Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wstrząsająca historia z Wielkopolski. 23-latka z Gniezna była torturowana jak w średniowieczu. Grzegorz P. więził ją, oślepił i zgwałcił

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
- Włożyłem Milenie dwa palce prawej ręki do oczu. Drugą ręką przytrzymałem jej głowę od tyłu. To trwało około 30 sekund. Milena trochę krzyczała. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem - mówił  w sądzie.
- Włożyłem Milenie dwa palce prawej ręki do oczu. Drugą ręką przytrzymałem jej głowę od tyłu. To trwało około 30 sekund. Milena trochę krzyczała. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem - mówił w sądzie. Łukasz Gdak
Ta historia wydarzyła się 8 lat temu i jest jedną z tych, które pokazują, jak brutalny i okrutny może być człowiek wobec drugiej osoby. Ofiara cudem uszła z życiem, jednak ze skutkami doznanego okrucieństwa, zmagać się będzie już do końca swoich dni. Wyrządzone kobiecie krzywdy zostały porównane do średniowiecznych tortur... 23-letnia Milena przez trzy dni była więziona przez swojego oprawcę. Grzegorz P. z Gniezna oślepił ją wciskając jej oczy w oczodoły, zgwałcił, a po wszystkim po prostu odprowadził do domu.

Więziona, oślepiona, zgwałcona

Gniezno. Koniec października 2015 roku. 23-letnia Milena mieszkała razem z partnerem i 4-letnią córką. Dwa tygodnie wcześniej poznała 44-letniego Grzegorza P. - mieszkającego w sąsiednim bloku - z którym miała się widywać i pić razem alkohol. Postanowiła się z nim spotkać i porozmawiać, ponieważ chciała zakończyć tę znajomość, która nie podobała się rodzinie Mileny. Kobieta nie przypuszczała, że to spotkanie zakończy się dla niej tragicznie.

Czytaj też: Ksiądz z Pleszewa wykorzystał seksualnie małoletniego. Diecezja kaliska wypłaciła odszkodowanie dla ofiary byłego już duchownego

27 października Grzegorz P. obezwładnił Milenę, którą najpierw przetrzymywał w piwnicy, a potem w swoim jednopokojowym mieszkaniu, gdzie przebywali też brat i matka sprawcy. Pierwszego dnia 44-latek pozbawił kobietę wzroku - kciukami wdusił jej gałki oczne w oczodoły. Następnego dnia zgwałcił swoją ofiarę.

Nie wiadomo, jak długo trwałby koszmar Mileny, gdyby nie wizyta dzielnicowego, który nie został jednak wpuszczony do mieszkania. Wtedy, też - trzeciego dnia - Grzegorz P. postanowił wypuścić 23-latkę. Zgwałconą i okaleczoną, jak gdyby nigdy nic, odprowadził do domu, pozostawiając ją na klatce schodowej pod drzwiami do jej mieszkania.

Początkowo, kobieta nie chciała wyznać bliskim, co się stało. Okazało się jednak, że uszkodzenie wzroku jest tak poważne, że trzeba udać się do szpitala. Wtedy też doszło do zatrzymania 44-latka.

- Nie tylko dopuścił się zgwałcenia i pozbawienia wzroku, ale także zachowywał się kompletnie nieracjonalnie. Stosował wobec kobiety przemoc w sytuacji, kiedy była ona nieuzasadniona. Opór pokrzywdzonej został dawno przełamany, a mężczyzna w sposób sadystyczny się nad nią znęcał

- mówił później Piotr Gruszka, szef Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie.

Oprawca z zarzutami

44-latek usłyszał łącznie osiem zarzutów, w tym pozbawienia wolności połączonego ze szczególnym udręczeniem, uszkodzenia ciała oraz gwałtu. Grzegorz P. m.in. wdusił kciukami oczy Mileny w jej oczodoły, co spowodowało, że kobieta trwale utraciła wzrok. Ponadto kobieta doznała też złamania ściany zatoki szczękowej z przemieszczeniem, a także złamania zębów.

- To wszystko spowodowało ciężki uszczerbek na zdrowiu pokrzywdzonej. Mężczyzna doprowadził kobietę do stanu bezbronności, a przez ciągnięcie za włosy doprowadził ją przemocą do obcowania płciowego

- opowiadał prok. Gruszka.

Jak się okazało, nie był to pierwszy raz, kiedy Grzegorz P. dopuścił się przemocy wobec 23-latki.

Śledczy ustalili, że podobne zachowania oskarżonego miały miejsce jeszcze krótko przed tragicznym zdarzeniem - w połowie października 2015 roku. 44-latek miał uderzyć Milenę w twarz i również wtedy wkładał jej palec w oko. Wówczas kobieta nie zdecydowała się jednak zawiadomić policji.

Śledczy oskarżyli mężczyznę także o to, że przed i po tym zdarzeniu groził niektórym członkom rodziny Mileny, że ich zabije.

Mężczyzna był dobrze znany policji. Na swoim koncie miał już kilka wyroków głównie za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowi oraz oszustwa. W więzieniu spędził 18 lat. Prokurator w akcie oskarżenia zarzucił mu popełnienie ostatnich przestępstw w warunkach recydywy.

Nie wiem, dlaczego to zrobiłem

Proces Grzegorza P. ruszył 21 października 2016 roku. Jeszcze podczas śledztwa mężczyzna przyznał się do wszystkich zarzutów, poza gwałtem. Jednak już na początku procesu nagle zmienił zdanie i przyznał się do zaledwie jednego zarzutu - naruszenia nietykalności osobistej Mileny przez uderzenie jej w twarz. Wówczas zareagował jego adwokat, który poprosił o możliwość narady z mężczyzną.

Po kilkuminutowej rozmowie Grzegorz P. ponownie zmienił swoje stanowisko i tak jak wcześniej przyznał się do wszystkich zarzutów z wyjątkiem gwałtu. Nie umknęło to uwadze sędzi, która zaczęła dopytywać go o nagłe zmiany zdania.

- Nie umiem tego wytłumaczyć

- stwierdził.

Podczas rozprawy, oskarżony opisał, jak pozbawił pokrzywdzonej wzroku.

- Włożyłem Milenie dwa palce prawej ręki do oczu. Drugą ręką przytrzymałem jej głowę od tyłu. To trwało około 30 sekund. Milena trochę krzyczała. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem

- mówił w sądzie.

Grzegorz P. zaprzeczał, by zgwałcił Milenę twierdząc, że... chciała z nim uprawiać seks, po tym jak została przez niego oślepiona.

- Spała ze mną na kanapie. Kochaliśmy się około pół godziny. To było wieczorem. Matka i brat już spali

- tłumaczył przed sądem oskarżony.

Maksymalna kara

20 lat bezwzględnego pozbawienia wolności, pozbawienie praw publicznych na okres 10 lat, podjęcie terapii w związku z uzależnieniem od alkoholu oraz zaburzeniami osobowości zarówno w zakładzie karnym, jak i po jego opuszczeniu w ośrodku terapeutycznym z elektroniczną kontrolą miejsca pobytu, zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej Mileny W. oraz członków jej rodziny przez okres 15 lat oraz 200 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonej - to wyrok, jaki w lutym 2017 roku usłyszał Grzegorz P.

- Żal, który oskarżony wyrażał za czyn pozbawienia wzroku nie jest takim, który wynika z przekonania samego oskarżonego. Nie jest on bowiem zdolny do odczuwania uczuć wyższych, jak współczucie czy żal za swoje czyny. To było spowodowane chęcią uzyskania niższego wyroku. Oskarżony wykazuje wysoki stopień zdemoralizowania. Te wieloletnie pobyty w zakładach karnych nie nauczyły go praktycznie niczego

- uzasadniała wyrok sędzia Dorota Biernikowicz.

Ból, który odczuwała Milena W. porównano do średniowiecznych tortur. - Trudno o matematyczną skalę cierpienia. Biegli porównali to do średniowiecznych tortur, gdy w podobny sposób oślepiano ofiary - mówił prokurator Piotr Krystek.

- Według biegłych siłę, z jaką skazany wciskał gałki oczne, można porównać do wystrzału korka od szampana. Była tak wielka, że złamaniu uległy ściany oczodołów

- podkreśliła sędzia.

Ofiara zabiera głos

O tym, co Milena przeżyła, opowiedziała przed kamerą programu TVN „Uwaga!” dwa lata po zdarzeniu.

- Najpierw „zrobił” mi te oczy, później poddusił - mówiła kobieta i dodała, że po tym straciła przytomność. - Jak się ocknęłam, to od pasa w dół nie miałam nic.

Następnie - jak mówiła - sprawca zaprowadził ją do swojego jednopokojowego mieszkania, które zajmował wraz ze swoją rodziną.

- Tam leżałam, cały czas wymiotowałam - wyjaśniła i dodała, że raz - mimo protestów - została zgwałcona.

Wszystko miało dziać się na oczach bliskich Grzegorza P., którzy byli w tym czasie w mieszkaniu, gdzie spali, oglądali telewizję, jedli...

Po materiale „Uwagi!” stanowisko stracił szef gnieźnieńskiej prokuratury Piotr Gruszka.

- Podstawą podjęcia takiej decyzji były błędy, do jakich doszło w toku postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Gnieźnie. W toku postępowania prokurator nie wyjaśnił jednak wszechstronnie okoliczności sprawy, w tym w szczególności okoliczności związanych z nieudzieleniem pomocy Milenie W. przez członków rodziny Grzegorza P., którzy w czasie zdarzenia przebywali w mieszkaniu

- poinformowała Prokuratura Krajowa.

Brat Grzegorza P. skazany

Świadkiem tortur Mileny był brat sprawcy, Paweł P. Mężczyzna przez dwa dni widział, jakie cierpienie zadaje kobiecie jego brat. Mimo to nie zrobił nic, by jej pomóc.

Ostatecznie Paweł P. stanął przed sądem pod zarzutem nieudzielenia pomocy. Tłumaczył, że nie reagował, bo bał się brata.

W listopadzie 2018 roku usłyszał wyrok za nieudzielenie pomocy Milenie. Sąd skazał go na trzy miesiące więzienia i 9 miesięcy prac społecznych.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski