... (śmiech). Przyjaźń - niestety - nie jest taką iskrą, która uchroni cię przed kacem, nie uwolni też od bólu głowy. Ale generalnie, piosenka jest o tym, jak to fajnie latem wyjść na miasto.

"Bankrut bankrutowi"

O tyle ciekawy tekst, że pisałem go pod wpływem wydarzeń Arabskiej Wiosny i tsunami w Japonii. To piosenka o tym, jak nagle można wszystko stracić, stojąc na szczycie góry i żonglując złotymi piłkami.

Sam jesteś na szczycie.
Co ty, na jakim szczycie? Nie jestem ani wysoko, ani nisko i w tych rejestrach czuję się najlepiej.

W Polsce lepiej nie być wyżej?
Gdziekolwiek, gdzie jesteś wysoko, przez chwilę masz momenty łechcące twoją pychę i dumę, ale na dłuższą metę żyć się z tym nie da. Przynajmniej ja bym nie umiał żyć pod presją chodzących za mną paparazzich i swoich zdjęć w kolorowych tygodnikach z podpisami "Krzysztof Grabowski idzie z koleżanką do knajpy, a co na to żona?" .

"Gorsi"

W tej piosence są sportretowane dwa pokolenia: dzieci i ich rodziców. Druga zwrotka nie dotyczy młodych ludzi, pokolenie, które wchodziło w wolną Polskę za młodu również czuje się przegrane. Nie tyle materialnie i bytowo, ale przegraliśmy chyba en bloc, jako ludzie.

Ty też czujesz się przegrany?
Tak i nie.

Dlaczego?
To znaczy: i przegrany i wygrany. Nowa Polska dała mi możliwości, których w ogóle nie rozważałem za komuny. Pracowałem 10 lat w radio, rozkręciłem jeden zespół, potem drugi, funkcjonuję jako artysta, nie dając nikomu d… Zawdzięczam to tylko sobie, za komuny znalazłoby się kilku, którzy by mi w tym skutecznie przeszkodzili. Tutaj natomiast wystarczy, że nie pomagają i tak jest to duży plus.

"I Can’t Get No Gratisfaction"

Chodziło mi o pokazanie stosunku do artystów w Polsce, który mnie przeraża. Zająłem się muzykami, bo to jest mi najbliższe. Jesteśmy najbardziej ruchani w d… z wszystkich grup artystycznych. Państwo dowala nam obciążenia podatkowe, których nikt poza nami nie ma.

Ale macie też przywileje - 50-procentowe koszty uzyskania przychodu.
Jeszcze mamy. Muzycy mają najgorzej, bo ich dokonania są dostępne za darmo w sieci. Mało kto zdaje sobie sprawę, że powstanie płyty kosztuje sporo, i tu potwierdza się prawidłowość, że jeżeli dostajesz coś za darmo, to tego nie szanujesz. Stąd już tylko krok, i zaczyna się artystę traktować jak frajera i śmiecia.

Podobnie mają filmowcy i pisarze. A po co jest artysta?
Po to, żeby go hołubić, podziwiać, składać mu hołdy. Do tego zostaliśmy stworzeni, a tu jesteś ostatnim śmieciem, jesteś parias. Bóg dał artyście nadwrażliwość, by potrafił zobaczyć i wyrazić pewne rzeczy w taki sposób, który nie jest dany przeciętnemu zjadaczowi chleba. Jednak ta sama nadwrażliwość sprawia, że jest nieprzygotowany na atak. Każdy artysta widzi siebie w perspektywie finalnej prezentacji tego, co stworzył: rzeźbiarze - wystawy, my - koncertu, filmowcy - sali kinowej - i to jest ten zamysł, żeby komuś się spodobać, żeby wywołać entuzjazm, zdziwienie, szok. Tak było od zawsze: artysta chciał i chce być podziwiany. Natomiast role się odwróciły i teraz, przy każdej okazji, można wytrzeć o nas buty. Dlatego napisałem ten tekst - byle jaki "fyfol" dowala ci, choć ma bardziej niż mgliste pojęcie o tym co robisz. "My tu jesteśmy władza, ty zaś jesteś artystą - nierobem, próżniakiem".

"Bloody Poland"

Pisałem ten numer jeszcze przed Euro i zastanawiałem się: "Co z nim zrobię, jak nam wyjdzie? Refren przestanie być aktualny!".

Na szczęście nie wyszło…
No nie na szczęście! Wyszło tak jak zawsze. Umówmy się, że mamy jednego napastnika, a jest nas 37 milionów! W 1974 roku mieliśmy kilkunastu gości, o których świętej pamięci pan Kazimierz Górski w ogóle by nie pomyślał, a którzy weszliby w miejsce Laty, Gadochy i Szarmacha i poradziliby sobie sto razy lepiej niż dzisiejsi reprezentacji - z wyjątkiem Roberta Lewandowskiego, w klubie.

Pazerność na gole - czyli ambicja?
Polski mental: ważne, że doszliśmy do finału, a czy go wygramy? Pieprzyć to! Doszliśmy do strefy medalowej i nic więcej nas nie obchodzi. I dostajemy potężne bęcki w finałach. A ci, co są pazerni na gole, są najczęściej kopani, nie lubiani w pracy itp.

Czyli była nie dość pazerna na gole.
To co my w Polsce nazywamy karierą muzyczną jest śmiechu warte. Na Zachodzie trzeba na to pracować 20 godzin na dobę i być dyspozycyjnymi i liczyć się z tym, że długi czas nie dostanie się kasy. Żadna gwiazda z Polski nie zostanie gwiazdą na Zachodzie, bo tu już się przyzwyczaiła do pewnego poziomu życia i samozadowolenia, a nikt nie lubi na własne życzenie czegoś takiego tracić i zaczynać od nowa. Trzeba mieć mnóstwo siły i samozaparcia.

"Jaka piękna katastrofa"

Smutne miłości przy wesołej muzyce?
Skoro pan tak uważa, to niech tak będzie. To jest piosenka o tym, że wypuszczamy z rąk, bez walki, coś bardzo ważnego, a jak bardzo to dla nas było cenne, dowiadujemy się zwykle wtedy, kiedy to stracimy. Czyli, generalnie, rzecz jest o frajerstwie.

"Courtney Love"

Czy to rewers piosenki "Na pół" zespołu Coma, w której Piotr Rogucki śpiewał jak dobrze dzielić kawę i gazetę. Ty śpiewasz "Nie ma nic na pół".
Ale to jest ludzkie, że człowiek ma radość z dzielenia się z kimś, i że ta druga osoba tego też chce.

Ty jesteś za to jak Smarzowski, który czerpie inspiracje z tragedii, a nie z przyjemności dzielenia się kawą z żoną.
No bo ja nie piję kawy. (śmiech) Z wszystkich nowych piosenek "Courtney" będzie najlepsza na koncertach.

"Dreadlock Queen"

Tytuł chodził za mną lat kilka, aż w końcu napisałem. Przełomem było zdanie "Miała liberalnych starych" i poleciało. W 20-30 procentach ta historia ma oparcie w rzeczywistości, reszta to imaginacja lub, jak wolisz, literacki talent.

Taka "Magda K." na nowe czasy?
Magda K. została zbiorowo zgwałcona, a tutaj... Dziś jest to kawałek bardzo na czasie, ruszyła lawina artykułów o tym, jak ciężko sobie poradzić z dzieciakami, które weszły na grząski grunt i sięgają po narkotyki. Są osoby, które mogą sobie poradzić i z tym żyć, jak z alkoholem czy fajkami. Są, niestety, też tacy, dla których pierwszy raz może już być wyrokiem śmierci. Czasem decydują geny - gdy ma się w nich zapisaną słabość do używek, to się uzależni od razu i nie się znajdzie siły, żeby z tym walczyć.

Raz publicznie opowiedziałeś o swoich przejściach z narkotykami, ale w małym gronie.
Absolutnie nie ma się czym chwalić. Jestem, od ośmiu lat czystą osobą. A jeszcze jakby mi się udało rzucić fajki, to byłoby już w ogóle cudownie. Ale ja fajki mam w genach. (śmiech)

"Żeby z tobą być"

Pisałem ten tekst jako remedium na miłosnego doła, stąd początek: "żeby z tobą być" - i wszystko co potrafiłem sobie wyobrazić, że mógłbym zrobić, by tak się stało.

Co w końcu zamienia się w pastisz.
Ale i tak będzie to piosenka, za którą wielu nas rozstrzela.

Jak za "Dzień dobry kocham cię"?
"Dzień dobry" to była oczywista oczywistość, piosenka, gdzie wszystko jest jasno i ładnie napisane i hula do momentu gdy pojawia się zdanie: "już posmarowałem tobą chleb". I to był dla wielu sztylet nie pasujący do reszty i są ludzie, którzy do dziś rwą sobie przy tym włosy z głowy. A tu cały tekst jest przegięty.

Dlaczego tak kończysz tę płytę?
Bo ta piosenka nie mogłaby się znaleźć nigdzie indziej. W środku rozsadziłaby płytę, na początku by zniechęciła, a na końcu oddziela ją od reszty 7 sekund ciszy.

Puszczenie oka?
Puszczanie oka w tym kraju przestało być modne, nikt tego już nie zauważa. Tekstu napisałem ze dwa razy tyle, ale piosenka miałaby wtedy z osiem minut... I musiałem ciąć. Podejrzewam, że i ty też miałeś problemy, żeby się z tym utworem oswoić.

Tydzień Grabaża w "Głosie":

W piątek: recenzja płyty "To!" pióra Marcina Kostaszuka

W weekend: relacja z "Rock In Areny" i koncertowej premiery albumu Strachów

Czytaj także:
Strachy Na Lachy z "!TO!" na koncercie w Pile. TO będzie koncert!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski