Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

5 powodów, dla których powinniście wybrać się na koncert Die Antwoord

Jacek Sobczyński
Jacek Sobczyński
Wyglądają, jakby uciekli z szpitala psychiatrycznego a o ich muzyce jedni mówią, że jest genialna, inni zaś nazywają ją największym chłamem, jaki trafił pod showbusinessowe strzechy w ciągu ostatnich lat. Pochodzący z RPA Die Antwoord zagrali we wtorkowy wieczór w poznańskiej Strefie Kibica. Dlaczego powinniście chodzić na ich koncerty?

1. Bo są oryginalni

Umówmy się, Die Antwoord można zarzucić naprawdę wiele, ale nie sposób odmówić im świeżego pomysłu na siebie. Choć żyjemy w czasach mody na postmodernistyczną mieszankę sztuk i gatunków, tak nietypowego miksu stylistycznie i mentalnie odległych od siebie nurtów (twardy, uliczny hip-hop kontra cukierkowa muzyka eurodance rodem z dyskotek lat 90.) na szeroką skalę nie dokonał przed nimi nikt. To nie są kolejni tępogłowi raperzy ani mdłe pop-panienki, jakich widzieliście już miliony. Słowo - klucz do żołnierskiego opisania stylu Die Antwoord? "Dziwni". Uwierzcie, za otrzymanie etykietki "dziwnych" tysiące nudnych zespołów zjadłyby kable do własnych instrumentów.

2. Bo są dziwni

No dobrze, trzymajmy się rzeczonej dziwności. Muzyka i kompleksowy wizerunek Die Antwoord zostały zbudowane na wzór, wypracowany przez kulturę trashową, czyli sztukę, tworzoną z popkulturalnych odpadków. Południowoafrykańscy muzycy wykreowali swój świat na bazie strzępków z odmiennych sobie gatunków muzycznych, ironicznych przetworzeń charakterystycznych, kulturowo - społecznych motywów. Ich teksty nawiązują do ulicznej gangsterki, horroru czy pornografii a wizerunkowo przypominają zarówno gwiazdy rapu, jak bezdomnych. Gdyby do opisania stylu Die Antwoord przypasować konkretny przedmiot, byłby to śmietnik. Ale taki kulturowy, na bazie którego można stworzyć coś nowego i ciekawego.

3. Bo to największe współczesne gwiazdy, jakie odwiedzą tego lata Poznań

I już słyszę głosy: jak to, a Bryan Adams czy Faith No More? Zgoda, ale bądźmy szczerzy, to wykonawcy nie najpierwszej świeżości, uwielbiani głównie przez starszą część słuchaczy. Tymczasem Die Antwoord są idolami młodzieży w każdym zakątku na globie, ilość e-odsłuchań ich piosenek liczy się w dziesiątkach milionów. To symptomatyczne dla dzisiejszych czasów zjawisko internetowe; sławę muzycy zyskali wyłącznie za sprawą Youtube'a czy Facebooka. Będziemy mieli więc okazję zobaczyć, jak twór, odbierany dotąd głównie wirtualnie, poradzi sobie z żywą publicznością. Aha, a propos Facebooka, swój udział w poznańskim koncercie Die Antwoord na facebookowej podstronie potwierdziło 5 i pół tysiąca osób. To rekordowy wynik w historii miasta.

4. Bo inspirują najlepszych

Współpracowali z jednym z największych innowatorów muzyki elektronicznej, Aphex Twinem a Harmony Korine - bodaj najważniejszy twórca kina niszowego na Ziemi - poświęcił im film krótkometrażowy. Do swojego programu zaprosiła ich nawet gwiazda amerykańskiej telewizji, David Letterman, co zresztą odbiło się szerokim echem w Internecie. Wielu widzów z RPA przepraszało, że ich kraj wydał na świat takich idiotów...

5. Bo zagrają koncert, którego nigdy nie zapomnicie

Gwarantuję, że większość z Was wyjdzie jutro ze Strefy Kibica zniesmaczona. Powiedzieć, że Die Antwoord na żywo nie powalają, to nic - podczas ich pierwszego polskiego koncertu aktywność sceniczna muzyków ograniczała się do podskoków i szczątkowego rapowania swoich tekstów, wokalistka Yo-Landi ku uciesze widzów wypinała swoje gołe pośladki a raper Ninja paradował w samych bokserkach, dość znacząco uwypuklających jego części intymne. Ale w tym szaleństwie jest metoda, bo przybysze z RPA nadal ciągną za sobą tłumy. Jest bowiem wśród młodszych słuchaczy wyraźne zapotrzebowanie na dziwność, także w radykalnej, serwowanej przez Die Antwoord wersji. A ja zachęcam do podjęcia ryzyka i obejrzenia ich występu w Strefie Kibica na żywo. Komu się nie spodoba, może iść w niedzielę na De Mono.

PS. I jeszcze jeden, bardzo subiektywny argument. Podczas gdyńskiego koncertu Die Antwoord w 2010 roku na telebimach wyświetlano stworzone przez współpracowników zespołu filmy z defekującymi, nagimi ludźmi. Nie ukrywam, że z czysto złośliwej, sadystycznej przyjemności zobaczę taki sam show na imprezie, hojnie sponsorowanej przez budżet miasta Poznania. He, he, he.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski