Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnik z duszą poety [FOTO]

Marek Weiss
Wojciech Gawłowski to najbardziej ostrowski poeta. Z tym miastem jest związany przez całe życie. Jego najnowszy tomik został właśnie nominowany do prestiżowej nagrody „Orfeusz”.

Przed czterdziestu laty zadebiutował na łamach fachowej prasy literackiej, a dziś jest najbardziej rozpoznawalnym ze współczesnych poetów ostrowskich. To jego rodzinne miasto, z którym związał się zawodowo i do którego często odnosi się w swojej twórczości.

Żona i córka to pierwsze recenzentki

Wojciech Gawłowski zawodowo porusza się w sferach dość odległych od poezji. Bo praca na stanowiskach urzędniczych niewiele ma z nią wspólnego. Jest absolwentem studiów administracyjnych na Wydziale Prawa UAM w Poznaniu. Zaczynał w nieistniejącym już oddziale NBP w Ostrowie. Od maja 1989 roku pracuje w ZUS. Nigdy nie utrzymywał się z pisania, które rozpoczął już w dzieciństwie.

- Oczywiście były to pierwsze, śmieszne próby. Potem, jako licealista, wysyłałem moje wiersze do różnych czasopism. Otrzymywałem stamtąd opinie. Zarówno krytyczne, jak i zachęcające do kontynuacji - wspomina.

Na okres studiów przypadł jego debiut literacki. Najpierw były to wydawnictwa studenckie, potem prasa regionalna i ogólnopolska. Zamieszczał najróżniejsze materiały, od poezji, poprzez krytykę literacką po recenzje i wypowiedzi. Wszystko związane z literaturą. W ciągu 40 lat wydał kilkanaście tomów i arkuszy poetyckich. Jego poezję wielokrotnie przedstawiano na antenie radiowej. Można ją także znaleźć w antologiach polskich, niemieckich i francuskich.

Jak mówi, niezmiennie pierwszymi czytelniczkami i recenzentkami jego wierszy są żona Helena i córka Urszula.

- Żona jest polonistką, więc ma bardzo fachowe spojrzenie na poezję. Córka - anglistka od kilku lat nie mieszka już z nami, ale także z uwagą śledzi moje poczynania literackie. Ich uwag zawsze chętnie wysłuchuję. Potrafią bardzo ciekawie interpretować moje wiersze. Żona nawet kiedyś jeden z nich zaśpiewała - mówi Wojciech Gawłowski.

Wiersze na zamówienie? Tylko na wyjątkowe okazje

Ostatnio spod pióra ostrowianina wyszedł wiersz napisany specjalnie na 1050-lecie chrztu Polski. Jego tytuł - „Chrztu wody” stał się mottem koncertu jubileuszowego i miejskich obchodów rocznicy. Do pewnego stopnia ten wiersz powstał „na zamówienie”. Pomysł zrodził się podczas rozmów z zaangażowanymi w przygotowanie ostrowskich obchodów Andrzejem Leraczykiem i Małgorzatą Judą - Mieloch.

- Zainspirowali mnie do napisania wiersza o wymiarze religijno - historyczno - mistycznym. Tworzyć na zamówienie zdarzyło mi się parę razy w życiu, m.in. na 600-lecie Ostrowa, kiedy to powstał wiersz „Miasto jak na dłoni” i na 75-lecie II LO. Generalnie jednak piszę to, co mnie akurat w danym momencie interesuje - podkreśla ostrowski poeta, który szczególnie ceni sobie miejsce w „Konstelacji Toposu”.

To antologia poezji ośmiu autorów skupionych wokół sopockiego dwumiesięcznika „Topos”. Pochodzą z różnych stron Polski, należą do różnych grup wiekowych, ale wszyscy mają dokonania pisarskie potwierdzone faktami wydawniczymi, ocenami krytyków i prestiżowymi nagrodami.

Niepełnosprawność ujęta w strofy

W środowisku pisarskim Wojciech Gawłowski ceniony jest za podejmowanie trudnych tematów. Jak choćby za „oswojenie” literackich obrazów niepełnosprawności. W swoim zbiorze „Podania, życiorysy, legendy i baśnie” zamieścił cztery wiersze zatytułowane „Krucjata dziecięca”. Zawarł w nim opis realnie istniejącego Zakładu Specjalnego, prowadzonego przez siostry Urszulanki.

- Przypomina to trochę soplicowską arkadię. I choć nie brakuje cienia melancholii i odgłosów gromu, to jednak łzy będzie osuszało promienne słońce, a deszcz stanie się raczej symbolem opieki niż kary. Pochód dziecięcy nie jest drogą w nieznane, ale znajomym rytuałem pełnym radosnych kolorów i dźwięków. Osobliwa to jednak procesja - jednocześnie wspaniała i kaleka. Nie bez znaczenia jest fakt, że w kadrze swego obrazu Gawłowski umieszcza nie tylko dzieci, ale także obserwatorów. Społeczne postrzeganie niepełnosprawności staje się istotnym tematem utworu - czytamy w szkicu profesora Wojciecha Kudyby.

Pisarstwo zakorzenione w kulturze lokalnej

Według krytyków poezja Wojciecha Gawłowskiego jest dobrym przykładem pisarstwa silnie zakorzenionego w kulturze lokalnej, a jednocześnie dającego się czytać bez odwołań do języka tradycyjnego regionalizmu, czy języka małych ojczyzn.

- Autor wywodzi się z Ostrowa. Po ukończeniu studiów powrócił do rodzinnego miasta, tu mieszka oraz publikuje. Od lat jest obecny w ostrowskim życiu kulturalnym, czy to jako uczestnik i bohater spotkań literackich, czy przewodniczący jury Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Struna orficka”. Spojrzenie na jego twórczość z perspektywy noworegionalistycznej pozwala z jednej strony dostrzec jej artystyczną swoistość, z drugiej daje okazję, aby zobaczyć w „poezjowaniu” Gawłowskiego akt kulturotwórczy sam w sobie, działanie o skutkach ważnych, choć niekoniecznie uświadamianych dla lokalnej społeczności - podkreśla dr hab. Jan Galant z Instytutu Filologii Polskiej UAM, także ostrowianin.

Patriotyzm przejęty w genach

Wojciecha Gawłowskiego interesują także sztuka, historia i religia. Jak mówi, wszystkie te trzy dziedziny znajdują wyraz w jego twórczości, gdzie mieszają się i przenikają nawzajem. W wolnym czasie chętnie sięga po lekturę o tematyce filozoficzno - historycznej. Zainteresowanie przeszłością regionu w dużej mierze wynika z rodzinnych tradycji patriotycznych.

Dziadek Jan Gawłowski był żołnierzem 11 Pułku Ułanów Ciechanowskich, uczestnikiem wojny 1920 roku. Ojciec Czesław Gawłowski walczył w powstaniu warszawskim, za co odznaczony został Krzyżem Partyzanckim i Krzyżem Armii Krajowej. Swoje wspomnienia powstańcze opublikował, a imienne podziękowania dla niego we wstępie do książki „Powstanie 44” zamieścił profesor Norman Davies. Z kolei brat dziadka poety ze strony matki Józef Idzior był dowódcą kompanii w powstaniu wielkopolskim.

Ranking jak u tenisistów, tylko dochody inne...

Ostatnie dni przyniosły nominację najnowszej książki Wojciecha Gawłowskiego „Różo szronu” do finału prestiżowej Nagrody im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego „Orfeusz” za najlepszy tom poetycki roku 2015. W środowisku literackim to takie polskie „Oskary”. Z 200 zgłoszeń jury postanowiło nominować do nagrody 20.

- Znalezienie się w tym gronie to dla mnie spora nobilitacja. Można powiedzieć, że jestem w pierwszej dwudziestce rankingu z nadzieją na miejsce w pierwszej szóstce, bo taki jest dalszy etap. To podobny sposób klasyfikacji jak wśród tenisistów. Szkoda tylko, że nie mam takich dochodów, jak oni - śmieje się ostrowski poeta.

Tomik „Różo szronu” wywołał spore zainteresowanie. Na spotkaniu promocyjnym sala ostrowskiego n-Klubu wypełniła się do ostatniego miejsca, co na wieczorach poetyckich w dzisiejszych czasach jest rzadkim widokiem. Książka jest trzecim tomem serii wydawniczej pod redakcją Małgorzaty Judy-Mieloch. Poeta przyznał, że jest to dla niego bardzo szczególne doświadczenie.

- Jeśli te wiersze porównać do kamyków, to inna ręka je układała w mozaikę. Każdy autor ma w mózgu chronologię pisania, a tu nagle ta chronologia została zupełnie zignorowana i powstało coś nowego. To spore wyzwanie twórcze. Wydawało mi się, że jestem tylko zwierzęciem poetyckim, które buszuje w języku, ale teraz dostrzegłem, że jednak jest to coś więcej. Oby to było również interesujące przeżycie dla czytelników - powiedział Wojciech Gawłowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski