- Dzień dobry. Tutaj jest bardzo zimno - powitała - po polsku - widzów pochodząca z Jerozolimy Yasmin Levy i już po angielsku zapewniła, że postara się uczynić atmosferę gorętszą.
Trzon koncertu stanowiły kompozycje z nowej płyty "Libertad", śpiewane po hiszpańsku i w językowym miksie zwanym ladino. Nietrudno zatem zgadnąć, że Yasmin z pomieszanych kultur wschodu i Południa Europy wybiera najchętniej rejony Andaluzji, ojczyzny flamenco, dodając (najczęściej wokalnie) orientalnej przyprawy. O ile zatem jej akustyczny zespół - świetny! - można porównać do Vaya Con Dios, o tyle Yasmin bliżej niż do Dani Klein bywało do Ofry Hazy. Przynajmniej jeśli chodzi o egzaltację.
- To jest muzyka, jakiej chciałbym słuchać, kochając się z piękną kobietą - komentował jeden z widzów.
Piękne podsumowanie, nieprawdaż?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?