Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z wózków inwalidzkich przesiądą się do land rovera i objadą obie Ameryki [FOTO]

Bartłomiej Hypki
Michał cierpi na postępujący zanik mięśni, a jego przyjaciel Maciek jest po operacji guza kręgosłupa. Poruszają się na wózkach, co jednak nie przeszkadza im w stawianiu sobie kolejnych wyzwań. Teraz ruszają na podbój Ameryki.

Zimne, piątkowe przedpołudnie w podkaliskim Dębem. Wielki dźwig ustawia niemniejszy kontener na betonowej płycie. Wówczas wjeżdża do niego terenowy land rover defender, przygotowany jak na ekspedycję. Całej akcji przygląda się kilkoro osób. Wśród nich jest dwóch młodych chłopaków na wózkach - Michał Woroch i Maciej Kawiński. To ich auto.

- Poznaliśmy się 14 lat temu w szpitalu. Michał był już wówczas podróżnikiem, razem ze znajomymi zwiedził m.in. Mongolię. Zapytał mnie, czy nie chciałbym przyłączyć się do niego przy następnej wyprawie. Zapytałem się go. jak sobie to wyobraża. On odparł po prostu: Kupimy samochód i pojedziemy - wspomina Maciej Kawiński.

Po roku kupili volkswagena t4, dostosowali do swoich potrzeb i wyruszyli w trwającą trzy miesiące podróż dookoła Europy. Teraz wracają na trasę. Początkowo plan zakładał wyprawę z Argentyny, poprzez Brazylię, Boliwię, Chile i Ekwador do Peru.

- Nasza wyprawa ma być jednak dłuższa. Chcemy przejechać potem do Kolumbii, potem promem do Panamy i stąd w stronę Kostaryki, Meksyku i do Stanów Zjednoczonych. Jeśli nam się uda, chcielibyśmy dotrzeć także do Kanady - mówi Michał Woroch.

Maciej podkreśla, że do Ameryki Południowej ciągnie go z powodu dżungli oraz rozległych przestrzeni.

- Poza tym to dość niedostępny teren i z chcielibyśmy się tam sprawdzić - dodaje.

Wyprawa ma potrwać aż 10 miesięcy. Ale Michał śmieje się, że dostał pozwolenie od Leny, swojej dziewczyny, na tak długą rozłąkę. Poznał ją na gali „Zwierciadła”, gdzie odbierał „Kryształek Zwierciadła” przyznawany ambitnym osobom, które mają za sobą już pierwsze sukcesy i wciąż się rozwijają.

- Można powiedzieć, że jest to miłość od pierwszego wejrzenia - uśmiecha się Michał. - Nasze rozstanie to chyba najtrudniejszy problem związany z wyjazdem. Cieszę się, że mam do kogo wracać.

Reszta to kwestia hartu ducha. Michał podkreśla, że jeśli człowiek ma w życiu wielkie problemy i jakimś cudem udaje się je pokonać, potem wszystko okazuje się łatwe.

- Ludzie często stawiają sobie jakieś blokady. Niepotrzebnie, bo można zrobić wszystko - twierdzi Michał. - Gdybym był sprawny, wziąłbym plecak i pojechał w góry, a tak musiałem wybudować auto, narzędzie, które ułatwi nam wyprawę.

Ich trzecim, czterokołowym kompanem, będzie land rover defender z 1996 roku. Wybrali go, bo to mocne i niezawodne auto. Do tego to popularny w Ameryce model i nietrudno o części do niego, gdyby miało dojść do awarii. Jak dodaje Maciej, można nim też wjechać na plażę, aby wykąpać się. Oczywiście musiał być też odpowiednio dostosowany do poruszających się na wózkach inwalidzkich Macieja i Michała. Poza tym w defenderze podróżnicy będą mieszkać.

- Wymieniliśmy manualną skrzynię biegów na automatyczną. Zamontowaliśmy też wspomaganie kierownicy i hamulca. Ponadto mamy ogrzewanie postojowe i instalację elektryczną 220 volt. Poza tym Maciej lubi robić zdjęcia, więc na dachu zamontowaliśmy taras dla niego. Na dachu będziemy też spać w namiocie. Mamy też dwie windy - jedną do kabiny i drugą na dach - mówi Michał.

Oprócz tego podróżnicy w swoim samochodzie mają także tak niezbędne rzeczy, jak kuchnia polowa czy lodówka.

A nawet prysznic.

Pomogło im wiele osób i instytucji. Ich nazwiska i imiona widnieją na samochodzie. Jest ich ponad 450. Ich samochód do Ameryki Południowej transportuje firma Adecon spod Kalisza. Jak tłumaczy jej współwłaściciel Cezary Ewertowski, chętnie zaoferowali swoją pomoc, bo cenią ludzi z pasją nie zważających na ograniczenia.

- Chociaż dla nich są to niby ograniczenia, bo chłopacy sami zbudowali auto i wybierają się na drugi koniec świata - mówi Ewertowski. - Załatwiliśmy wszystkie, niełatwe formalności i dzisiaj pakujemy już samochód do kontenera. Stąd ciężarówka wyjedzie do Hamburga lub Bremerhaven.

Tam ich samochód zostanie załadowany na statek oceaniczny i za kilka tygodni dotrze do Buenos Aires. Po wyprawie firma odbierze ich auto. Podróżnicy dolecą samolotem. 9 listopada startują.

- Myślę, że dla niektórych osób jest to szaleństwo. Boję się każdej wyprawy Michała. Jest jednak stanowczy i konsekwentny. Trzymam za nich kciuki. Wiem, że sobie poradzą - mówi siostra Michała, Magdalena Woroch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski