Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrotycz Festival: Nowa Gazownia spowita tajemnicą

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
The Devil and the Universe od pierwszych sekund porwali publiczność Wrotycza swoim rytualnym show
The Devil and the Universe od pierwszych sekund porwali publiczność Wrotycza swoim rytualnym show Łukasz Gdak
Gośćmi drugiej edycji poznańskiego święta mrocznej muzyki byli m.in. francuskie Derniere Volonte, norweski Svartsinn czy Austriacy z The Devil and the Universe. I to ci ostatni skradli show całej reszcie.

Podobnie jak podczas ubiegłorocznej edycji, która zbiegła się z jubileuszem dziesięcioleca Wrotycz Records, program sobotniego festiwalu tworzyli wykonawcy niemalże z całej Europy. Cieszy fakt, że inicjatywa tak niszowa jak święto szeroko pojętego alternatywnego hałasu nie okazała się jednorazowym strzałem, lecz jest kontynuowana i przyciąga różnorodną publiczność.

Choć w tym roku nie było w obsadzie Wrotycz Festivalu nazw formatu Spiritual Front (ubiegłorocznego headlinera i prekursorów tzw. suicide popu), to skład, jaki zaprezentował się w sobotę w Nowej Gazowni wzbudził porównywalne zainteresowanie. Jak można było je zmierzyć? Chociażby patrząc na publikę – niezbyt wprawdzie liczną, ale w znakomitej większości świadomą twórczości grających tego wieczora artystów.

Festiwal rozpoczął Hubert Wińczyk ze swoim projektem Urinatorium. Jego występ raczej nużył niż intrygował. Monotonia dźwięków i minimalizm wizualizacji sprawiały jednostajne wrażenie, które na dłuższą metę uniemożliwiało koncentrację.

Triphopowy haven zdołał tę jednostajność przełamać, wprowadzając do ambientowych plam mocny beat, przyozdabiając całość głosem Ewy Wymysłowskiej. Show dodatkowo zyskiwał na dynamice dzięki oprawie wizualnej, która nie tylko wyzierała zza pleców muzyków, lecz również widniała na zawieszonym przed nimi, półprzezroczystym ekranie.

Jednym z magnesów, który przyciągnął mnie do Nowej Gazowni był występ norweskiego Svartsinn. Istniejący od 1999 r. projekt Jana Rogera Pettersena to obecnie czołowy przedstawiciel sceny dark ambient. I choć oczekiwania przed koncertem Pettersena miałem wysokie, to podobnie jak w przypadku Urinatorium, finalne wrażenie było usypiające. Pełen minimalistycznej melodii styl Svartsinn doskonale nadaje się do samotnej kontemplacji, nie do końca zaś zdaje egzamin na scenie.

Moje oczekiwania w pełni zaspokoił natomiast show The Devil and the Universe. Przebrani w habity i maski kozłów Austriacy od pierwszych sekund wytworzyli atmosferę tajemniczego rytuału, którą umiejętnie łączyli z plemienno-tanecznymi akcentami. To nie mogło nie zadziałać: publiczność nie stała już jak podczas niedzielnego kazania, tylko dała ponieść się wibracji z diabelskiego uniwersum.

Dwoma ostatnimi wykonawcami drugiego Wrotycza byli Hiszpanie z O Paradis oraz francuski Derniere Volonte. Zarówno popowa odmiana neofolku tych pierwszych, jak i lekkostrawny martial pop tego drugiego nie były jednak tym, czym dla zeszłorocznego festiwalu był akustyczny set Spiritual Front, a zbyt dużym chwilami stężeniem słodyczy nieco burzyły zbudowany przez poprzedników niepokojący klimat.

Tak czy inaczej, po drugim Wrotycz Festivalu przeważają wrażenia pozytywne. Z ciekawością oczekuję kolejnej edycji i z nadzieją obserwował będę tę rodzącą się powoli, nową tradycję na poznańskiej mapie wydarzeń muzycznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski