MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Wewnętrzny żywot Władysława Z". Wyjątkowe przedstawienie na rok Zamoyskiego

Marta Jarmuszczak
Marta Jarmuszczak
Przedstawienie w Teatrze Animacji
Przedstawienie w Teatrze Animacji Stowarzyszenie Miłośników Kultury i Sztuki
W niedzielę 26 maja w poznańskim Teatrze Animacji odbyło się wyjątkowe przedstawienie teatralno-muzyczne, będące częścią świętowania roku Zamoyskiego.

W maju miała miejsce premiera wyjątkowego spektaklu, przygotowanego specjalnie na obchody Roku Władysława Zamoyskiego.

„Wewnętrzny żywot Władysława Z.” to sztuka, która ukazuje barwne życie Zamoyskiego w dwóch płaszczyznach czasowych: jako dziecka i dorosłego mężczyzny.

Zobacz zdjęcia

Ta opowieść, pełna ciepła i humoru, przedstawia Zamoyskiego z nowej, bardziej ludzkiej perspektywy, skłaniając do refleksji i wzruszeń. Nie znajdziemy tu patetycznej martyrologii, lecz autentyczną prawdę o ludzkim życiu.

Główną rolę zagrał reżyser spektaklu – Artur Romański, aktor Teatru Animacji, znany poznańskiej publiczności z ról w takich przedstawieniach jak "Molier" czy "Zielona Gęś".

Monodram opiera się dość mocno na tym, żeby tę postać ożywić, żeby ten człowiek zaczął żyć. Żeby nie była to papierowa postać, tylko jak najbardziej żywa. Nie ma tu żadnej dużej inscenizacji, więc łatwiej było mi to, powiedzmy, wyreżyserować to na sobie, choć nie jest to proste - mówił Artur Romański.

Spektakl „Wewnętrzny żywot Władysława Z.” wyróżnia się również dzięki unikalnemu elementowi – historycznemu fortepianowi, którego oryginalne brzmienie przeniesie widzów do dawnej epoki. Przy fortepianie zasiadła Monika Woźniak – laureatka Stypendium Młoda Polska, pianistka, klawesynistka, współpracująca z poznańską orkiestrą barokową Accademia dell’Arcadia. Tekst monodramu został napisany specjalnie na tę okazję przez cenioną dramatopisarkę Katarzynę Matwiejczuk.

Czasami ta muzyka jest dopełnieniem tekstu, a czasami jest tylko swego rodzaju przerywnikiem dla mnie i też dla widza, aby wszyscy mogli odsapnąć - mówił Romański.

Wydarzenie odbyło się pod patronatem "Głosu Wielkopolskiego".

Recenzja Teresy Tomsi

Spektakl zrecenzowała poznańska poetka Teresa Tomsia. Jej treść zamieszczamy poniżej:

„Niech każdy skorzysta z tego piękna…” Stowarzyszenie Miłośników Kultury i Sztuki w Poznaniu – przy współpracy z Fundacją Zakłady Kórnickie, której założycielem był hrabia Władysław Zamoyski – przygotowało w Teatrze Animacji 26 maja spektakl Wewnętrzny żywot Władysława Z. poświęcony życiu tego wybitnego Polaka w 100-lecie jego śmierci. Było to jedno z wydarzeń towarzyszących obchodom Roku Władysława Zamoyskiego ustanowionego przez Senat Rzeczypospolitej Polskiej (ur. 18 listopada 1853 roku w Paryżu, zm. 3 października 1924 roku w Kórniku na ziemi wielkopolskiej). To on dzięki własnej determinacji, zaangażowaniu i nakładom finansowym przyczynił się do zachowania tatrzańskiej przyrody, rozwoju Zakopanego oraz zachowania Morskiego Oka w granicach Polski.

Scenariusz monodramu Wewnętrzny żywot Władysława Z. napisała doświadczona dramatopisarka Katarzyna Matwiejczuk, a w rolę „Władcy Tatr”, jak nazywano tego, który rodowe dobra ofiarował ojczyźnie, wcielił się ulubieniec poznańskiej widowni aktor Artur Romański, on także wyreżyserował przedstawienie. Na fortepianie historycznym pianistka

Monika Woźniak wykonywała muzykę współgrającą z prezentowanymi wątkami rodzinnymi, patriotycznymi, podróżnymi, co stanowiło ciekawe dopełnienie aktorskiej kreacji.

Agata Kochanowska, manager Stowarzyszenia Miłośników Kultury i Sztuki w Poznaniu, z wykształcenia muzykolog, zaznaczyła w relacji ze spektaklu, że Dzień Matki obchodzony w Polsce 26 maja został wybrany przez organizatorów i autorkę monodramu jako ważne odniesienie do biografii Władysława Zamoyskiego, dla którego Jadwiga Zamoyska była matką i wychowawczynią patriotycznej postawy, łączyła ich silna więź, a jej wsparcie dla syna było istotne również w sprawie ratowania Zakopanego dla macierzy. W 1889 roku Władysław Zamoyski kupił na licytacji dobra zakopiańskie, by uchronić tatrzańską przyrodę przed gospodarką rabunkową. W Zakopanem przyczynił się do budowy elektrowni, wodociągów, szkoły, szpitala, poczty i nowego gmachu Muzeum Tatrzańskiego, a także Bazaru Polskiego na Krupówkach. Dzięki jego staraniom wybudowano kolej z Chabówki do Zakopanego. Aktywnie działał na rzecz utrzymania Morskiego Oka w granicach Galicji, bo prawo do tych terenów rościły sobie także Węgry. Ostatecznie najpierw międzynarodowy trybunał arbitrażowy w Grazu (1902), a następnie Najwyższy Trybunał Kasacyjny w Wiedniu (1909) rozstrzygnął spór na korzyść Polaków. Znając historyczne i współczesne polskie spory, domyślamy się, że nie było mu z tym łatwo, co autorka ukazuje w monologu splątanych wątków:

„Wołacie na mnie Don Kichot, śmiejecie się ze mnie, że świata nie uratuję, Polski nie zbawię. Ale mogę dać jej lepszy prezent niż krew. Krew wsiąknie w ziemię, spłynie po skale. Skała i ziemia zostaną. To warto. Nie dostałem się na Politechnikę. Trzy razy. Nie chciałem być w wojsku francuskim. Zamiast tego pojechałem na wyprawę. Chodzić, patrzeć, być w ruchu. Wchłaniać przestrzeń. Od dziecka byłem w ruchu. Mama uczyła: wstajesz o szóstej. Śniadanie, modlitwa, potem spacer. Potem lekcje, potem spacer. Potem obiad, potem znowu spacer. Wieczorem, być może, zjawi się Papa. Tatuś. Być może opowiem mu, czego się dziś nauczyłem, dokąd spacerowałem. Cztery godziny dziennie spacerowałem. Dziś potrzebuję laski. Potrzebuję jej, żeby jeszcze bardziej dotykać ziemi, nie dość mi dwóch nóg i brody, która celuje w ziemię, kotwiczy. Moja broda wskazuje ziemię, dziś mężczyźni mają gęste brody, kotwice wskazujące grunt, uziemiające, dodające powagi, mam taką brodę jak Darwin i Brahms, jeden wpisał człowieka w przestrzeń, w kontinuum wszystkich istot żywych, odtąd jesteśmy elementami fauny i świata jak australijskie papugi i niedźwiadki koala, jak skała Ayersa, jak

Rysy, jak Morskie Oko. Muzyka to też przestrzeń, ale o niej mówić nie potrafię. Zbyt prowadzi w głąb, do czasu, który w sobie przysypałem, do czasu wiosny i szumu krwi. Czasu, na którym leży cień”.

„Dla kraju, nie dla siebie…” Władysław Zamoyski nie założył rodziny, jego „dzieckiem” działającym dla potomnych pozostaje Fundacja Zakłady Kórnickie ocalająca polską kulturę i historię, której obecnie prezesem jest dr Dariusz Grzybek – po spektaklu zachęcał teatralną publiczność do udziału w kolejnych imprezach i prezentacjach związanych z przypominaniem postaci wybitnego rodaka, jego działalności kulturotwórczej i społecznikowskiej (jesienią w Kórniku zostanie odsłonięty pomnik).

Monodram Katarzyny Matwiejczuk przekonuje żywością języka, udzielając głosu mężczyźnie kochającemu rodzinny dom, tradycję, lecz patrzącemu też szerzej na uniwersalny los człowieka, co świetnie zostało ukazane szczególnie we fragmencie wspomnień z podróży Zamoyskiego do Australii. Dostrzegał tam i podziwiał związek ludzi z naturą, ich godne trwanie w miejscu, gdzie się urodzili, zauważał cywilizacyjny pośpiech w miastach Europy i przypominał, że nie wolno lekceważyć kraju dzieciństwa, choćby był pod zaborem. Autorka

przedstawia losy Władysława, który opowiada swoje życie w tonie nostalgicznym, niekiedy żartobliwym, z filozoficznymi uwagami o życiu, mieszając czas przeszły, obecny i przyszły, jednocześnie zwracając się do ludzi współczesnych, kierując ku nim ważne przesłanie, żeby nie zmarnowali tego, co im ofiarował on i jego rodzina. Aktor Artur Romański świetnie dysponuje głosem i ciszą, po mistrzowsku obdarowuje emocjami, a także głęboką refleksją wymagającą spojrzenia w głąb. Na sali widoczne było poruszenie, gdy zwracał się do nas wprost ze sceny jakby do rówieśników:

>>Przestrzeń uskrzydla. A skoro przestrzeń można kupić, wymierzyć, opleść ją krwiobiegiem szyn, niech tak będzie, niech każdy skorzysta z tego piękna. Jedno spojrzenie w górę i serce jest lżejsze. Dlatego kupiłem Zakopane. Nie odebrałem go szablą, po prostu kupiłem na aukcji.

U dziadków spędziłem w dzieciństwie mnóstwo czasu. Rodzice jeździli w sprawach narodowych. Walczyli, żeby Polska była, a więc ich nie było. Pierwsze dwa lata życia spędziłem w Kórniku, pokój miałem po sąsiedzku z dziadkiem Tytusem Działyńskim. Potem rodzice wrócili. A jak już byli, to mama zaczęła niekończącą się walkę. Z moimi wadami. Dostaję od mamy punkty karne, takie czerwone znaczki. Za co? Za moje grzechy główne: Opieszałość! Dumę! Brak pokory! Pouczanie innych dzieci! Imaginację! Lenistwo! Mama pisze: „Każda jego żyłka miała odpowiednik we mnie”. Mama przykleja czerwone punkty za swoją dumę, swoją opieszałość, imaginację, lenistwo, swój brak pokory, pouczanie innych? Jesteśmy pełni tych czerwonych punktów.

W ubiegłym roku pisałam na łamach paryskiego „Recogito” o innym wybitnym Polaku rodem z Wielkopolski – Pawle Edmundzie Strzeleckim (ur. 20 lipca 1797 w Głuszynie, zm. 6 października 1873 w Londynie) – odkrywcy i podróżniku, o jego szlachetnej postawie wobec potrzebujących pomocy. Wystawa o jego czynach wędrowała po kraju, realizowano konkursy i prezentacje na linii Australia-Polska. Monodram o Władysławie Zamoyskim także będzie wędrował po wielu miastach naszej ojczyzny i mówił wiele o nas samych, o relacjach, jakie powinniśmy pielęgnować, o najważniejszych sprawach w życiu każdego z nas, jakich nie wolno pomijać – poczucie godności, tożsamości, pewności losu w miejscu, gdzie żyjemy, przywiązania do rodzimej tradycji i ojczystego domu. Autorka Katarzyna Matwiejczuk celnie ukazuje człowieka czującego, pragnącego się przemieniać, poznawać siebie i świat. Jakże to pomocny głos w toczących się obecnie debatach o tym, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, jakie znaczenie ma dziś poczucie honoru, wolność słowa czy dotrzymywanie przyrzeczenia danego sobie i społeczności, gdzie żyjemy we wspólnocie.

Teresa TOMSIA

Ur. w 1951 w Wołowie. Absolwentka polonistyki (UAM), poetka, eseistka, animatorka kultury, autorka prozy dokumentalizowanej Dom utracony, dom ocalony (2009), scenariuszy, tekstów pieśni. Jej wiersze tłumaczone były na j. niemiecki i francuski: Wieczna rzeka – Der ewige Fluss (1996); Schöner – Piękniejsze – C'est plus beau (2000), znajdują się w antologiach i wydaniach zbiorowych, m.in. Poznań Poetów (2011); Modlitewnik poetycki (2017); wieczór/vespera. poezja/antologia „toposu” (2020), antologia polskiej poezji katastroficznej Rzeki ogniste (2022). Autorka tomików wierszy, m.in. Gdyby to było proste (2015), szkiców literackich Niedosyt poznawania (2018). W kwartalniku Uniwersytetu Rzeszowskiego „Fraza” od kilku lat prowadzi cykl W pamięci, w odbiciu. Ostatnio wydała wybór wierszy W cieniu przelotnego trwania (2021) oraz zbiór liryków paryskich W znikającym ogrodzie (2023), który został nominowany do Nagrody ORFEUSZ XIII. Pochodzi z rodziny o ziemiańskich tradycjach kresowych, w tekstach podkreśla rolę dialogu i otwartości na „innego”. Według jej projektu i redakcji ukazał się almanach polsko-ukraiński Czas pojąć ten świat - czas ukoić ból zrealizowany przy współpracy z paryskim portalem polonijnym „Recogito” w tłumaczeniu Oleny Stepaniuk (FONT 2024). Od 1993 roku należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Mieszka w Poznaniu.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected].

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski