Prezes Ignacy Łosoś poszedł wieczorem rozpalić w piecu, aby przygotować salę do zabawy, która miała odbyć się w weekend. Po chwili dołączył do niego Kazimierz W., potem doszedł jeszcze 18-letni strażak. Niespodziewanie po godzinie 22 wybuchł piec centralnego ogrzewania.
CZYTAJ TAKŻE:
Łobżenica: 4-latek spadł z okna w ręce przechodzącej kobiety
Łobżenica: Siedem godzin walczyli z ogniem
- Siła wybuchu była tak duża, że piec przesunął się na drugą ścianę. Drzwi wyleciały z zawiasów, jedne skrzydło poleciało na zewnątrz, a drugie wpadło do sali i roztrzaskało stół. Zastanawiam się jakim cudem okna w piwnicy są całe, bo przecież to tam doszło do wybuchu - mówi Ryszard Narloch, naczelnik OSP.
Kazimierz W. zginął na miejscu, jego ciało znaleziono w holu między salą a zejściem do piwnicy. Pozostali druhowie zostali w sali, to uratowało im życie. Pogotowie zabrało ich jednak do szpitala, mieli objawy zaczadzenia. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Przyczyny wybuchu ustalają policja i prokuratura. Remiza jest zaplombowana, a prokurator zabrał klucze.
Wieś jest w żałobie. Wczoraj rano przed budynkiem pojawiły się znicze.
- To wielka tragedia, Kazimierz to był "dusza - człowiek", nie sposób było go nie lubić - mówi o strażaku Zenon Polachowski, sołtys Walentynowa.
Kazimierz W. do OSP wstąpił w latach 80. Był mechanikiem, potrafił wszystko naprawić. Koledzy mówili o nim "złota rączka". Ostatnio pełnił nawet funkcję wiceprezesa.
- Kazimierz dbał o remizę, przychodził do niej zaraz po pracy. Zginął tam, gdzie spędzał najwięcej czasu. Jestem wstrząśnięty jego śmiercią, przez całą noc nie mogłem zasnąć - wyznaje Ryszard Narloch.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?