1. "Poliss", reż. Maiwenn Le Bresco
Podobno Robert De Niro powiedział po seansie filmu Le Bresco, że "Poliss" w niczym nie ustępuje filmom policyjnym zza Wielkiej Wody. Możliwe, ale nie zapominajmy, że w Stanach film francuskiej reżyserki przepadłby z kretesem - od akcji ważniejsze jest tu szczegółowe portretowanie zachowań ludzi z wąskiej grupy śledczej, rozpracowującej przestępstwa seksualne na nieletnich. Trochę paradokument, trochę sensacja opowiadana w stylu serialu, opartego na faktach, ale za to jak wybornie! Le Bresco nie bawi się w pytania, dlaczego śledczy podkochuje się w młodej fotografce i czy pan X lub pani Y mogą być pedofilami - ją interesuje przede wszystkim rzetelne przedstawienie pracy policji bez upiększeń i natrętnie fabularyzujących chwytów.
2. "Chłopiec na rowerze", reż. bracia Dardenne
Ulubieńcy jurorów festiwalu w Cannes wracają w swoim stylu. "Chłopiec na rowerze" ma wszystkie cechy filmów belgijskich braci - nakręcony oszczędną kamerą, o surowej narracji, poruszający problemy młodych ludzi na antypodach "słodkiego, miłego życia". Tym razem bohaterem jest mały chłopiec, porzucony przez ojca i przygarnięty do domu miejscowej fryzjerki. Dziecko emanuje wściekłością, ale, że jest za małe i zbyt bojaźliwe na wyrażenie swoich emocji, upust znajduje w jeździe na rowerze. Do momentu, aż pozna pewnego niebezpiecznego młodzieńca. Warto zostać do końca - "Chłopiec na rowerze" ma jedno z najbardziej niespodziewanych zakończeń, jakie w ciągu ostatnich lat można było oglądać w kinie.
3. "Dog Pound", reż. Kim Shapiron
Dobry komentarz do obecnej sytuacji w Londynie. Obraz Kima Chapiro pokazuje, jak wielką eskalację przemocy może wywołać jedna iskra. W tym przypadku akcja dzieje się w domu poprawczym, dokąd trafia trzech młodocianych bohaterów. Co prawda przez pierwszą część "Dog Pound" może nieco drażnić nadmiernym lukrem (nastolatkowie z poprawczaka wyglądają i zachowują się jak polscy licealiści z najlepszych szkół w mieście), ale finał nie pozostawia w widzach złudzeń - te dzieciaki to dobre materiały na rasowych bandziorów.
4. "Trzy", reż. Tom Tykwer
Pan 1 kocha Panią, Pani kocha Pana 1, ale po 20 latach związku czeka chyba na coś więcej, więc wdaje się w romans z Panem 2. A co stanie się, gdy Pan 1 i Pan 2 spotkają się na basenie? Reżyser "Biegnij, Lola, biegnij" znów bawi się formą, szaleje z montażem, a przecież z pozoru opowiada tylko prostą historię trójkąta miłosnego? Ekstrawagancki w odbiorze, klasyczny z tematu film. I jeszcze jedna uwaga - ostatni raz śmierć i poprzedzające ją choroby z takim dystansem portretowała na dużym ekranie Małgorzata Szumowska w "33 scenach z życia". Nie wierzę, że Tykwer nie zainspirował się kilkoma fragmentami filmu Szumowskiej.
5. "Happy Happy", reż. Anne Sewitsky
Laureat tegorocznej edycji festiwalu w Sundance. Ciepła i jednocześnie bolesna opowiastka o dwóch pozornie normalnych rodzinach, funkcjonujących dobrze... do momentu poznania się. "Happy Happy" znaczy po prostu "Szczęśliwi, szczęśliwi". No to my też będziemy szczęśliwi za więcej takich filmów na kolejnym Transatlantyku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?